Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Alfa, Leonii, Tytusa , 19 kwietnia 2024

No i zakołysał się amfiteatr

2014-07-26, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

 
Nie przypuszczałam, zwyczajnie nie myślałam, że tak to będzie. Że przyjdzie taki tłum do amfiteatru i wokół niego. Piszę o pierwszym koncercie Reggae nad Wartą.

A było tak. Przyszłam do amfiteatru dość wcześnie, albo i późno, jakkolwiek. Na ponad pół godziny przed planowanym koncertem. I było fiasko. Bo ludków niet. Garsteczka jakaś tam sobie siedziała. Nawet Kiero, ten zawsze pozytywnie nastawiony do wydarzeń muzycznych facet, kiwał głową, kiedy fajeczkę sobie kopciliśmy i z zadumą w głosie mówił – No wiesz, teraz grać koncerty live to trudno jest, bo każdy we własnym muzycznym świecie jest… Zmieniło się wszystko.

Ale kiedy koncert ruszył i ludzi przybywało, to jednak okazało się, że narodek z miasta nad trzema rzekami kocha tę imprezę. I jak sobie tam pogrywała kapelka The Synki, to dość nieśmiało, ale jednak narodek podszedł pod scenę i nawet radośnie podrygiwał. A kiedy na scenę weszła szalenie dobra kapela Jafia Namuel, to już było to, co wszyscy fani kociej kochają najbardziej. Tradycyjnie na mikrofonie zawisł szalik w charakterystycznych kolorach, a Dawid Portasz powiedział takie słowa – Tu w tym miejscu, 20 lat temu zaczynała się nasza droga muzyczna. Co prawda nie było tej tam barykady (o nowy amfiteatr mu chodziło, znaczy nie tylko mnie się nie podoba), ale to właśnie w tym miejscu zaczynaliśmy. To nasza muzyka, nasz świat.

I zaczęła się jazda, dobra reggeaowa jazda. Bo reggae to zaangażowana muzyka. Od czasów Boba Marleya reggae coś mówi, o świecie, bogach, wolności i zniewoleniu, o miejscu ludzi na świecie, o ich rolach. Prawda, że jedni śpiewają, iż Bóg nas kocha i tylko przez niego wszystko się uda. Inni mówią o Armagedonie, Babilonie, Hajle Selasje czy czymkolwiek innym, ale ważnym. I Jafia o tym właśnie śpiewała, a właściwie Dawid śpiewał. O rzeczach ważnych i naprawdę zakołysał się amfiteatr, choć to, moim zdaniem, dość mocno nieprzyjazne miejsce, techniczne i pozbawione własnej osobowości, jaką ma choćby piwnica przy Jagiełły czy Miejski Ośrodek Sztuki oraz niestety, dzięki fatalnym decyzjom, Grodzki Dom Kultury. Było surowe reggae roots, był bit, była muzyka niepokoju i niezgody. No było szaleńczo cudnie.

A potem jeszcze Słoma et consortes. Dla mnie Słoma, czyli Jerzy Słomiński Słoma był tym, na kogo czekałam i jak zwykle, czapki z głów panowie i panie. Słoma od lat zauracza mnie swoją osobą. Uwielbiam na niego patrzeć i słuchać. No była fantastyczna jazda.

Ale co najważniejsze, oprócz tego całkiem sporego tłumu fantastycznie bawiących się ludzi w amfiteatrze, druga taka mocno spora, daj Boże i ty dżinie z lampy Alladyna, porównywalna do ekipy w środku, ekipa rozłożyła się wokół. I wszyscy dobrze się czuli. Jednym słowem zrobił się klimat jak za dawnych lat. Wówczas tak było, że część szła do amfiteatru, a inna spędzała pół nocy wokół i też się dobrze bawiła. Tym razem było tak, że działała alternatywna scena, gdzie DJ-eje dawali muzę mniej znanych kapelek, ale za to z mocno prowokującymi tekstami, że zioło to dobra rzecz, a panowie policja to … Można uznać - pacaństwo. A przecież panowie policja słuchali tych dość prowokacyjnych tekstów i nic. No i super, bo to muzyka jest, a nie prowokacja.

Oj zakołysał się amfiteatr, zakołysał. A serce starej fanki punk-rocka, reggae i innych wywrotowych rodzajów muzyki znów się uspokoiło. Dobrze jest, skoro znów zrobiło się tak, jak dawniej na tym wybitnie oryginalnym festiwalu. Myślę, że Kiero też odetchnął, bo naprawdę stropiony był, a znamy się trochę i odrobineczkę się martwiłam.

Dobrze jest, skoro ludzie chcą słuchać fajnej muzy, która coś niesie, być może się nad przekazem nie zastanawiają, ale jak za chwilę posłuchają płytki, to może pomyślą.

Jednym słowem z miastem nas trzema rzekami tak ostatecznie okropnie nie jest, skoro jednak Reggae przyciągnęło aż tylu słuchających.

No i znów labidzenie mnie nie wyszło. Ale po co labidzić, skoro było super.

I pamiętajcie, dziś drugi dzień festiwalu, no nie honor być.

A tu macie dwa linki. Ten pierwszy jest do koncertu Dariusza Malejonka Maleo, a ten drugi… do mojego, jak jeszcze we wrażej pracowałam. Z Masalą Dub System ale i Daabem. Oczywiście mistrzostwo świata to nie jest, Sama zaskoczona jestem.

A o innych rzeczach napiszę już po festiwalu. Obiecuję.

http://www.youtube.com/watch?v=3khMik-hJRc

http://www.youtube.com/watch?v=f4zvRiPceYY

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x