Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Wandalstwo jednak sprytne jest

2015-02-23, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

No smutno mnie się zrobiło, kiedy znów przeszłam przez tunel na dworcu PKP. Bo jednak białe i czyste ściany komuś tam jednak przeszkadzają. Nigdy nie zrozumiem mentalności tych ludzi.

Zniszczenie co prawda nie jest wielkie, ale jednak. Jakiś idiota napisał znów swoje uwielbienie dla pewnego klubu sportowego. No bo po co ma być czysto i ładnie. I niestety, skoro jeden idiota się odważył, to znajdą się kolejni, pożal się Boże, następcy.

Już kilka razy się zastanawiałam, co kieruje takimi ludźmi. Przeszkadza im porządek i ład? Zaskakujące jest też i to, że na dworcu PKP od jakiegoś czasu jest sporo funkcjonariuszy Straży Ochrony Kolei. Są widoczni, grzeczni, ale czujni. Inna rzecz, że nie mogą być wszędzie i nie mogą towarzyszyć każdemu pasażerowi i patrzeć mu na ręce. Zresztą i nie o to w tym wszystkim chodzi. SOK ma za zadanie zapewnić bezpieczeństwo pasażerów i zapewnia. Natomiast jak skutecznie walczyć z idiotami ze sprejami w rękach, tego nie wie nikt, i to na całym świecie. A mnie zwyczajnie jest szkoda i wstyd, że pracowicie odczyszczony paskudny onegdaj tunel znów jest na drodze do dewastacji. Niestety.

Tunel na dworcu to, niestety, nie jedno miejsce, które zwabiło wandali. Nie ostało się też przejście podziemne łączące ul. Jagiełły i Dzieci Wrzesińskich. Pięknie odrestaurowane miejsce zostało znów popaćkane, miejscowo tylko, ale jednak. A przecież całe przejście ma fajny wizaż. No szkoda, że jakiś półmózg uznał za stosowne okrasić je dodatkowo napisem w stylu „Józek kocha Zośkę, a ona go nie”. No szkoda.

A teraz z innej mańki będzie, a mianowicie o życzliwości. Bo choć idiotów nam nie brakuje, to jednak trzeba uczciwie przyznać, że i dobrych, życzliwych ludzi nam nie brakuje także. A doświadczyliśmy tego my, turyści z Naszej Chaty, wczoraj na mecie naszej wycieczki, czyli w Lubniewicach. Otóż mamy taki zwyczaj, że wycieczkę kończymy w jakimś barze, żeby się razem napić kawy albo piwa, zapłacić za udział, odpocząć. No i jak Lubniewice zimą, to zwykle Ksenia na rynku. Przyszliśmy, a tu zonk. Zamknięte. No i co tu panie dziejku dalej robić? Znaleźli się uczynni ludzie, którzy nam wytłumaczyli, że Ksenia zamyka się właśnie raz do roku, no właśnie w lutym. No i dodali, że można pójść do innej knajpki, znaczy do Bryzy. No i potem jeszcze jeden miły człowiek nas tam skierował. No i poszliśmy. Miły lokalik, miła pani za barem, na ścianach zdjęcia znanych, którzy tu byli. W tym ni mniej, ni więcej, a Marzeny Wieczorek, mojej koleżanki-aktorki, jednej z najlepszych, jakie znam. Fajnie było.

Jednak fajne, a może najfajniejsze w tym wszystkim było jednak właśnie to, że ci przemili ludzie, tam w Lubniewicach nas skierowali, sprzedali informację, a wcale nie musieli. Dzięki panowie.

A teraz będzie o pożytku czytania prasy. Otóż w mojej ulubionej „Polityce”, w najnowszym numerze, jest wielce zajmujący tekst o lataniu samolotami i lotniskach oraz o służbach kierujących lotami. No i tam jest wiele przykładów na to, jak w ostatnim roku wydarzyło się wiele różnych przypadków, gdzie tylko chyba ręka Boska zadecydowała, że nie było katastrofy. No i nagle okazuje się, że mamy i my niedaleko miasta na siedmiu wzgórzach takie miejsce, które może być kolczaste i trudne. Bo autorka tego tekstu, przez zupełnym przypadek i zrządzenie losu, jadąc windą, usłyszała taki tekst jednej pani kontroler lotu, która swojej koleżance powiedziała ni mniej, ni więcej, tylko takie słowa: „Ale wczoraj miałam hejzel nad Drezdenkiem! Ścisk jak cholera, 10 samolotów musiałam naraz prowadzić”. Nie znam innego Drezdenka w kraju, ech tam ja, sama wikipedia i inne portale informacyjne też nie. Znaczy na naszym niebie lubuskim panują takie ściski lotnicze, które mogą o ból głowy przyprawić zawodowych kontrolerów lotu, znaczy osoby o najwyższym opanowaniu w naszym z lekka przypominającym cyrk kraju. Fakt, w Drezdenku jest lotnisko oraz miejsce parkowania samolotów ultralekkich i lekkich. Ale chyba w tym konkretnym przypadku o flotyllę, którą zawiaduje pan Ryszard Chwalisz, raczej nie chodzi, bo one chyba na wysokości 8 tys. metrów raczej nie latają. Znakiem tego, chodzi o samoloty pasażerskie, rejsowe, takie, jakimi ja latam od czasu do czasu do Azji. No panie Boże, do czego to dochodzi w tym ruchu lotniczym, że nagle nad małym Drezdenkiem dochodzi do takiej kumulacji i stanu przyprawiania o ból głowy zawodowych kontrolerów lotu? No zwyczajnie strach się bać. Ale jako że ja lubię latać. To znów za jakiś czas może wsiądę do samolotu i … Zobaczymy, i co.

P.S. I dla porządku domu. Dziś w Galerii Biblioteki na Piaskach o 17.00 otwarcie wystawy grafiki Marka Dziadula. Może być ciekawie. A jutro o 17.00, też w książnicy, ale już tej głównej, przy Sikorskiego, ale z wejściem od Kosynierów Gdyńskich, Magdalena Szymczyk, archeolog z Myśliborza opowie o tym mieście właśnie w świetle odkryć archeologicznych. Może być ciekawie, bo Myślibórz to takie miasto, które kiedyś bardzo ważne było, a dziś to taka peryferyjna dziurka. Myślę, że może być intrygująco.

P.S. 2. O zmianach w magistracie nie piszę, bo inni, w tym nadredaktor już to lepiej ode mnie zrobili. No cóż…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x