Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Ilony, Jerzego, Wojciecha , 23 kwietnia 2024

No i się publicznie popłakałam, choć wcale nie chciałam

2015-03-26, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Byłam wczoraj na spotkaniu poświęconym mojej przyjaciółce, harcmistrzyni Jadwidze Zasadowej. Jak tam, do Biblioteki Pedagogicznej szłam, milion i jeden raz sobie obiecywałam, że nic takiego nie nastąpi. A jednak.

A jednak jestem stara, sentymentalna baba. Nie wytrzymałam presji i łzy same pociekły. Miałam ten zaszczyt i przyjemność, że osobiście znałam Dziunię, jak Ją, harcmistrzynię Jadwigę Zasadową w większości nazywaliśmy, zresztą za Jej pozwoleniem i czasem wręcz na Jej wyraźne napomnienie. Tylko Irenie się nie udało pokonać bariery autorytetu i do końca mówiła do Niej – Druhno Jadziu. Ja to rozumiem, bo tak mam z moją pierwszą szefową, harcmistrzynią Danutą Leśniewską. Bo także druhna Danka wiele razy proponowała – Renata, wszystkim innym mówisz po imieniu, pora i na mnie. Ale ja zwyczajnie nie daję rady i do dawnej komendantki mówię do dziś i cały czas będę mówić – Pani Danko. Tak więc Irenę rozumiem.

To było niezwykłe spotkanie, bo przyjechało i przyszło trochę ludzi, których dawno nie widziałam. Ale jak czekaliśmy na spóźnialskich, to harcerska brać zaczęła śpiewać „Harcerską dolę”, to taka smutna serce szczypająca piosenka, i łzy same popłynęły. Aż mnie publicznie napomniała moja przyjaciółka, że mam się wziąć w garść. Dobrze mówić, kiedy się nie udaje.

No w każdym razie popłynęły opowieści, były teksty wzniosłe, ale i komiczne, anegdotyczne. Ja też opowiedziałam, w jakich okolicznościach przyrody zaczęłam do druhny Zasadowej mówić per Dziunia. Potem Ona wiele razy mi pomagała, w różny sposób. I za to będę jej dozgonnie wdzięczna.

Na spotkanie przyjechali ludzie z całego regionu, także z Zielonej Góry, z oficjalną delegacją z Chorągwi. Co też było super. Bo w sali Biblioteki Pedagogicznej padły kolejny raz ważne słowa – Przecież my jesteśmy zawsze z wami, kiedy coś się ważnego dzieje. Wy też macie tak samo, więc może nie mówmy o jakiejś wojnie gorzowsko-zielonogórskiej – mówili ludzie z Winnego Grodu. A ktoś z miasta na siedmiu wzgórzach i nad trzema rzekami przytomnie dodał, że wojna owa to może i jest, owszem tak, ale w głowach polityków oraz kibiców żużlowych. No ja tylko dodam, że na żużel chadzam coś będzie ze ćwierć wieku i zawsze witałam się uprzejmie z kibicami Falubazu, a oni ze mną. Obcy sobie ludzie, że wyjaśnię, tylko pod inną klubową barwą. Inna rzecz, że zwyczajnie nienawidzę tej spinki policyjnej, tych psów, tych kordonów podczas derbów, ale rozumiem, że musi być. Bo nie raz i nie dwa byłam świadkiem uzasadnionej reakcji policji. Szkoda tylko, że w ludzkich głowach jest coś takiego, że akurat takie kordony są potrzebne. Ale jednak mam nadzieję, że doczekam takich czasów, jakie teraz są na angielskich stadionach piłkarskich. Oj dajcie.

I na moment tylko wrócę do tego spotkania w bibliotece. Po raz enty przekonałam się, że harcerska mafia jednak silna jest i solidarna. A mafia w tym kontekście to megapozytywne określenie, odwrócenie czarnej legendy tego słowa.

Dziękuję Bibliotece Pedagogicznej, że uznała druhnę harcmistrz Jadwigę Zasadową za osobę godną osobnego spotkania i zapamiętania Jej jako ważnego i znakomitego pedagoga, choć wykształcenia formalnego w tym kierunku nie miała. A była oraz jest ciągle najlepszym przykładem, że nie dyplomy i tytuły naukowe czasem są wykładnią rzeczywistych umiejętności i potencjału danej osoby. Dziękuję. Ja, harcmistrzyni, pionierka, bo takie stopnie instruktorskie oraz starszoharcerskie oraz Krzyż za Zasługi dla ZHP posiadam. Krzyżem raczej nie należałoby się chwalić, bo na otarcie łez on był. Ale jest.

A teraz z innego kątka. No szlag jasny i wszystkie plagi świata. Stal Gorzów wysoko, bo aż 24 punktami przegrała sparing na W69. Obie strony po meczu treningu przekonywały, że to tylko trening był. Ale w ostatecznym rachunku derbowych punktów przegraliśmy 14. No jaka szkoda i żal. Mam nadzieję jedynie, że to taka zmyłka taktyczna przed ligą, która rusza w pierwszy dzień świąt Wielkiej Nocy. I tam już będzie dobrze, bardzo dobrze, znakomicie i wręcz świetnie. Bo inaczej sobie nie wyobrażam.

I jeszcze jedna rzecz. Magistrat przedstawił nowych dyrektorów i nową rzeczniczkę. No cóż, raczej nie do powtórzenia w szacownym portalu są opinie, które wczoraj usłyszałam od przemiłych i mniej miłych znajomych. Dość stwierdzić – wszystkie były negatywne. Bo jakoś nikogo za znajomych nie przekonują kompetencje wybranych w konkursach osób. Pożyjemy, zobaczymy.

Ja zwyczajnie rozumiem, że nowy szeryf chce pracować w otoczeniu ludzi, których zna. Może więc pora najwyższa, aby dać sobie spokój z fikcją konkursową, może należy zmienić prawo tak, aby szeryfowie mogli sobie na kluczowe, kierownicze stanowiska dobierać ludzi według własnego wzoru. Zresztą takie działanie nie jest czymś nowym. Każda władza na każdym szczeblu i od zawsze to robi. Więc po co utrzymywać prawo, które zwyczajnie nie działa, bo ludzie są tylko ludźmi i zawsze znajdą sposób, aby owo prawo dla własnych celów obejść? Ja nie mam złudzeń. I mam wrażenie, że takich jak ja jest zwyczajnie bardzo, bardzo dużo. Po co więc ta fikcja?

P.S. Domowe jaskółki znów się zawinęły w ogony i rzędem na oparciu fotela mego siedzą. Śledzą, co piszę. Niestety.  – No tak, znów poszłaś na harcerskie jasełka. Znów się publicznie skompromitowałaś płaczem. Nas nie wzięłaś i dlatego tak wyszło. Obraziłyśmy się mocno – słychać mruczenie. No cóż.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x