Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Od 70 lat jest tu Polska

2015-03-27, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Tak, tak, dokładnie tyle lat temu zjawili się w mieście nad Wartą wysłannicy z Wągrowca, co by polskość w tym na wskroś do tamtej chwili niemieckim mieście wprowadzać. No i fajnie, że tak dużo przy tej okazji się dzieje.

Chyba po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna tak hucznie i w tak różny sposób obchodzić będziemy rocznicę wprowadzenia polskiej administracji w mieście nad trzema rzekami. Bo za ostatnie lata znacznie głośniej i dumniej obchodziliśmy Dzień Pamięci i Pojednania. I trzeba było aż trzeźwych słów Zofii Nowakowskiej, szefowej Klubu Pioniera, byłej dyrektorki Muzeum Okręgowego wówczas, a dziś Muzeum Lubuskiego im. Jana Dekerta, że rocznica wejścia Armii Czerwonej do miasta nie może ciągle przesłaniać rocznicy wprowadzania polskości.

Nie wiem, czy to uwaga pani Zofii sprawiła, ale jednak. Będzie się dziś dużo działo, bo i dwie wystawy, i promocja nowej książki prof. Dariusza A. Rymara, bo i fiesta miejska z obecnością prezydenta RP, pana Bronisława Komorowskiego, herbowej szlachty w końcu. No wybierać jest w czym. I tylko na marginesie dodam, że pani Zofia decyzją rady miasta otrzyma tytuł Honorowego Obywatela Miasta. Będzie drugą kobietą uhonorowaną tym tytułem. No i jakoś nawet genderowa skaza nie pozwala mi w tym wypadku pisać Honorowa Obywatelka, bo czasami feministyczne poprawności językowe brzmią niepoważnie, albo wręcz śmiesznie. Vide ministra, potworek językowy wymyślony przez ministrę Joannę Muchę. Biedna, bo nieobdarzona słuchem językowym. A polszczyzna tak ma, że czasami zapalone feministki wyprowadza na dość odległe manowce. A po co potem czuć się zażenowanym, ja nie lubię.

Wracając jednak do rocznicy polskości tu u nas, myślę, że też przy tej okazji warto pamiętać, że choć Landsberg był na wskroś niemieckim miastem, to jednak już przed II wojną mieszkali tu Polacy. Fakt, znakomita większość to była tania siła robocza, ale jednak. I to między innymi dla nich zbudowano kościół p.w. Podwyższenia Krzyża i ufundowano dzięki panu Klaudiuszowi Alkiewiczowi cmentarz świętokrzyski. Światły Tatar, pochodzący z Wielkopolski, oficer armii pruskiej, nieszczęśliwie przez całe życie zakochany w księżnej Izabeli Czartoryskiej, trafił do Landsbergu i tu dokonał życia. Do końca swoich dni pozostał kawalerem, no ze względu na tę miłość właśnie, za to zaangażował się w prace polskiej parafii czerwonokrzyskiej. Zresztą na ufundowanym przez siebie cmentarzu jest pochowany. I w tym radosnym dla nas, Polaków, dniu, o tym fakcie też należy pamiętać.

Tak się dzieje, że polskość w mieście na siedmiu wzgórzach splotła się z inną datą. Bo dziś Międzynarodowy Dzień Teatru i też megamaksymalnie dużo się dzieje. Czyli zwyczajnie nie można siedzieć w domu, bo coś może umknąć. Ja co prawda, nie wierzę, że aktorzy gorzowscy zdążą na mszę świętą w ich intencji, która się odprawiać będzie o 7.00, bo jak przytomnie zauważył mój przemiły znajomy, dla braci aktorskiej, której serdeczne gratulacje z okazji jej święta, 7.00 to środek nocy. Może gdyby msza była na 16.00, to jakoś by dali radę, ale ta nieszczęsna 7.00? Dobrze jeszcze, że czasu zimowego, bo gdyby to był letni, to już nawet nie środek, ale raczej późny początek by był. Życzę powodzenia przy rannym wstawaniu i nie spać tam w kościele, koleżanki i koledzy. Bo wstyd będzie.

No i dziś jeszcze jedna impreza się odbywa. Otóż ze swoimi ludźmi żegna się odchodząca na emeryturę wieloletnia dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, moja przemiła znajoma. I co jest ważne, to nie pani dyrektor skrzykuje pracowników, to zespół ludzi, z którymi pracowała, chce się ze swoją szefową godnie pożegnać. Budujący to przykład w tych wrednych czasach. Bo znaczy, że otacza ją szacunek na tyle duży, że kiedy w żenujący sposób, jak fama głosi, a famy słuchać jednak warto, zmuszono ją do przejścia na cito na emeryturę, ludzie jednak się nie przestraszyli i chcą spędzić chwilkę z szefową, która już za chwilę, już za momencik ich szefową nie będzie. A czemu napisałam, że się nie przestraszyli, ano temu, że jak inna fama głosi i to coraz głośniej, w magistrackich biurach blady strach zapanował i każdy się boi, że niełaskawe oko nowej władzy na nim spocznie i też pożegna się z robotą.

Ja wiem i rozumiem, że z pracownikami się pracodawcy rozstają. Tyle tylko że liczy się styl. Bo jak mawia poeta, wszystko jest kwestią smaku. Tu i teraz, mam coraz bardziej nieodparte wrażenie, tego smaku zwyczajnie brakuje. No cóż.

P.S. O kulturze i wydarzeniach bieżących nie piszę, bo znacznie więcej jest w afiszu na naszym portalu w zakładce „Kultura” i tam odsyłam.

P.S. 2. Nie wiem, czy mam się bać, bo moja przemiła znajoma, w dodatku pisarka z miasta z fontanną Gęsiarka poinformowała mnie, że jej nowa książka już za chwilkę, już za momencik się ukaże i że tam jest sporo mnie. A jak powszechnie wiadomo, w mieście na siedmiu wzgórzach tylko nieliczni darzą mnie sympatią, o domowych zapakowanych w ogony nie wspomnę, bo wiadomo, że nie, to może być różnie. Przekonamy się, jak książka się ukaże. Zaczynam odliczanie.

P.S. 3. A wczoraj z Krakowa, a właściwie z Merlina przyleciała do mnie najnowsza książka państwa Małgorzaty i Michała Kuźmińskich „Śleboda”. Będzie więc znów o góralskiej hańbie, czyli Goralenvolku i nie tylko. Już paluszki i oczka świerzbią z tego oto zaciekawienia. Zaczynamy więc….

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x