Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Agnieszki, Amalii, Czecha , 20 kwietnia 2024

Takie letnie zamyślenie o planach

2015-07-24, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Magistrackich, rzecz jasna, bo nie o piszącej te słowa. Jakoś mnie tak najszło, po rozmowie z miłym znajomym.

Chodzi mnie dokładnie o tak zwane rady dzielnic. Bo miały powstać tak szybko, jak tylko się da, czyli natychmiast po wygranych wyborach. Od listopada ubiegłego roku trochę jednak czasu minęło, a tu nic. NIC. Przecież to był jeden z naczelnych punktów kampanii wyborczej obecnego szeryfa. A do tej pory jakoś ani pół słówka nie padło, że tworzymy, że zbierajcie się ludeczkowie, wybierajcie swoich przedstawicieli i hajda do roboty, żeby sobie życie w waszych malusich kawałeczkach miasta poprawić, a jednocześnie usprawnić funkcjonowanie całego grodu. Nie było nic i o radach dzielnic czy tam osiedli cicho. No i moim zdaniem dobrze, bo rady dzielnic i osiedli, czy jakkolwiek to zwał, to melodia dawno przebrzmiała i nieco skompromitowana. Bo to się zwyczajnie nie udało. Nie zatrybiło w tamtym systemie, więc raczej chyba i w tym nie zatrybi.

Może więc należy stuknąć się w pierś i zwyczajnie od tego pomysłu odstąpić. Bo szkoda czasu i atłasu, jak mawiał król Stanisław August Poniatowski, aby angażować się w coś, co raczej nie ma szans powodzenia. A dlaczego? Ano dlatego, że zmieniły się czasy. Inne prawa rządzą ludzkim życiem w odniesieniu do jednostki, ale też i do życia społecznego. Czasy rad i różnych konwentykli już dawno minęły. I nic z tych konwentykli dobrego nie wyniknęło.

Szeryfowi życzę, żeby jeszcze raz się zastanowił i odstąpił. Bo ludziom, którzy rzeczywiście coś mogą, się nie chce, albo czasu zwyczajnie nie mają, aby w takich radach działać. A inni, no cóż… Przemilczę.

A teraz z innego kątka. Otóż poszłam sobie na spacerek, szukając owszem cienia, bo upału ani słońca jakoś mocno nie lubię, do rzeźbki Szymona Giętego obok Parku 111. Jakoś tak mam, że muszę od czasu do czasu się przejść do Szymona. Pamiętam go bardzo dokładnie. Starszy, zawsze uśmiechnięty i kompletnie nieinwazyjny pan, którego mijałam na chodniku. Pamiętam go też, kiedy bił niepobity do tej pory rekord świata, galaktyki, kosmosu w toczeniu fajerki na imprezie, jaką sto lat temu urządziła i przeprowadziła „GW”. Różni do boju stawali, a Szymon przyszedł, fajereczkę tak potoczył, że nawet i ja postanowiłam się sprawdzić – z efektem bardziej niż marnym. Ale Gięty po prostu wszystkich pokonał, nagrodę odebrał, uśmiechnął się i zniknął. Jak zawsze zresztą miał w zwyczaju.

No i poszłam sobie, a tam oczywiście stoi piękna rzeźbka, moim zdaniem najlepsza, jaką Andrzej Moskaluk uczynił z tych miejskich. No i Szymon z teczuszką na ramieniu ma rękę wyciągniętą w geście zawisłym w przestrzeni. Bo pokaźny czas temu jacyś okropni i bez mózgu ludzie ukradli mu fajerkę i pogrzebacz, którym ową fajerkę prowadził. Swoją drogą, co trzeba mieć w głowie, żeby tak urokliwą rzeźbę okaleczać, niszczyć, zwyczajnie nie wiem. Głowy trzeba nie mieć.

No w każdym razie, dotknęłam na szczęście laski, pogapiłam się chwileńkę niewielką. Instynkt pilota turystycznego mnie się włączył, kiedy usłyszałam pytanie, nie pod moim adresem, ale tak w przestrzeń skierowane – Mamuś, a co to za pan? Mama nie wiedziała za bardzo, ja owszem tak, więc się wiedzą podzieliłam. Małe, takie na oko 10 lat, laski dotknęło i zarządziło – Teraz idziemy do pana na motorze. Znaczy do rzeźbki Edwarda Jancarza tylko po to, aby na chwilkę przysiąść na siodełku za mistrzem, bo jakoś tak jest, że małe i maleńkie lubią. A ja przy Szymonie zostałam.

Na szczęście wiem od przemiłego znajomego, choć po prawdzie to chyba z mojej strony nadużycie tak nazywać szanowanego i poważnego adwokata, ale najwyżej zwróci mi przy okazji uwagę, że nie chce, abym go tak tytułowała, że fajerka i pogrzebacz wrócą. Trzy razy złodziej albo wandal ukradł te ze szlachetnego metalu. Teraz i fajerka, i pogrzebacz wrócą, ale z metalu, którego kraść zwyczajnie się nie opłaca. Może nawet zamiast metalu trzeba zastosować żywicę epoksydową, z której na rynku w Bytomiu Odrzańskim stoi równie intrygująca rzeźbka – Kota w Butach, co to pijaków zabradziażających, którzy  w pobliskim szynku nieco przeholowali z alkoholem, do domów odprowadzał. Nikt tam jej, znaczy rzeźbki, nie próbował ukraść czy okraść, bo i nie ma po co. Podrzucam pomysł. A fundatorów owych rzeźbek zwyczajnie lubię i kolejny raz gratuluję pomysłu.

Dość przypomnieć, że polscy przewodnicy turystyczni uznali szlak wiodący od rzeźby do rzeźby za jeden z ciekawszych w Polsce, i jak mówią o mieście nad trzema rzekami, to zwykle właśnie ów szlak szczególnie polecają. Bo wiedzie tropami zwykłych, ale i niezwykłych ludzi. Wymieniać nie będę, bo wszyscy wiedzą. Jak kto chce więcej, to w naszej zakładce „Na szlaku” jest on dobrze opisany. 

No i naprawdę z ostatniego kątka. Cały czas trwa zbiórka pieniędzy na rzecz pomocy Karolci, malusiej córeczki Katarzyny Ślemp de Sanchez, skrzypaczki Filharmonii Gorzowskiej. Bo jednak trochę brakuje grosza na sfinansowanie leczenia. Można śledzić w FB, bo pani Natalia Makuch ciągle kolejne aukcje prowadzi. A z Sacramento, gdzie Karolinka i mama są, na razie wieści nie ma. To dobrze. Bo jakby było okropnie, to pewno już wici by przyszły.

P.S. Już dziś, już wieczorem, już kocia zagości w mieście. Rusza Reggae nad Wartą, moja najbardziej jednak ulubiona impreza. Będzie Bakshish, będzie Betel, będzie Maleo Reggae Rockers. Szkoda tylko, że pancerny amfiteatr nie przypomina w żaden sposób tego, w którym lata temu pierwszy raz bawiłam się na festiwalu. Tak, tak pod sceną. Ale jak mnie pogo, młyn znaczy, z lekka poszkodował, to zawsze już u góry. I tam na górnych piętrach amfiteatru spotykałam fantastycznych ludzi, którzy znakomicie się bawili. W bardzo różnym wieku. Ale fani kociej tak mają, że zawsze się dogadują… Zawsze.

To już dziś, to o 20.00, no i po raz pierwszy działa scena sound system na łączce. Popatrzę. Ale dla mnie sensem jest jak zwykle Maleo. Przeżyję nawracanie. Muza jest, muza rządzi, po muzę się idzie. Reggae już!

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x