Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Bernarda, Biruty, Erwina , 16 kwietnia 2024

Ręce zwyczajnie opadają…Wstyd i już!

2015-07-25, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Nie wierzyłam w to, na co przyszło mi patrzeć. Zwyczajnie nie wierzyłam. Bo tak chamskiego  zachowania zwyczajnie dawno nie widziałam.

Było tak. Po szybkiej i krótkiej wyprawie do miasta koziołków wróciłam do miasta nad trzema rzekami i wolno szłam do domu. Na wysokości Studni Czarownic zrównałam się z grupką młodych mężczyzn. Jedna sprawa, że ich język nie nadaje się do cytowania w szacownym portalu. Nagle jeden z nich stwierdził, że idzie do kibla. I poszedł… za nieczynną budkę Lotto. Po chwili dołączył do niego drugi. Moje obrzydzenie sięgnęło zenitu.

Ludzie, przecież to środek miasta, centrum. A tu dwóch sikających bez żenady facetów. Coś okropnego, coś bardzo okropnego. I nikt z nich nie miał wrażenia, że robią coś wysoce niewłaściwego. I nawet nie chodzi mnie o fakt, że w mieście jest krucho z toaletami miejskim, chodzi mnie o dziką bezrefleksję, o totalny brak elementarnych zachowań. O jakimkolwiek wychowaniu nie mówię. Bo człowiek, który odebrał jakiekolwiek wychowanie tak by się nie zachował. I nie chodzi mnie też o to, żeby na każdym kroku stał policjant i strażnik miejski. Chodzi mi tylko o to, żeby takie zachowania się nie powtarzały. Nie mają prawa w dużym mieście, bo za takie nasze chce uchodzić. Wstyd i już… Wstrętne…

A teraz z innego, tego dobrego kątka. Sztuka Miasta kończy murale. Dwa, będzie ładniej. Jeden jest mnie bliski szczególnie, bo upamiętnia Christę Wolf, autorkę „Wzorców dzieciństwa”, książkę, która dała mi wgląd w to, jak wyglądało to miasto na krótko przed wybuchem II wojny oraz w tamtym podłym czasie. Nie ma zbyt wielu świadectw epoki. To, autorstwa Christy Wolf jest bezcenne. Z czasów kończącej się wojny są dwa szczególne, jedno Heleny Rżewskiej, drugie Wasilija Grossmana. Polecam, bo szalenie interesujące one są. Co więcej, Grossman napisał też obrazek o mieście w widłach Warty i Obry i ono jest jeszcze bardziej szczególne, bo miasteczko ma takich opisów zero, jeśli nie liczyć tej relacji rosyjskiego korespondenta wojennego.

A wracając do murali, jak to dobrze, że komuś się chce, ktoś wspiera finansowo takie projekty. Bardzo dobrze się akurat w tej kwestii dzieje.

No i z trzeciego kątka. Już za chwileczkę, już za momencik zaczyna się Woodstock. Jedna z moich ulubionych imprez. Lata minęły, odkąd po raz pierwszy w życiu byłam na czymś podobnym, choć znacznie bardziej siermiężnym, bo mówię o Jarocinie. Ostatnio w mieście margrabiego Jana I spotkałam młodego mężczyznę, który już tam na polu przystankowym od kilku dni jest. Z Krakowa najpierw przyjechał do Jarocina, a stamtąd po zakończonym festiwalu stawił się na woodstockowym polu. Powiedział, że robi tak od kilku lat i to jego sposób na wakacje. Też dobrze. Dobrze, że ludziom się chce słuchać dobrej muzyki, jechać przez cały raj, aby spędzać chwile w taki a nie inny sposób. Ja co prawda, spać od namiotem na polu woodstockowym to jednak nie chcę, ale na koncerty się wybiorę, szczególnie na koncert Proletaryatu. Ciekawam, jak Oley się zaprezentuje po latach. Bo inni dają radę.

A w sobotę w amfiteatrze Bethel i Maleo Reggae Rockers… Trzeba być.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x