Chyba jednak doszło do zniszczenia elewacji

2018-08-22, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Już dwa dni temu miałam o tym napisać, ale zawsze coś. Teraz już zwyczajnie muszą, bo się dyskusja rozpętała w mediach społecznościowych.

Kiedy kilka dni temu zauważyłam, że ktoś zaczyna majstrować przy fasadzie pewnego budynku przy ul. Drzymały, to się poważnie zastanowiłam. Ale w życiu nie przypuszczałam, że efekt finalny będzie aż taki. Pomalowany na czarno parter ślicznej kamienicy i w dodatku „ozdobiony” żółto-pomarańczowymi mazajami mnie zwyczajnie wystraszył. Okazuje się, że nie tylko mnie, bo głosów oburzenia na takie działania jest po prostu dużo.

Ja jestem przeciwna takim działaniom. Uważam, że tylko szkodę przynoszą.

Ale potem pomyślałam, że przecież to jest pewien standard w mieście. Jak już ktoś coś robi w parterze, to zawsze coś tam popacia, niby pomaluje i jest dobrze, bo niby ściany odnowione, a że tylko kawałeczek, to już nikomu nie przeszkadza. Nie przeszkadza też, że popaciane są fasady zabytkowych często i ślicznych, choć zaniedbanych kamieniczek. A że piękne są, można się przekonać choćby na mojej ulicy, gdzie zachwycają dwie pieczołowicie odnowione.

Ja zwyczajnie mam nadzieję, że miasto wkroczy i zrobi porządek. Jaka kara powinna spotkać właściciela lokalu przy ul. Drzymały? Bardzo prosta – powinien wyremontować całą fasadę na własny koszt. A to droga sprawa, może następny się pięć razy zastanowi, nim coś podobnego uczyni.