Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jaropełka, Marii, Niny , 3 maja 2024

I po landsberskiej kostce

2023-07-27, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Powiem tak. W najczarniejszych przypuszczeniach nie sądziłam, że tak się to skończy. Liczyłam, że landsberski bruk pokryje jakiś badziew, który za jakiś czas łatwo będzie usunąć.

medium_news_header_37531.jpg

Kiedy pokazał się landsberski bruk, ładnie ułożona kostka brukowa i w dobrym stanie – na Wełnianym Rynku – tak nieśmiało zamarzyłam, żeby został. Żeby ktoś mądry przeplanował inwestycję. Dostawił ładne, stylizowane na gazowe latarnie, dosadził nieco zieleni, tak jak robią to w Amsterdamie czy innych cudnych miastach. I jak szybko zamarzyłam, tak szybko zweryfikowałam marzenia. Bardziej bliskie mentalności tego miasta były takie – niech przykryją bruk jakimś nowym asfaltem albo nawet tymi paskudnymi kamiennymi płytami. Jak przyjdzie czas, to się badziew usunie i będzie pięknie.

Nie dopuszczałam nawet myśli, że przyjedzie koparka i kostki pójdą w niebyt. Stałam tam, patrzyłam i serce mnie się z żalu ściskało. Jak można? Jak można niszczyć coś takiego? Większość miast w Europie, ale nie tylko w Europie, szczyci się starym, dba i pielęgnuje. W niektórych miastach w Polsce wraca się do starego. A u nas?

Ale czemu ja się dziwię. Skoro bezpardonowo zniszczono chodnik z płytami kontrybucyjnymi w ulicy Drzymały, to ktoś pomyślał o starej kostce w centrum?

No nie. I będzie znów takie paskudne coś, w co zamieniła się Sikorskiego w przebiegu od Katedry do Herberta.

Mnie zwyczajnie słów brakuje. A przecież ja nie jestem stąd, ja się tu nie urodziłam i nie mam prawa się wypowiadać o tym, co dla miasta jest dobre, a co nie. Ten passus jest kwintesencją wielu opinii na temat tego, co o mieście piszę.

Gratuluję kolejny raz zatem tym tu urodzonym i mówiącym o sobie, że kochają miasto nad wyraz. Gratuluję, że zgadzacie się z takim podejściem do miasta, takimi zmianami, które tylko coraz bardziej podkreślają jego zapyziałość i marginalizację.

Nie wiem, co trzeba mieć w głowie, aby tak łatwo niszczyć to, co ładne, piękne, znaczące i zwyczajnie inne.

Renata Ochwat

Ps. Mija dokładnie 265 lat od chwili, gdy w czasie wojny siedmioletniej rosyjski komendant twierdzy w Drezdenku zażądał od Rady Miejskiej Gorzowa dostarczenia pieniędzy, zboża, gorzałki, bydła i innych produktów spożywczych i w przypadku odmowy zagroził strasznym odwetem ze strony głównodowodzącego armia carycy Katarzyny II, marszałka Williama  Fermora.  Jednocześnie dotarł do miasta manifest marszałka Fermora, wydany w głównym obozie armii rosyjskiej pod Międzyrzeczem, który zapewniał, że „mieszkańcy, którzy się zwycięskim siłom rosyjskim zbrojnie nie przeciwstawią, ale spokojnie prowadzić będą swe domy, handel i interesy i zdadzą się na cesarski majestat wszystkich Rosjannie muszą się obawiać „nieznacznych uciążliwości przy pełnym przestrzeganiu reżimu wojennego”. Większość mieszkańców, nie dowierzając tym gwarancjom, uciekła do Kostrzyna, zabierając ze sobą dokumenty, akta i rzeczy wartościowe. Jak widać, minęły prawie trzy wieki, a nic się nie zmieniło.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x