Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Kornela, Lizy, Stanisława , 8 maja 2024

Zaczęło się sprzątanie centrum. Zaczęło się?

2018-04-28, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Najpierw stanęły znaki takie, jakie ja znam z północy Europy oraz z pobliskich krajów, żeby nie parkować, bo będzie sprzątanie. Nawet się ucieszyłam. Ale potem mina mi mocno zrzedła.

Jak zobaczyłam znaki, że jedna ze stron ulicy ma być wolna od samochodów w określonych godzinach, bo będzie sprzątanie, to się nawet dość mocno ucieszyłam. Bo tak jest w całej cywilizowanej Europie. Tej bliższej, kiedy trzeba posprzątać wiosną lub jesienią, tej nieco dalszej, kiedy trzeba posprzątać śnieg. I nawet chciałam chwalić, ale szczęściem nie zdążyłam. A czemu szczęściem? Bo od dwóch dni tylko odbieram telefony od znajomych, a sąsiedzi na klatce i na ulicy też lamentują. Lament zrozumiałam, kiedy weszłam do własnego domu….

Telefon – Renata, do cholery, co tu się wyczynia. Jakieś dmuchawy uruchomili i kurzy się tak, że nic nie widać.

Rozmowy – sąsiadka, no kto to widział, ta w tym kurzu nic nie widać. – Sąsiadka, przecież to jakieś okropieństwo. Tu nie było sprzątania, tu był koniec świata.

Wizja lokalna we własnym domu – no szlag jasny, a skąd tu tyle tego kurzu, skąd tu tyle badziewia??? Przecież niedawno umyłam okna i znów??

Telefon – pani Ochwat, pani mieszka w centrum, niech pani zwróci uwagę komu trzeba, że tak się nie sprząta, tylko pozoruje sprzątanie. Pani tego pewno nie widziała, ale zapewniam, porządku dalej nie ma.

Rozmowy – Renata, musiałam zamknąć okna, bo do poziomu pierwszego piętra unosił się tabun brudu. Przecież sprzątanie nie polega na dmuchaniu w brudy, po to tylko, żeby te brudy opadły gdzie bądź. I kolejny telefon – Pani Ochwat, niech pani szybko idzie do domu i zamyka okna, bo tu coś okropnego się dzieje.

Wizja lokalna we własnym domu, odcinek drugi – Szlag i wszystkie cholery świata, znów wszystko zakurzone i skąd się tu wzięły te piórka??? Przecież nie zamknę okien, bo się uduszę, ale ten pył, ten kurz. (Kichałam okropnie, odkurzacz nie nadążył wciągać tego badziewia).

Przeżyliśmy, ale poziom frustracji i generalnie emocji złych jednak osiągnął wysoki poziom. Efekt – żaden. Jak było brudno, tak jest. Sama intencja – posprzątać ulice, jak najbardziej słuszna, ba, słuszna, pożądana, chciana bardzo i oczekiwana oraz wcześniej chwalona. 

Tylko ktoś, kto sprzątał ulice na Nowym Mieście chyba i nawet na pewno zabrał się do tego zwyczajnie źle. Pisałam już wiele razy o tym, że sprzątanie ulic oraz chodników nie polega na tym, żeby puścić ludzi z dmuchawami i wywiać owo badziewie w powietrze. A tak się dzieje i niestety, tak się i tym razem stało. Efekt kompletnie przykrył dobre z gruntu intencje. W ościennych krajach tak mają, że jak mają wolne od samochodów pobocze, bo mieszkańcy karnie jednak samochodów w określonych godzinach tam nie stawiają, to do sprzątania rusza specjalistyczna maszyna. A z tych kątków, gdzie śmieci wymieść się maszyną nie da, to brudy wymiata człowiek, a maszyna potem zbiera i jest klar. Nie ma wzburzania tumanów śmieci na zasadzie – zakurzymy, zaburczymy, będzie fajnie.

I żeby była jasność oraz klar ostateczny. Jestem wdzięczna magistratowi za chęć posprzątania miasta, w tym ulic, a zwłaszcza tych kątków, które trudne do sprzątania są, bo samochody tam parkują niemal cały czas. Myślę, że miasto absolutnie nie zdawało sobie sprawy z tego, jak to „sprzątanie” będzie wyglądać. Bo też absolutnie pewna jestem, że magistratowi wcale nie zależało na gestach pozorowanych. A za takie mam owo sprzątanie ulic w centrum. Myślę, że nawet do miasta głosy w tej sprawie dotrzeć nie musiały. Bo prościej pogadać do sąsiadki, aniżeli lecieć ze skargą do miasta.

My, na Nowym Mieście wiemy jedno. Dobrze, że ktoś pomyślał o sprzątaniu. Natomiast absolutnie nie zgadzamy się na takie coś. Wdzięczni jesteśmy za myślenie o pięknym mieście i naszych ulicach, ale na przyszłość prosimy, jak magistrat rozpisze kolejny przetarg na sprzątanie ulic, to niech tam napisze, że owszem, dobrze, ale bez dmuchaw, za to z miotłami brzozowymi lub czymś w podobie. Bo dmuchawy to tylko inny i większy śmietnik w efekcie, a miotły brzozowe, to jednak klar. Ja i sąsiedzi wiemy, że miotły brzozowe to może i przeżytek, ale jednak cały czas użyteczne narzędzie do rzetelnego posprzątania tych kątków, które posprzątać trzeba, a dmuchawa tego nie załatwi.

A ponieważ sprzątanie ulic w centrum będzie się jeszcze odbywać, to może jednak warto wezwać firmę sprzątającą i jej jasno wyklarować. Dmuchaw nie, absolutnie nie. Miotły brzozowe – to jest klucz. Albo wysoce specjalistyczne urządzenia, na które nikogo jednak nie stać. Nas nie stać. Bo w takiej Bawarii, albo w Wilnie to jak najbardziej tak. Polecam podejrzeć.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x