Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Kornela, Lizy, Stanisława , 8 maja 2024

Jak komentowali majówkę na Kwadracie sąsiedzi

2018-05-04, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Kiedy pojawiły się pogłoski, że majówkę Miasto zamierza świętować na Kwadracie, okoliczni mieszkańcy zareagowali niedowierzaniem. Mieli nadzieję, że jednak tak się nie stanie. A jednak się stało.

Miałam zamiar wybrać się w ten piękny dzień do miasta z niedźwiadkiem. Już wszystko było przygotowane, bilety kupione, jadę. Jakoś nie chciałam uczestniczyć, choćby po sąsiedzku, w wydarzeniach na Kwadracie. Ale los zdecydował inaczej. Zostałam we własnym domu. No cóż, bywa. Siedziałam z książką i herbatą rumiankową. Nagle doszedł mnie hałas. Ki diabeł, o co chodzi? Czemu jednak głośno? Po chwili przypomniałam sobie, że miejska Majówka, ta Trzeciomajowa na Kwadracie się odbywa. Scena, jedzenie z wozów, dmuchane atrakcje dla małych i maleńkich. Zabawa jak się patrzy. Zamknęłam okna od strony Kwadratu, ale duszno i źle się w domu zrobiło, więc je otworzyłam. I słuchałam głuchego łomotu oraz wrzasków rozochoconych uczestników wydarzenia. I czytałam tylko komentarze znajomych, mieszkańców Kwadratu, którzy w popłochu i panice uciekali z własnych domów byle dalej od tego, co tam się działo. I nie chodzi o wydarzenia, choćby najpiękniejsze. Chodziło o hałas, jaki się wytworzył na zasadzie studni. Mały jednak placyk obudowany kamienicami, zamknięty dość szczelnie zadziałał jak studnia. Dźwięki się potęgowały, nakładały na siebie, powstawała kakofonia, którą było słychać nawet poza pierwszym kwartałem budynków. Ktoś się bawił, ktoś cierpiał.

Moim zdaniem, to nie był dobry pomysł, żeby w centrum Nowego Miasta, bardzo ściśle zabudowanego, urządzić takie święto. Dobrym miejscem są bowiem takie rejony, gdzie nie ma takiej ścisłej zabudowy, choćby Stary Rynek, bo jednak ma większy oddech. Tak naprawdę to takie miejsca, gdzie nie ma za dużo bloków, kamienic i domów. W Mieście Bulwary – ale też mieszkańcy Zawarcia mogą narzekać.

Ja na pewno wiem, że Kwadrat to pomyłka. Pomyłka jeśli chodzi o miejskie pikniki. W końcu Miasto to 130 tysięcy ludzi. I zapraszanie ich na miejski placyk, który jednak ma ograniczoną pojemność, to błąd i bzdura.

A potem posłuchałam sąsiadów, którzy dłużej mieszkają tu niż ja. I sąsiedzi mówili – a nie ma stadionu, a nie ma łąk nad Wartą, a nie ma innych miejsc, żeby świętować? Trzeba tu robić zadymę? I owszem, mieli i mają rację. Miasto ma kilka dobrych miejscówek, żeby takie wydarzenia robić. Owe stadiony, owe łąki, z upartością i bez sensu nazywane błoniami, ale też i amfiteatr z jego posadowieniem.

Sąsiedzi bliżsi i dalsi wyrzekali i klęli. Wcale im się nie dziwię. Nikt z nich nie poszedł na miejską majówkę. Natomiast mieli karuzelę – otwarte okna, zamknięte okna, otwarte okna, zamknięte okna.

Włodarzom miasta, a specjalnie szeryfowi kładę pod rozwagę. Miejskie wydarzenia, miejskie świętowanie kolejnych rocznic, najbliższe to urodziny Miasta, owszem i tak, z przytupem i przygwizdem należy robić, bo ludzie lubią, ale nie na małym jednak placyku w ścisłej zabudowie i z klnącymi na czym świat stoi ludźmi, którzy tu mieszkają.

Małe miejskie placyki zostawmy sobie samym, a jak fiesta, to jednak poza ścisłą zabudową. Inna rzecz, że Kwadrat nie tylko moim zdaniem przestał być małym, fajnym placykiem. Coraz więcej głosów ludzi tu mieszkających słyszę – miała być rewitalizacja, a wyszło coś okropnego. To też pod rozwagę…

Ps. Dziś mija 80. rocznica śmierci Carla von Ossietzky’ego. Niemieckiego pisarza, dziennikarza, pacyfisty, laureata Pokojowej Nagrody Nobla, więźnia sumienia, jakbyśmy dziś powiedzieli. Nagrody Nobla, tej pokojowej, tej najbardziej zaszczytnej, nigdy osobiście nie odebrał. A dlaczego o Nim piszę? Bo miał związek z tą krainą, w której my mieszkamy. Carl von Ossietzky był bowiem więziony w Słońsku. Tak, tak, w Sonnenburgu, tym pięknym miejscu, do którego jeździmy. Ja do muzeum w Słońsku już od pokaźnego czasu nie wchodzę. Jak jadę tam z wycieczką, to prowadzę – pani przewodnik przejmuje grupę. Ja siedzę na zewnątrz i myślę o historii tego miejsca i chichocie. Tej okropnej matki historii chichocie, bo Noblista, bo Zakon, bo Baliw. Bo… 80 lat temu umarł Carl von Ossietzky. Chciało mu się walczyć z nazizmem i głupotą. Jak czas pokazuje, ciągle trzeba.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x