Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Irydy, Tamary, Waldemara , 5 maja 2024

Powodzi nie będzie, woda ustępuje

2018-02-28, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Jednak zimowa powódź nam nie grozi. Nasza największa i przy okazji moja ulubiona najbardziej rzeka zaczęła opadać. I jej dopływy także.

A było tak. Szłam sobie spokojnie do pracy. Godzina wczesna była, ale na tyle niewczesna, że dziatwa szkolna oraz młodzież ponadpodstawkówkowa zdążyła dojść do swoich placówek edukacyjnych, więc było cicho i spokojnie. Pogapiłam się więc w ciszy i spokoju, jeśli nie liczyć śmieciarek, które do jednej kasty zwalały wszelkie odpady pracowicie posegregowane na frakcje przez tych, którzy wierzą w separację odpadów, na Kłodawkę. Rzeczka spokojna była, mieściła się w korycie, nawet nurt taki niespieszny miała. Owszem, górski, bo taka natura tej rzeczki, ale spokojniejszy niż dwa dni temu. Nawet focię zrobiłam.

A potem mnie myślenie dopadło. Jako że ja perypatetykiem jestem, czyli myśli mnie się w głowie układają i ostatecznie finalizują w trakcie wędrówek, więc mnie nagle oświeciło. Skoro Kłodawka opadła, bo opadła, to co u Warci słychać. Nie miałam czasu, żeby polecieć i sprawdzić, co tam u najważniejszej i najbardziej ulubionej rzeki słychać. Ale po co są urządzonka elektroniczne? Poszukałam informacji na oficjalnej stronie Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej i bingo, było. Warta opada. Znakiem tego, zimowej powodzi nie będzie. I świetnie, i bardzo dobrze, bo od specjalistów od hydrologii wiem, że nic gorszego, niż zimowa powódź zdarzyć się nie może. Potem kontrolnie jeszcze sprawdziłam u znajomych na Zakanalu, czy faktycznie tak jest, że woda ustępuje. Potwierdzili.

No i dobrze, bo walka z zimowymi powodziami to coś okropnie trudnego i coś okropnie kosztownego. Był taki moment, że ludzieńki na Zakanalu zaczęli się bać. Teraz jest moment oddechu. Ale, ale, zima przypomniała o sobie. Lodowy jęzor znad syberyjskiej Rosji do nas dotarł, trzyma w szachu nie tylko nas, ale i nawet w Rzymie się pojawił. Buran się nazywa i ciągle przypomina, że zima to jednak zima. Jeszcze może być różnie. Na razie jest tak, że Warta opada, zatoru zimowego lodowego nie ma nigdzie, w tym w kluczowym dla nas miejscu, czyli na Odrze. Lodołamacze nie muszą wypływać. Kłodawka i Srebrna spokojnie wody odprowadzają do Warty, ta do Odry, a ta do Bałtyku. I niech tak zostanie. Jakoś nie lubię zimowej walki z wodą. Bo niestety, ona zawsze wygrywa. I przy okazji, bardzo dziękuję tym, którzy nie zgodzili się na iście dziwny pomysł, żeby kanały i kanaliki na Zawarciu i Zakanalu zasypać, bo po co one. Lepiej tam boiska urządzić. Bo był taki pomysł. Nawet do magistratu trafił. Szczęściem ktoś przytomny popatrzył na te plany i powiedział, no way. Potem po pewnej powodzi, a było strasznie, o kanały i kanaliki zadbano. I dobrze.

Na razie jest tak: powodzi nie ma i nie będzie, rzeki i kanały drożne są, sprawdzamy i pilnujemy. Co prawda zawodu wałowego już nie ma, a szkoda, bo powinien być. Jakby co, to ja się zgłaszam. Kwalifikacji żadnych nie mam, ale szybko się uczę. Kalosze sobie kupię. Po instrukcje szczegółowe do znanego mi specjalisty się udam. Dziabkę do wydziabywania zielska z kanałów też sobie sprokuruję. Nie przeraża mnie łażenie po dziwnych miejscach. Myszy się nie boję. Inna rzecz ze szczurami.

Ale serio, dobrze się stało, że w mieście w końcu sensownie zadbano właśnie o ten system odwadniana Zawarcia i Zakanala. W porozumieniu z marszałkostwem, bo to zadania dzielone są. Takie dialogi oraz uzgodnienia są potrzebne, bo w imieniu ludzi, mieszkańców w końcu się odbywają. My, żyjący na prawym, wysokim brzegu Warty absolutnie nie wiemy, na czym to polega. Ale lewobrzeżni mieszkańcy i owszem. Wiedzą, bo nagle woda pojawia się w ich piwnicach. Inna rzecz, że urzędy Landsbergu raczej nie wyrażały zgody na budowanie czegoś na lewym brzegu Warty. No cóż. Miasto ma G wyrażało i przy okazji wysokich stanów wód Warci zawsze jest problem.

A teraz z innego kątka, choć też wodnego będzie. Otóż od kilku lat stale kilka, jeśli nie kilkanaście razy w roku, jeżdżę do Poczdamu. Zabieram tam znajomych, jeżdżę jako pilotka turystyczna na zleconych wycieczkach. Zawsze proponuję – zwiedzamy Poczdam, ale na zakończenie popłyńmy na Hawelę. Mam swój ulubiony statek. I właśnie wczoraj dostałam informację od Białej Floty w Poczdamie z rozkładem rejsów. Nie znam niemieckiego, ale te podstawowe informacje potrafię odczytać. Weisse Flotte informuje mnie, że lada chwila zaczyna działać, zaprasza i dawaj do Poczdamu. Ja oczywiście dawaj pojadę i znów sobie zabytkowym parowcem Gustaw popływam po Havel. Dobrze by było, żebyśmy się i my w mieście doczekali czegoś takiego. W końcu miasto nadrzeczne jesteśmy i ze sztandarowym stateczkiem, Kuną znaczy. Ale myślę, że raczej się nie da. A szkoda. Bardzo bym chciała, żeby takie wzorce osiągnąć. Bardzo. Takie wzorce z rozkładem jazdy statku, jakie przysłała mi Weisse Flotte.

Ps. I znów informacja dla fanów filmu, a przecz u nas całkiem ci dużo ich jest. Otóż dziś 70. urodziny obchodzi Mercedes Ruehl, amerykańska aktorka, zdobywczyni Oscara za rolę drugoplanową w filmie Fisher King Terry’ego Gillama. Zagrała u boku Robina Williamsa i Jeffa Bridgesa. Nie tylko wówczas Oscar to był, ale i Złoty Glob. W mieście jest całkiem spory klub fanów Terry Gilliama … To im przypominam. Ja od czasu do czasu zwyczajnie muszę obejrzeć sobie ten film. I zawsze Mercedes mnie uwodzi. Wszystkiego naj na urodziny….

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x