Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Irydy, Tamary, Waldemara , 5 maja 2024

Gorzowska książnica ma nowego dyrektora

2018-03-02, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Nowa dyrekcja objęła stanowisko, fotel i obowiązki. Paprotki nie, bo w gabinecie jej nie było. Choć informacja była znana od jakiegoś czasu, nowy dyrektor nie chciał zabierać głosu publicznie, zanim faktycznie nie obejmie obowiązków.

I bardzo dobrze, że właśnie tak. Zresztą Sławek Szenwald zawsze tak miał, że jakoś nie pchał się do mediów czy gdziekolwiek. Bardzo dobry germanista, meloman, człowiek świata ciekawy i z kontaktami w świecie został następcą Edwarda Jaworskiego. Ma bardzo wysoką poprzeczkę, bo były dyrektor pozostawił po sobie pomnik trwały. Wybudował nowy gmach – choć po prawdzie i zgodnie z programem pieniędzy zewnętrznych była to tylko rozbudowa. Tylko. Ale była dyrekcja uparta była, mało było rozbudowy, to jeszcze wyremontowała starą siedzibę, zresztą jedną z pofabrykanckich willi. Jak dodać jeszcze inne rzeczy, to papirus długi.

Natomiast Sławek – piszę kolegialnie, bo z nowym panem dyrektorem o lat jestem na ty, był dyrektorem Kolegium Językowego, które stało się jedną z podwalin obecnej Akademii Jakuba z Paradyża. I co ciekawe – gorzowskie kolegium językowe miało znakomitą ocenę. Trudno się było tam dostać, a jak już się pierwszy szczebel edukacji językowej zakończyło, czyli ten kolegialny, to absolwenci bez trudu się dostawali na uzupełniające magisterki w renomowanych uczelniach. I tak to do dziś na kierunkach obcych języków jest. Sławek ma też na koncie wiele ciekawych inicjatyw spotkań kulturalnych polsko-niemieckich. I to na szczeblu uczelnianym, ale i na szczeblu prywatnym. Poza tym fantastycznie potrafi zarażać właśnie kulturą. Co prawda, w książnicy będzie musiał być dobrym  urzędnikiem. Ale jak znam człowieka, to da sobie radę. Otwarty i światły, będzie na pewno kreatywnym szefem. Nowej siedziby budować nie musi, bo ją ma. Ustawiać pracy merytorycznie nie musi, bo też dobrze trybi. Myślę, że zaskoczy nas czymś nowym. Dni najbliższe pokażą, co nowa dyrekcja zamierza. Co prawda ma parę zagwozdek – bo i o filie trzeba zadbać, bo zmierzyć się z zapowiedzianym Instytutem Papuszy, który ma się ulokować w książnicy, bo i jeszcze z paroma problemami wewnątrz instytucji też. Ale z problemami mierzyć się trzeba. Bo to zwykłe życie. Książnica nowego dyrektora ma.

I z drugiego kątka. Po decyzji radnych, że zgadzają się na sprzedaż Zawarciańskiego Zameczku rozdyskutowali się ludzie. Bardzo dużo głosów jest przeciw, bardzo dużo. Ale i owszem, są i zwolennicy tej decyzji. Ci, którzy są przeciw, podnoszą te same argumenty, jakie ja wyłuszczyłam kilka razy. Zwyczajnie nie sprzedaje się historii. Zwłaszcza w mieście tak ubogim w zabytki. No i co? Ano możemy sobie podyskutować, możemy sobie ponarzekać, ale na tym się skończy, bo władza zdaje się absolutnie nie bierze pod uwagę głosu mieszkańców. Radnych z tej dyskusji co do zasady wykluczam.

Przypomnę w tym miejscu casus zapowiedzi likwidacji tramwajów na Piaski, jaki lata temu uczynił były szeryf. Pracowałam wówczas we wrażej gazecie, jako pierwsza napisałam o tym pomyśle. Wraża zrobiła sondę i wyszło, że 90 procent ludzieńków nie chce takiej zmiany. Co zrobił ówczesny szeryf? Spektakularnie się z pomysłu wycofał. I choć do dziś jest zdania, że tramwaj na Piaski to bezsens we współczesnej rzeczywistości, ale jednak ugiął się pod naporem mieszkańców.

Zwyczajnie nie przypuszczam, że nowy szeryf wycofa się ze swojego pomysłu. Ale może jednak się zastanowi. Bo głosy mieszkańców są w większości przeciwne. I powtórzę, nie przyjmuję argumentu o kosztownym remoncie, podobnie zresztą jak wielu innych dyskutantów. Bo łatwe wydawanie pieniędzy miejskich na bzdurne i niepotrzebne nikomu wydarzenia powodują, że jest on fałszywy.

My tylko tak możemy wyrażać swoją niezgodę na tę decyzję. Tylko pisząc i głośno mówiąc, że to błąd. No błąd. Duży.

Ps. Dziś 40 urodziny obchodzi Sebastian Riedel, lider Cree, gwiazdy tegorocznych Dni Gorzowa. Cree znają ci, co lubią bluesa i blues rocka. A Sebastiana fani Ryszarda Riedla, lidera Dżemu, prywatnie ojca muzyka. Tylko przypomnę, że Rychu Riedel, jak go starzy fani nazywają, w tym i ja, był w mieście. Dżem zagrał na Reggae nad Wartą. Wtedy Rysiek położył się na scenie amfiteatru, a na pewno jeden fotoreporter go w tej pozycji sfotografował. Zresztą Rysiek lubił takie akcje. Syn, dziś szacowny jubilat, który pewnie by się obruszył na takie określenie, takich akcji nie robi. Ale jest znakomitym wokalistą. Zabici fani Dżemu, w tym ja, dopatrują się podobieństwa do ojca. Bo naszym zdaniem jest – choćby w timbre głosu… Czy tak jest, dane nam się będzie wszystkim przekonać podczas Dni Gorzowa. Choć ja admiratorką tego akurat wydarzenia nie jestem, Cree kolejny raz chcę posłuchać.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x