Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

No i się jednak pomyliłam, ja i trochę do mnie podobnych

2017-07-14, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Myślałam, że oświadczenie prezydenta miasta w sprawie pomysłu likwidacji pomnika na placu Grunwaldzkim kończy sprawę. A jednak nie, jednak miał rację jeden z moich autorytetów.

Źle się dzieje w państwie duńskim…. Te słowa coś około pięciu wieków temu napisał słynny, chyba najsłynniejszy dramaturg, którego wielbię i cenię. Słowa te weszły na stałe do czytelnych i jasnych kodów kulturowych. I niestety, stale są aktualne.

Z olbrzymimi absmakiem przyjęłam stanowisko magistratu, nowe stanowisko, że skoro są pieniądze zewnętrzne na likwidację pomnika na placu Grunwaldzkim, to proszę bardzo, niech się dzieje.

A jeszcze jakiś czas temu, dni zaledwie kilka pisałam, że magistrat z mocno kontrowersyjnej decyzji w tej sprawie wyszedł z tarczą. Mocno kontrowersyjnej, bo jednak budzącej duży sprzeciw mieszkańców. Przestrzegał mnie wówczas jeden z moich autorytetów, który mówił, że tak naprawdę nic się nie skończyło, że przecież magistrat stwierdził, iż odkłada w czasie projekt. Akcentował, że gdyby padły słowa o odejściu, odrzuceniu projektu w niebyt, wówczas można byłoby odtrąbić zwycięstwo. No i nie minęło dużo czasu, a się okazało, że autorytet miał rację. Bo naprawdę minęło zaledwie kilka dni, a słowa autorytetu okazały się prorocze.

I dlatego twierdzę, że źle się dzieje w państwie duńskim. Jakoś przykro się myśli o tym, że władza jednak nie bierze pod uwagę głosów nie tylko mieszkańców, ale i radnych, ale i mądrych ludzi, którzy nie są w tzw. polityce, a naprawdę dobro miasta, w tym to wizerunkowe leży na sercu oraz mają je w tyle głowy, co znaczy – pamiętają o nim. Dbają o nie. Przykre jest to tym bardziej, że jednak zlekceważono głos społeczny. Głos, który powinien być brany za ostateczny. Bo zarówno władza, jak i radni są na usługach nas, mieszkańców. Choć po prawdzie, dziś mało kto z ludzi będących u władzy jakiejkolwiek wsłuchuje się w głos zwykłych ludzi.

Obawiam się jednak, że nowe rozdanie w sprawie pomnika tak po prostu się nie skończy. Bo te siły, które się szybko zmobilizowały i którym szybko uszło powietrze po oświadczeniu o zaniechaniu pomysłu, na nowo się zmobilizują. Na nowo i to już będzie mobilizacja pełna. Już wiem, że będą protesty, będą głosy mówiące o tym, że jednak nawet za pieniądze zewnętrzne ludzie nie chcą tej zmiany. Nie chcą i będą to mówić głośno.

Przykre, że władza – samorządowa, w końcu jej emanacja, czyli radni, którzy mają być głosem ludzi, idzie wbrew głosom ludzi właśnie.

Powtórzę kolejny raz, nie warto i nie trzeba niszczyć pomników. Trzeba je brać w nawias, komentować, ale nie burzyć. I jeszcze jedną prawdę powtórzę. Mamy już w mieście pomnik wprost się odnoszący do 100-lecia odzyskania niepodległości przez państwo. To pomnik Dziadka, marszałka Józefa Piłsudskiego. Tylko przypomnę, że w chwilach strasznych ale i podniosłych od jego powstania tam właśnie się gromadzili gorzowianie. Tam palili świece. Tak było, kiedy wydarzyła się tragedia smoleńska. Ale też tam obchodzimy radosną rocznicę odzyskania niepodległości. Bo Dziadek na Kasztance i z szablą w dłoni jest najlepszym z możliwych symboli odzyskania niepodległości i przywrócenia państwowości polskiej. Jaki inny symbol może pomnik Marszałka przykryć? Co można innego na znak radości w setną rocznicę tego wydarzenia ustawić? No co? Myślałam długo i choć trochę literatury przeczytałam, to jakoś nie bardzo wiem. Choć w zakamarkach myśli przelatują mnie okropne scenariusze.

I tylko przypomnę, że na tych ziemiach, na tych, na których my mieszkamy, a które zostały krajowi przydane po II wojnie, stawianie pomników dedykowanych właśnie wprost 100-leciu odzyskania niepodległości przez państwo polskie jest budowaniem nieprawdy. I o ile postawienie pomnika Dziadka na Kasztance takim nie było, bo to jednak symbol uniwersalny, a poza wszystkim stawiany był bez przesłanek politycznych, to nowy pomnik będzie mocno politycznie obciążony. Piłsudski na koniu z brązu już stojący ładny jest, nieładny, po prostu jest. Ale bez przesłanek politycznych. Ludzieńki Dziadka lubią. I dobrze, choć po prawdzie trudnym Dziadkiem Dziadek do lubienia był. Nowa jakość, która ma się pojawić, ma olbrzymie odium polityczne. I już to odium powoduje, że należy dać sobie z tym projektem spokój. Poczekać, aż to morze emocji się uspokoi.

Źle się dzieje w państwie duńskim, kiedy partykularne interesy biorą górę nad tym, co większość chce. I źle, kiedy włodarze nie zważają na to, co ludzie mówią i czego w ważnych sprawach, symbolicznych, oczekują.

Pomyliłam się zatem mocno. Bo uwierzyłam w słowa. Choć autorytety przekonywały, że słowa to słowa. Ulotne są. A ja głupia i naiwna legalistka oraz  przywiązana do polszczyzny polonistka miałam nadzieję, że jednak słowa coś znaczą. Jak się pokazało, nic nie znaczą. I jak to się ma do szlacheckiego zawołania – parol panowie? Ano nijak. Kolejny raz ktoś mnie w powadze słowa oraz wizerunku oszukał. Furda panowie, słowo nic nie znaczy… A szkoda. Furda panowie.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x