Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jaropełka, Marii, Niny , 3 maja 2024

No i jaki piękny przystanek kolejowy nam powstaje

2017-03-28, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Tak po prawdzie, to już chyba powstał. Bo w rzeczywistości mało brakuje, żeby już zaczął działać. Mnie się podoba, przemiłym znajomym trochę mniej…

Znów mnie zawiało na Teatralną. Żeby się pogapić na nowy przystanek kolejowy. Tak w generalności. Ale tak po prawdzie po pierwsze i zasadnicze, żeby się pogapić na Osterwę. Z prostej przyczyny. Bo wczoraj był Międzynarodowy Dzień Teatru. Koleżankom i kolegom aktorom z okazji święta wszystkiego naj… Czego sobie państwo chcecie…

Zaskoczyła mnie tam fantastyczna ławka teatralna, na której mogli przysiąść wszyscy i przysiadali. Tym bardziej, że tuż obok jest przystanek autobusowy i nawet ci, co do teatru nie zaglądają, mogli przez chwilkę poczuć teatr. Ja tam teatr bardzo, ale to bardzo lubię. Dlatego tam poszłam. Ale tak po prawdzie też poszłam pod teatr, bo jakoś mnie na Alika Maciejewskiego i wspomnienie o nim naszło. Przecież dziś jego urodziny. Miałby dziś 62 lata. Tylko 62 lata. Trudno w to uwierzyć, ale tak. 14 grudnia tego roku minie dziesięć lat od jego śmierci.

A poszłam sobie obok teatru, bo pamiętam, jak Alik, zresztą mój przyjaciel – sam o tym zdecydował, nie ja, stwierdził kiedyś, kiedy z nim gadałam o różnych zakrętach życiowych, że jak teatr dałby sobie radę w ogólności bez Alika, tak Maciejewski nie dałby sobie rady bez teatru. Dlatego do niego wrócił i do końca w nim był.

Szczęściem Monika Kowalska i Zbyszek Sejwa zdążyli, tak naprawdę zdążyli w ostatniej chwili zrobić o nim wzruszający dokument. „Czerwiak” się nazywa, a ja ile razy go oglądam, choć staram się nie, to zawsze płaczę.

Zresztą poszłam pod teatr też, bo właśnie Osterwa otworzył mnie na tę sztukę, na kulturę, choć może to brzmi nieco banalnie. Bowiem banalnie, a właściwi zwykle się to odbyło. Szkolna wycieczka na „Kota w butach”. Miałam chyba siedem, albo osiem lat. Mama dała pieniążek na wycieczkę. I dziecko zainwestowało ten pieniążek w dwie rzeczy. Słodkiego rogala, bo innych nie było, znaczy słonych w tamtym czasie, oraz w program teatralny. Byłam chyba jedynym dzieciakiem z prowincji – bo miasteczko na S. w odniesieniu do miasta z teatrem i na siedmiu wzgórzach (o czym wówczas nie wiedziałam), to była prowincja, które kupiło sobie program teatralny (szlag, zaginął w rozlicznych przeprowadzkach i żal wielki). Kurtyna wówczas poszła w górę, mnie zamurowało z zachwytu i do dziś tak mam. Zachwyt. A jak Alika na scenie wiele lat potem oglądałam, to wracało to pierwsze zachwycenie. Może naiwna jestem i wzruszliwa. Ale teatr jest dla mnie czymś bardzo mocno ważnym. Zresztą jak i muzyka, zwłaszcza klasyczna, a najbardziej to chyba kompozycje Jana Sebastiana Bacha… Sonaty wiolonczelowe…. Oj.

Ups, ale miało być o przystanku kolejowym, który już jest w rozkładzie jazdy jako Gorzów Wielkopolski Wschodni. No bo po to tam też poszłam. I się osobiście nagle zachwyciłam. No ładnie tam jest. Mnie się podoba. Aczkolwiek nie wiem, jak będzie zimą, kiedy wiatry i zawieruchy przyjdą. Będzie trudno. Nawet bardzo trudno. Ale na chwilkę obecną, super. Inna rzecz, że przystanek niekoniecznie się podoba ludziom, którzy mieszkają po sąsiedzku. Bo zabrano im ogródki i takie fajne prywatne miejsca. Protestowali, ale siła wyższa, konieczność dobra wspólnego spowodowało, że mamy Gorzów Wschodni. O kotle komunikacyjnym, jaki za czas niedługi się tu zacznie, wolę nie myśleć. Pożyjemy, zobaczymy, co się wydarzy… Bo na pewno się wydarzy. Ale lepiej nie antycypować faktów. Wyznaję zasadę, co nie nazwane, nie istnieje.

Ale przystanek kolejowy ładny jest. Naprawdę.

A teraz z innego kątka. Dziś w książnicy wojewódzkiej o 17.00 pani Agnieszka, konserwator zabytków miejska ma wykład o zabytkach, ich kategoryzowaniu, całej trudnej, kosztownej sferze dbania o przeszłość. Jestem ciekawa. Bo to naprawdę trudna sfera. Zobaczymy, co się wydarzy oraz czego się dowiemy. Ciekawa jestem mocno. Może się w końcu dowiem, co z kamienicą przy Łokietka 17 oraz kilku innymi. Ciekawam bardzo.

Ps. Regionalistom z miasta polecam książkę pani Doroty Danielewicz „Berlin. Przewodnik po duszy miasta”. Nie ma tam nic o mieście naszym, ale jest właśnie o mieście z niedźwiadkiem w herbie. I to jak… Mnie się mocno podoba, dlatego rekomenduję. Bo my tam jeździmy. A książka pani Doroty odsłania nam to miasto w inny sposób. No bo kto z nas wiedział lub też wie, że w mieście nad Szprewą i Hawelą jest plac św. Marka? No kto? Może Zbigniew Czarnuch, bo on wie wszystko. Serdecznie polecam. Fantastyczna lektura.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x