Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jaropełka, Marii, Niny , 3 maja 2024

Czyżby miał powstać ogród botaniczny w mieście?

2017-02-15, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Jest taki pomysł. Ogród ma wynagrodzić straty w planowanych wycinkach drzew, których pod topory ma pójść coś z tysiąc.

Ja tam jestem za każdym miejscem zielonym w mieście. Nawet za najmarniejszymi w sensie powierzchni trawniczkami. Dlatego jeśli rzeczywiście taki ogród ma powstać, to jestem jak najbardziej za. Ogród botaniczny to coś bardzo interesującego, bo łączy w sobie i ochronę zieleni, ale i edukację. Bo przecież każdy szanujący się ogród, ups, znaczy właściciel ogrodu dba, aby znalazły się tu rzadkie, ciekawe gatunki zielska wszelakiego. Dba także, aby takie neptyki zielskowe jak ja wiedziały, na co patrzą. Mam na myśli tabliczki, jakie przy każdej roślince są umieszczane. Taki ogród to wyzwanie, bo potrzebuje dobrego głównego ogrodnika, trochę ludzi do pracy, którzy koło tego zasadzonego zielska będą chodzić, pielęgnować, chuchać i dmuchać. I tylko wówczas taki ogród ma sens oraz nazywa się ogrodem.

Zwyczajnie nie wystarczy posadzić kilka roślin, jakieś drzewa i na los szczęścia Baltazarze, może co z tego będzie. Otóż nie, nie będzie. Zielsko ma bowiem to do siebie, że samo z siebie to najlepiej rośnie chwast… Nie szlachetne odmiany drzew, krzewów i kwiatów. To nawet taki neptyk zielskowy jak ja wie.

I choć się generalnie na zielsku nie znam, ale w paru ogrodach botanicznych i parkach dendrologicznych w Europie byłam, widziałam, jak się o takie miejsca dba oraz sobie doczytałam, jak to faktycznie funkcjonuje. Ale szczerze miastu i sobie takiego miejsca bym życzyła. Inna rzecz, że zanim takie miejsce pięknym i w miarę czytelnym, a co za tym, zachwycającym się stanie, musi minąć trochę latek, trochę dziesiątków latek. Bo szlachetne zielone tak ma, że czasu potrzebuje. Nawet żeby założyć porządny ogród ziołowy czy kwiatowy też trzeba przynajmniej pięciu lat.

Przypomnę tylko, że coś na kształt arboretum mamy już przy Muzeum Lubuskim im. Jana Dekerta. To za sprawą byłego dyrektora placówki, Zdzisława Linkowskiego, znanego miłośnika drzewnianej zieleni. Sam osobiście trochę drzewek sprowadził, wymyślił i oznaczył szlak spacerowy. A że placówka na pięknym wzgórzu się mieści, to mamy naprawdę atrakcyjne miejsce spacerowe. Kilka razy już wspominałam, że moi poznańscy znajomi, jak zajeżdżają do miasta nad trzema rzekami, zawsze idą tam na spacer. Punkt obowiązkowy. Już się nawet topografii miasta nauczyli, żeby z każdego kątka tam trafić. A jakby jeszcze był piękny, zadbany i dobrze przemyślany ogród botaniczny, to już by była pełnia szczęścia.

No i z innej strony rzeczywistości naszej. Kątek bowiem już wystąpił, z mańką wiadomo, jak jest. Otóż w czwartek szykuje się w Książnicy wielka debata. Zwołał ją ni mniej, ni więcej, a Zbigniew Czarnuch, człowiek orkiestra jeśli chodzi o regionalizm, historię i takie tam dziedziny pokrewne, których jednak trochę jest. Otóż Zbigniew Czarnuch chce się dowiedzieć, czym dla nas na północy województwa lubuskiego jest pojęcie lubuszanin, lubuskie. No cóż, trudna kwestia. Na południu województwa w Winnym Grodzie i okolicznych gródkach sprawa jest jasna i prosta. Ziemia Lubuska to nasze terytorium. Tu, gdzie dziś mieszkamy i pracujemy. I nic to, że Winny Gród oraz okoliczne gródki to geograficznie Śląsk, ten nieco sztuczny Dolny, ale jednak Śląsk. Tam takiej refleksji nie ma. Lubuskie i lubuszanie.

Nieco inaczej jest na północy. Jeszcze kilka lat temu przymiotnik lubuski był tu pustym znaczeniowo określeniem. Teraz jakoś tak nieśmiało się przebija do świadomości różnych ludzi zajmujących się regionem.

Dla mnie nadal ten przymiotnik jest pusty. Nie niesie żadnych znaczeń, ani pozytywnych, ani negatywnych. Nie odnoszę go w żadnej mierze do siebie, gdyby mi przyszło określić przynależność kulturową. Urodziłam się w Wielkopolsce, dorastałam na obrzeżach Wielkopolski, kształciłam się w stolicy Wielkopolski, zawsze nad Wartą. Od lat mieszkam tu, w mieście na siedmiu wzgórzach z piękną gotycką katedrą w centrum. I od lat jeszcze dłuższych niż moje tu mieszkanie zajmuję się regionem oraz dziejami tego miasta. I może wygłoszę niepopularny sąd, ale jakby mnie kto zapytał o tożsamość kulturową, odwołanie się do tego, co mi bliskie, to powiem, Nowa Marchia. Tak, tak, jakoś tak mam, że czuję się Nowomarchijką, choć języka nie znam, aniżeli Lubuszanką (błędy ortograficzne w nazwach zamierzone i świadome). Blisko mi jest bowiem z myślą Victora Klemperera o języku, zwłaszcza o jego używaniu. Blisko mi jest z postawami landsberskich fabrykantów, oświeconych i światłych, dodam. Jakoś mi po drodze z kulturą tego miasta, tą przeszłą, a teraz odkrywaną na nowo. Dla mnie Nowa Marchia i jej tradycja jest bardziej namacalna i uchwytna aniżeli Lubuskość.

No cóż, zobaczymy, co sesja zwołana przez Zbigniewa Czarnucha pokaże. Ciekawość wielka.

Ps.

Dziś mija 670 lat, kiedy to giermek Mikołaj de Jagow z Santoka odsprzedał mieszczaninowi gorzowskiemu Heinrichowi Bulenowi swój majątek „Somerlate”, dziś Brzozowiec (gm. Deszczno).

Także dziś mijają 72 lata od chwili, kiedy żołnierze sowieccy spalili wieś Marzęcin (Marienspring), w której ukrywało się trzech maruderów niemieckich. Historia ciekawa, miejsce odwiedzane, bo blisko Gorzowa. Leśnicy z Kłodawy zadbali, aby i droga do miejsca, ale i samo miejsce miało godny wygląd. No i tam od czasu do czasu zaglądają wilki. Turyści znacznie częściej… Marzęcin, jedno z moich najbardziej ulubionych miejsc na niedzielne spacer. Bo co to jest ryznąć z miasta do Kłodawy, potem do Marzęcina i wrócić przez Chwalęcice…. Ot niedzielny spacerek, kiedy nie mam innego pomysła – jak mawiał mój przyjaciel Kazimierz Furman. No nie, Furman i piesze przechadzki to jednak nie, Furman był od pomysłów. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x