Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

Może się o to nowe lepiej dbać będzie…

2017-02-16, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Wszystko wskazuje, że nowe tramwaje przyjadą z Bydgoszczy. No i jak dla mnie to jest bardzo dobra informacja. Bo Pesa z Bydgoszczy już od pokaźnego czasu należy do najlepszych firm produkujących tramwaje, i to nie tylko w naszym kraju.

Informacja nie jest potwierdzona, ale skoro się pojawiła, to musi być coś na rzeczy. Ja bym w każdym razie chciała, aby była prawdziwa. Bo jak już wyżej powiedziałam, Pesa to marka i to naprawdę nie byle jaka. Tramwaje i nie tylko, bo i pociągi tej firmy jeżdżą po całej Europie. Są funkcjonalne i zwyczajnie ładne. Nowa generacja. Nowy styl myślenia. I co dziwne, udało się w naszym kraju, który raczej słynie z bylejakości i dezynwoltury w podejściu do rzeczywistości. Ja tam trzymam kciuki. I tylko mam nadzieję, że jak już do nas dotrą, to MZK nie pozwoli ich zalepiać jakimiś reklamami albo innym badziewiem. Bo że przypomnę, w takiej oto Portugalii żadnej miejskiej czy inaczej komunalnej spółce przewozowej do głowy by nie przyszło, żeby coś takiego czynić. Podobnie zresztą w Niemczech, gdzie częściej zaglądam. Tam marka przewoźnika jest na wagę złota. A jak jeszcze przewoźnik jest punktualny, autokary czy tramwaje są czyste, to tym bardziej. Każdy pracuje na swoje, a u nas jest, jak jest. Każdy widzi. Tramwaje w kolorach od Sasa do Lasa, na dodatek zalepione takim paskudnym czymś, co maksymalnie utrudnia ogląd rzeczywistości. No jednym słowem, tylko załamać ręce i płakać. Ale jak nowe przyjedzie, to może się o to nowe lepiej dbać będzie…

A teraz z drugiego kątka. Specjaliści policzyli bezdomnych. Sprawdzili, ilu rzeczywiście mieszka w jakichś piwnicach, norach i podobnym badziewiu. No i w skali całego kraju okazało się, że nastąpił skokowy spadek tych, którzy gdzieś tam tułają, bo domu własnego nie mają. Ojej, wyszedł mi niechcący rym… Naprawdę niezamierzony, bo ja tam rymopisarką nigdy nie byłam. Ale ad rem. Nie znam wyników tej akcji w mieście moim przysposobionym, ale mam nadzieję, że też się wpisało w ogólny trend. W każdym razie jak się na ulice choćby centrum popatrzeć (inna kwestia o ustalenie centrum), to rzeczywiście jakby mniej tych poszkodowanych przez życie, za jakich ja mam w rzeczywistości bezdomnych. Z mojej ulicy już jakiś czas temu zniknął chłopak, który wegetował na wózku, taki bez nóg. Nie wiem, co się z nim stało, ale mam nadzieję, że coś dobrego, że trafił w końcu do jakiegoś domu opieki. Ale po prawdzie, nie wiem. Chcę jednak myśleć, że coś dobrego.

Innych takich bez domu też znacznie mniej widać. Może zima, nieco ostrzejsza miejscami, niż w latach poprzednich sprawiła, że poszukali jednak przytulisk. Zobaczymy, co się wydarzy, jak się zrobi ciepło i znów będzie można bytować pod Schodami Donikąd lub w innych miejscach. Ale na razie trzymajmy się ogólnych danych. Bo one jednak optymistyczne są.

No i kolejnego kątka. Mini raport z poligonu czołgowego przy Białym Kościele. Otóż wczoraj po długim interwale nicnierobienia, pojawili się tam ludzie w odblaskowych kamizelkach. Co prawda, koparka jak stała w opłotkach, nadal stoi. Malusiej koparusi już dawno nie ma. Ciekawe, gdzie ją schowali na okoliczność mrozu? (tylko dygresja). Ale skoro są znów ludzie, to jednak jakiś znak, że może znów się tam coś dziać zacznie i za jakiś czas prace zmierzające do szczęśliwego końca, znaczy oddania ulicy, jednak ruszą. Bo jakoś boli mnie fakt, że poligon miałby tam być jeszcze kolejny rok.

A teraz z kulturalnego zakąteczka będzie. W piwnicy jazzowej prawdziwy zlot profesorów Małej Akademii Jazzu. Bo widziałam i Leszka Dranickiego, ale i Lewandek z przeuroczą żoną Jolantą się pojawił. No i naukowcy w Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej też tu goszczą. O studentach nie wspomnę. Coś się szykuje…

Ps. Mija dokładnie dwa lata od śmierci Doroty Kurmin, dziennikarki, mojej koleżanki. Bardzo wielu ludzi ją znało. Wielu ceniło, wielu lubiło. Ja tak miałam. Pamiętam, jak się dowiedziałam, że Dorota nie żyje. Dla mnie był to duży szok. I tak przy okazji naszła mnie taka konstatacja, że ten czas, w jakim żyjemy, zaiwania z jakimś megakosmicznym przyspieszeniem. Bo wydawałoby się, że to było zaledwie jakoś niedawno, a to już dwa lata minęły, dwa lata…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x