Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

Regionaliści wzięli się za Lubuskie

2017-02-18, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Kilka dni temu w Książnicy wojewódzkiej odbył się panel dyskusyjny…, no znaczy rozmowa na temat lubuskości, lubuszan i kwestii temu podobnych. Zdania, jak zwykle, były podzielone.

Ja tam zdążyłam na ostatnią chwilkę. Zdążyłam też chwycić trochę klimatu spotkania. Nie o nim jednak chcę tym razem, ale o samym fakcie, że jednak takie spotkanie się odbyło. Skoro się odbyło, to znaczy, że to Lubuskie jakoś uwiera i jest ważne. Bardzo dobrze się dzieje, że ludzie jednak chcą poświęcić swój czas i usiąść do rozmowy na temat naprawdę imponderabilny, jakim owa kwestia jest. Znaczy to bowiem, że ważne dla nich, dla tożsamości jest przypisanie do ziemi, do tego kawałka świata, w jakim żyją.

I mnie to spotkanie, zwołane zresztą z inicjatywy Zbigniewa Czarnucha natchnęło do takiego oto przemyślenia. O kwestiach lubuskości lub czegoś innego dyskutuje się już jakiś czas temu w obu lubuskich stolicach. Ale jakoś tak osobno. Znaczy winnogrodzcy w swoim towarzystwie, my w mieście nad trzema rzekami w swoim. A może sensownie byłoby urządzić panel, ups, dyskusję w połączonym gronie. To by było dopiero ciekawe. Ja bym chciała posłuchać takiej dyskusji. Tym bardziej, że miasto moje przysposobione ma żale zadawnione wobec Winnego Grodu. Miasto Bachusa i Bachusików chyba już tego nie rozumie, a przymiotnik lubuski, którym mógłby być plasterkiem porozumienia, jakoś nie trybi. W obu miastach żyją mądrzy i światli ludzie, z niezbędną wiedzą na te tematy. Może pora razem się spotkać i podyskutować sobie na forum, ale i w kuluarach.

Mam w Winnym Grodzie bardzo fajnych znajomych, dwoje poznałam całkiem niedawno i przyznam, że to ciekawa znajomość. Mam na myśli Mirę i Janusza. I myślę, że spotkanie nas, ludzi już w średnim lub mocno średnim wieku właśnie z młodymi, otwartymi, byłoby niezmiernie inspirujące.

No ja bym bardzo chciała, żeby takie spotkanie się odbyło. Bardzo. Bo powtórzę kolejny raz, dla mnie przymiotnik lubuski jest pusty znaczeniowo. Ale jak się okazuje, dla wielu ludzi w tym mieście, nad Wartą, Kłodawką i Srebrną nie. Skoro mamy rozdźwięk poznawczy, znaczy dyskutować trzeba. No i jeszcze jedna rzecz. Bardzo ważna. W czasach wykrzywiania znaczeń języka, nadawania słowom innego znaczenia, aniżeli podstawowe, słownikowe, regionaliści zachowują definicje, posługują się językiem bez postprawd, bez tej całej okropnej nowomowy politycznej. A tak przy okazji – postprawda to nic innego, jak kłamstwo, opakowane w ładny papierek, ale jednak kłamstwo. Tyle można wywnioskować z uważnego czytania słowników językowych, różnych, dodam. I dygresja. Ale jakie to zajmujące zajęcie jest, czytanie słowników. I tak już zupełnie na marginesie, nie wiem, czy ktokolwiek zadał sobie odrobinkę trudu, a przy okazji i zafundował odrobinkę zabawy przy czytaniu „Słownika wulgaryzmów polskich”. No naprawdę przednia lektura….

A teraz z innego kątka będzie. Zawiało mnie na Warszawską, tam gdzie inny poligon czołgowy trwa. I tak sobie przez dłuższą chwilkę się gapiłam, jak fachowcy, bo byli, głowili się nad zagwozdką wielką, czyli jak tu panie dziejku połączyć nowe torowisko, nowe tory tramwajowe z już istniejącymi. Bo brakowało im niewiele. Rozziew w rozstawieniu jednych i drugich to zaledwie centymetry. Czasu za dużo nie miałam, więc to gapienie też nie długo trwało. W każdym razie gapienie przyjemne było, bo ja liczyć nie umiem. Nie znam się na cyfrach i takich tam w podobie. A tu proszę, nawet specjaliści od inżynierii też mają problem.

Jak jadę pociągiem na Ukrainę, a zdarza mnie się to co jakiś czas, to wiem, że czeka mnie przekładanie z torowiska europejskiego zachodniego na torowisko wschodnie. I się nie oburzam, nie denerwuję, nie używam języka obelżywego. Tak jest i już. Ale żeby w mieście takie hocki klocki mnie czekały? No to chyba jednak nie. No i trzymam kciuki za powodzenie w łączeniu torowiska. Jakoś się musi udać…. Przecież w końcu muszę dojechać bimbką z własnego domu na pętlę het pod Strzelcami. A przynajmniej mam taką nadzieję.

No i jeszcze jedna rzecz. Jadą do nas MAN-y, niskopodłogowe autobusy. Na okoliczność remontu Kostrzyńskiej ulicy jadą. Bo mają wozić ludzi zamiast bimbek. No i fajnie. Czekam. O remoncie nie piszę. Wyjdzie w praniu.

Ps. A dziś w mieście koziołków oraz tajemniczych, Białej i Czarnej, Dam odbywają się największe, albo jedne z największych w kraju naszym targi turystyczne czyli Tour Salon 2017. Województwo nasze, nota bene, Lubuskie, jest partnerem wydarzenia. W ubiegłym roku województwo nasze zebrało tylko wielkie i bardzo wielkie słowa uznania za prezentację. Jadę tam sprawdzić, jak to w tym roku jest. Jadę. A przy okazji koziołki od nas tu z miasta nad rzeką wspólną pozdrowię. Osobisty dżin z czarnego imbryka do herbaty tylko puka się w głowę i nic nie mówi. No cóż.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x