Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Augusta, Gizeli, Ludomiry , 7 maja 2024

Czasami ci ludzie sobie pozwalają pomóc, czasami nie

2017-02-09, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Bezdomni przez wiele lat to był problem Rosji. Tej wielkiej, carskiej, i nikt się nimi nie przejmował, bo carat wiedział, że sobie poradzą. Owszem, tak, radzili sobie. Potem po różnych transformacjach problem cały czas był i też się nikt tam za bardzo z tym nie wadził. Bo jakoś nie.

Problem bezdomnych u nas zaczął się wraz z przełomem demokratycznym. Nagle się pojawili, choć zawsze po prawdzie byli. I cały czas ten problem jest. Ludzie, którzy domu własnego nie mają, ciepłego schronienia, jakiejś łazienki, jedzenia. Gdzieś tam bytują, są marginesem, na który się patrzy trochę jak na egzotykę. I można byłoby tak na nich patrzeć, ale jednak nie. Bo trudno się patrzy na człowieka, który ma za cały majątek ze dwie reklamówki, wyświechtany koc i śpi gdzieś tam. A potem nagabuje innych o grosze. O ile zima w mieście nie wchodzi w rejestry mocno ujemne, to tych bezdomnych się nie zauważa. Ale zima tego roku trochę kiełków pokazała, trochę zamroziła, i już problem bezdomnych nie jest taki byle jaki. Dlatego miasto przystąpiło do sprawdzania, bo z określeniem „liczenie” to ja się zwyczajnie jakoś pogodzić nie mogę, ilu ich jest, jak ci ludzie i gdzie oraz w jakich warunkach bytują.

Ważne zastrzeżenie. Bezdomność to wybitnie skomplikowana kwestia. Dużo się musi zadziać, aby ktoś był bezdomny. Naprawdę dużo. W większości dotyka mężczyzn, kobiety to ułamek sprawy. Ale są. Czasami ci ludzie sobie pozwalają pomóc, czasami nie. W kwestii bezdomności i jej postrzegania nauczyło mnie jedno wydarzenie. Lata temu, kiedy pracowałam w jednej z gazet, naczelny wymyślił sobie, i chwała mu za to, żeby wraz z pracownikami społecznymi i strażą miejską pojechać wieczorem w objazd i obejrzeć, gdzie ci bezdomni i jak mieszkają. Pojechałam, a za przewodnika miałam znakomitą, moim zdaniem, przewodniczkę, panią Marię Surmacz, specjalistkę właśnie od tych spraw. Pani Maria – wieloletni pracownik socjalny znakomicie znała i zna ten problem. Pojechaliśmy wówczas. Dla mnie był to wstrząs. Bo nie wyobrażałam sobie, że ludzie mogą i chcą tak żyć. Pracownicy socjalni jak najbardziej wiedzieli. I tłumaczyli, jak ksiądz Magdzie – nic na siłę.

I jak teraz usłyszałam, że znów odbywa się sprawdzanie, jak bezdomni w ten jednak niewielki, ale i bywa morderczy mróz żyją, myślę tak – ci, co w tych swoich piwnicach bytują, i tak chcą mieszkać od lat, dadzą radę. Ci inni, którzy nagle tu napłynęli – może nie do końca. Ale koledzy pomogą.

W każdym razie chwali się miastu, że interesuje się losem tych wyrzuconych poza życie uznawane za normalne. Chwali się, że sprawdza, czy w jakim rowie nie leży człowiek pokopany przez życie, człowiek, który nie umie sobie dać rady, a nie umie poprosić o pomoc, bo… Tych bo jest bardzo dużo. Zawsze też alkohol jest głównym czynnikiem, że z tą pomocą może być problem.

Dobrze, że miasto, magistrat przy pomocy swoich służb sprawdza, jak im tam. O liczeniu nie wspomnę, bo liczyć to można ułamki albo inne cyferki. Jak im tam… To jedna z moich kardynalnych kwestii. Jak ci tam człowieku? Może pomóc, a jeśli tak, to jak? Objazd po tajnych kryjówkach bezdomnych pokaże, co można. A tajne kryjówki to tak naprawdę znają pracownicy socjalni, z panią Marią na czele.

I proszę bardzo, nigdy nie piszmy, że liczyć bezdomnych będziemy. Bo liczyć to można ułamki, bierki, guziki i inne takie, ale nie ludzi, nawet bezdomnych. Inna rzecz, czy nas stać na pomoc, sensowną i kierunkową. Bo nagle i często się okazuje, że ci ludzie tej pomocy sensownej i kierunkowej w naszym uporządkowanym myśleniu nie potrzebują oraz nie chcą. No cóż… Ale wiedzieć dobrze, bo nagle ktoś może pomocy medycznej potrzebować. Czego nikomu nie życzę. Nikomu. Ale jeśli trzeba, to trzeba.

A teraz z drugiego, zupełnie innego kątka. Byłam w Archiwum Państwowym na konferencji poświęconej Papuszy Lalce Bronisławie Wajs. I byłam zdumiona liczbą gości, zainteresowanych uczestników, którzy do Archiwum przybyli. Wcale nie mam na myśli zaproszonych gości, choć ich moc przybyła. Mam na myśli tych, którzy z potrzeby serca i ducha oraz z szacunku dla Papuszy tam się pojawili. Z szacunku dla tej niedużej, smutnej pani w chuście, która przez lata siadywała na ławeczce obok sztucznego stawu. Zawsze sama. Zawsze smutna. Pamiętam ją. Nigdy nie wystarczyło mi odwagi, żeby do niej podejść. Wtedy nie wiedziałam, że przechodzę mimo by wielkiej poetki.

Konferencja w Archiwum trochę prawd odkłamała. Teraz czekamy na wydawnictwo. Bo ma być. Ja w każdym razie mocno czekam. Bo tę smutną drobną panią w chuście, siedzącą samą na ławeczce pamiętam. Samą.

No cóż.

Archiwum, dyrekcji, pracownikom, dzięki wielkie za wydarzenie, które pokazało, że przy okazji debaty o Papuszy udało się jedno. Udało się urządzić dobrą, rzetelną konferencję naukową, bo takowa była, z znakomitą frekwencją, bo takowa była, z taką temperaturą wystąpień, bo takowa była, z zaangażowaniem wielkim, bo takowe było.

No i za wszystkimi powiem, czekamy na wydawnictwo. A jak znam dyrekcję Archiwum, to wiem, że będzie.

No i jeszcze tak przy okazji. Deszcz nie padał. A jak chce legenda oraz praktyka (moja), ile razy w mieście się mówi o Papuszy, to zwykle pada deszcz. Legenda chce, że Papusza Lalka płacze, kiedy się o niej w mieście na G mówi, bo tu dobrze jej było i chciałaby znów. Skoro podczas konferencji w Archiwum Lalka nie płakała, znaczy że zgadza się i zainteresowana jest, co będzie dalej. No i ja też…Mocno też.

Ps. A teraz trochę prywaty. Dziś dziewiąty dzień miesiąca. Dziewiątka to dla mnie magiczna liczba. Na los szczęścia Baltazarze każdemu, kto w dziewięć cokolwiek zaczyna.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x