Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Beniny, Filipa, Judyty , 6 maja 2024

Dla każdego z nas ta sama noc…

2017-02-13, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Najpierw dopadła mnie choroba, a potem otworzyłam komputer i to, co powiedziałam głośno do siebie po otwarciu, nie nadaje się do powtórzenia nigdzie, a co mówić o szacownym portalu.

Noc z soboty na niedzielę zaliczę do gatunku tych najbardziej okropnych. Źle się czułam. Ale było, minęło, mam nadzieję, że nie wróci. No i w końcu przyszedł sen. Obudziłam się i jak mam w zwyczaju, otworzyłam komputer, żeby zobaczyć, co tam w świecie się wydarzyło. No i jak to szybko zrobiłam, tak szybko zrobiło mnie się okropnie, przykro, żal, smutno… Jednym słowem źle.

Pierwsza informacja była taka, że na Niebieską Łąkę, do stolika nr 1 przeniósł się prof. Bogdan Kunicki, mój ulubiony socjolog, z którym uwielbiałam słówko na ulicy zamienić, z którym kilka razy rozmawiałam, o którym wiele razy pisałam. Wiedziałam, że jest chory. Kiedy się ostatni raz na ulicy spotkaliśmy, latem to było, profesor mnie wziął za karman, choć już ciężko mu się było przemieszczać i surowym, ale z błyskiem humoru w oku tonem nakazał – A ty Renata, już nie pisz o mańce, bo wiesz, to taki knajacki język jest. Potem jeszcze chwileńkę porozmawialiśmy, serdecznie się pożegnaliśmy. No i się zastosowałam do napomnienia profesora, mańkę zamieniłam na kątek, choć on ma inną temperaturę i znaczenie. Ale słowo się dało, mańka w generalności poszła precz, choć ja osobiście ją bardzo lubię.

Ale serio. Poznałam profesora Kunickiego dość dawno temu. Pamiętam, że wyjaśniał mi zawiłości postrzegania świata miasta średniej wielkości i miejsca inteligencji w nim. Jako że ja się do inteligencji raczej nie zaliczam, długo trwało, ale zrozumiałam. Potem spotykaliśmy się wiele razy, w okolicznościach zawodowych – prosiłam o komentarz, rozmowę albo coś w podobie. Ale i w okolicznościach niezawodowych, w jakiejś kawiarni, przy okazji jakiegoś jedzenia. To były zawsze fantastyczne chwile.

Wiedziałam, że jest chory. Ale nie przypuszczałam, że aż tak bardzo. Przecież 70 lat to nie jest w dzisiejszych czasach wiek do umierania. Ale boginie Parki tak mają, że zabierają. Parki w odniesieniu do profesora Bogdana Kunickiego są jak najbardziej na miejscu. Przecież od zawsze fascynowała go starożytna Grecja. Był jej znawcą i prawdziwym admiratorem. Kiedyś go zresztą o ten świat antyczny zapytałam. Skąd taka fascynacja? I usłyszałam, że tam wówczas wszystko miało sens, było uporządkowane, takie kalos kagathos. Szczęściem na polonistyce poznańskiej miałam znakomitego wykładowcę od kultury antycznej i równie znakomitego mistrza prowadzącego ćwiczenia z tegoż przedmiotu, wiedziałam wówczas, co profesor do mnie mówi.

A jeszcze potem poszłam do profesora, kiedy pisałam esej o życiu i twórczości Andrzeja Gordona, przyjaciela wszakże profesora, to właśnie owa kalokagatia sprawiła, że choć drogi obu się rozminęły w pewnym dość znamiennym czasie, jednak Bogdan Kunicki pięknie o Gordonie mówił. No właśnie owa kalokagatia to sprawiła… Antyczne wzory.

Wielki rzymski poeta Horacy pięknie powiedział: Dla każdego z nas ta sama noc. Noc, a może jednak i coś więcej, kto wie. Ale jeśli tam w tej nocy profesor Bogdan Kunicki spotkał już Horacego, to na pewno siedzą zatopieni w dyskusji nad tym, co Grecja Rzymowi dała.

Ja będę pamiętać na pewno.

A druga kiepska informacja dnia była taka, że z ziemskim padołem pożegnała się aktorka Krystyna Sienkiewicz. Wyrazista osobowość, ciekawa postać, znakomita aktorka. Ja ją zwyczajnie lubiłam. Pamiętam, jak z żalem usłyszałam, że pani Krystyna traci wzrok. Było mi żal. A potem ją osobiście spotkałam. Nie było widać oznak choroby. Oglądałam ja na ekranie, widziałam na deskach teatralnych, czytałam jej książki. Może niekoniecznie lubię muzykę Kuby Sienkiewicza, bliskiej rodziny pani Krystyny, ale cóż zrobić. Panią Krystynę bardzo, ale to bardzo lubiłam i ceniłam, że powtórzę. Szczęściem dla mnie w kanałach filmowych można sobie od czasu do czasu zobaczyć stary film „Lekarstwo na miłość” na kanwie prozy Joanny Chmielewskiej w reżyserii Jana Batorego. Pierwszoplanowe role zagrali Kalina Jędrusik i Andrzej Łapicki. Ale to Krystyna Sienkiewicz jest tą trzecią, dla której się ten stary film ogląda. Vis comica – ona to miała.

Ja wiem, że każdy z nas musi umrzeć, vide Horacy. Ale jednak przykro jest, kiedy odchodzą na tę inną stronę ludzie, którzy byli i są idolami. Przykre, nieuniknione, każdego z nas to spotka…

Ps. Jutro, czyli w walentynki o 18.00 w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Zbigniewa Herberta spotkanie z Marcinem Kydryńskim. Wybitny dziennikarz muzyczny, kompozytor, autor fantastycznych książek podróżniczych, fotograf… No człowiek orkiestra. Syn Lucjana Kydryńskiego i Haliny Kunickiej, mąż Anny Marii Jopek. To za sprawą jego książki „Lizbona. Muzyka moich ulic” pojechałam do Lizbony właśnie i połaziłam jego tropami. Niebanalny i nietuzinkowy człowiek. Rzadkość w polskich mainstreamowych mediach. Spotkanie z nim poprowadzi Agnieszka Sawala-Doberchuetz, równie niebanalna i niestereotypowa osoba. Warto być. No ja bardzo, bardzo chcę i namawiam wszystkich, którzy lubią się szwendać po nieoczywistych, ale szalenie ciekawych kątkach…. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x