Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jaropełka, Marii, Niny , 3 maja 2024

Dziś Dzień Pamięci i Pojednania, kolejny raz obchodzony

2017-01-30, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Wróciłam do miasta. Było ciemno i chłodno. Ale zaskoczyły mnie flagi w barwach państwowych i miejskich. Dopiero po chwili przyszła refleksja, no tak, to dziś.

Jako że ostatnio czas u mnie wiruje nadzwyczaj prędko, zwyczajnie bywa, że się mocarnie w czasie gubię. Ledwo wróciłam z pięknego kraju, a znów mnie na krótką chwilkę wywiało w inne, bliższe kątki. Dlatego wczoraj, dość wczesnym wieczorem sporą jednak chwilkę wzięło mnie przypomnienie sobie, że flagi znaczą jedno. Flagi widziane na domach… Bo były i są w barwach państwowych i miejskich. Dzień Pamięci i Pojednania już tuż, tuż. Jest.

Dla mnie Dzień Pamięci i Pojednania to najlepsza z możliwych definicji na ten dzień, kiedy skończyła się de facto oficjalnie niemiecka, trwająca około 700 lat historia miasta tego, a zaczynała ta nieodgadniona, biała i gotowa na zapełnienie polska, jest jednym z najważniejszych dni. Długo trwało, zanim w zamkniętej dyskusji udało się wykuć tę definicję, tę nazwę. I myślę sobie, że nikt innej, lepszej, bardziej adekwatnej nazwy by nie wymyślił.

Pamięć i pojednanie. W moim postrzeganiu rzeczywistości właśnie pamięć i pojednanie są dwoma najważniejszymi kluczami do historii, do win zawinionych i niezawinionych, do zrozumienia, do próby wybaczenia, do otwarcia dalszej drogi. Może wspólnej, może nie wspólnej, może wyboistej, a może i gładkiej, ale jednak drogi ku przyszłości.

Pamięć jest zawsze, i to pamięć osobnicza, jednostkowa, która składa się na pamięć zbiorową, już nie tak ostrą, ale bardziej ogólną. Chodzi mi o pamięć zbiorowości bez naleciałości politycznych, bo polityka to bagno, które zaciemnia i odbiera jasność widzenia. Niektórzy sami chcą, aby tak było, innym wygodniej z tym jest, z tą polityką. Podkreślę więc, mnie interesuje pamięć niezaburzona przez aktualną politykę.

Z pojednaniem jest znacznie, znacznie trudniej. Ale i ono jest możliwe, oczywiście bez tej okropnej polityki. Bo pojednanie to jednak wybaczenie, wybaczenie bólu, żalu, traumy okropnych przeżyć. Czasem utraty zabawki, kotka. Częściej, utraty bliskich. Utraty jednak. Wielkiej zwykle. Od wieku zależy miara utraty.

My w mieście na siedmiu wzgórzach i nad trzema rzekami mamy to szczęście, że i pamięć, ale i pojednanie się dokonały. Trzeba było na to czasu, zabiegów różnych ludzi, ale chyba ostatecznie jednak się udało. Nie ma wśród nas, na tym najlepszym ze znanych nam naszym doświadczeniem światów głównych architektów owego pojednania. Od lat nie żyje Hans Beske, podobnie biskup Wilhelm Pluta. Ostatnimi czasy na Niebieskie Wspólne Łąki przeniosły się także Ursula Hasse-Dresing i Christa Greuling.

Po naszej, polskiej stronie jeszcze trochę jest ludzi, którzy rąk, idei, myśli, uczuć oraz czasu dołożyli, aby owo pojednanie ostatecznie się dokonało. Myślę o światłych urzędnikach, myślę o światłych dziennikarzach, myślę o światłych orędownikach takowego, bo trochę ich jest, myślę w końcu o wielu, bardzo wielu ludziach, których w żadne ramki i definicje nie można włożyć, bo się zwyczajnie nie da. Ale myślę też i o wielu ludziach, zwykłych, takich jak ja, którzy się w tę dyskusję, to wykuwanie przyjaznych postaw po obu stronach dołożyli. Bo wykonali tę trudną drogę mentalnego zrozumienia, czym w istocie są krzywda i żal zawinione oraz niezawinione przez jednostkę. A wszak jednostka najbardziej cierpi. Zawsze najbardziej.

W wielu miastach na ziemiach zachodnich w tym czasie obchodzi się rocznicę zmiany historycznej, jak dotknęła miejsca i ludzi. Ale chyba tylko tu, nad Wartą, Kłodawką i Srebrną nie gada się o jakiejś macierzy, o słowiańszczyźnie, o rzekomej polskości tych ziem, ale o pamięci i pojednaniu.

Znów zabrzmi Dzwon Pokoju, znów spotkają się, co prawda w dość szczupłym towarzystwie, bo jakie ono ma być, przedstawiciele tych, co tu mieszkali do 1945 roku i kawałeczek więcej, celowo nie piszę, do kiedy, bo to czas płynny. Kto nie wierzy, niech poczyta pamiętniki i dzienniki lub inne książki dotyczące tych terenów.

Znów ucieszymy się, że jednak po latach bólu i nabrzmiałych ran udało nam się uzyskać jakieś porozumienie. Bo to porozumienie jednak jest. W wielu mieszkaniach w mieście przyjmowało się do niedawna byłych właścicieli. Już nie, bo albo są tak wiekowi, że nie dają rady tu przyjechać, albo nie, bo już przenieśli się na Niebieskie Wspólne Łąki. Ale pamięć wspólnych spotkań, całkiem dobrych, bardzo przyjaznych pozostała. I to się przenosi na dziś. To dobro, te kontakty. Pamiętam, jak jakiś czas temu, kilka lat dobrych będzie, przyjechał do miasta pewien bardzo prominentny polityk prawicy i zaczął opowiadać nam tutaj o zagrożeniu ze strony Niemiec, to wszyscy, łącznie z tutejszą prawicą oczy przecierali ze zdumienia, że ktoś takie zdania tu, powtórzę tu, formułuje. Oj, bolesna porażka wizerunkowa to była.

Dziś Dzień Pamięci i Pojednania. Pamięć polega na tym, że zewsząd tu przyjechaliśmy. Pamiętamy, że nasi dziadkowie lub rodzice zamieszkali w domach, w których mieszkali ci inni. Pojednanie polega na tym, że jak ci inni, w latach 70. lub 80. minionego wieku nieśmiało przyjeżdżali i chcieli tylko zajrzeć do sypialni dzieci, gdzie spali, to wielu z tutejszych im na to pozwalało. Było przepięknie. Siadali potem do wspólnej kolacji. Może na początku trochę nieśmiało, ale jednak. Było prywatnie, ale jakże pięknie. Potem, w latach 90. to już duży program był. A dziś mamy ostatki wspólnych bezpośrednich kontaktów.

Pamięć i pojednanie. W tym mieście, pierwszym na ziemiach zachodnich (specjalnie z małej litery) i długo jedynym jako pierwszy ten proces się dokonał. I niech tak zostanie. Niech – tego sobie, miastu, mieszkańcom, innym ludziom w tym kraju życzę. Zwłaszcza w obliczu tego, co się w tym kraju z pamięcią wyprawia – niech tak zostanie. Pamięci i pojednania nam wszystkim w tym szczególnym dniu życzę. Pamięci i pojednania.

A Dzwon Pokoju na placu Grunwaldzkim, jeden z naprawdę nielicznych nie tylko w kraju naszym, ale i na świecie, nastrojony w tonacji F, dziś w samo południe ogłosi miastu temu i światu, że jednak możliwe jest połączenie pamięci i pojednania. I tego się w ten niepewny czas trzymajmy. No chciałabym jeszcze jedno określenie dodać, ale jednak nie…. Ale co tam, mazel…

Ps. Jak ktoś uderza w Dzwon Pokoju na placu Grunwaldzkim w mieście nad trzema rzekami, to mnie szklą się oczy. Mnie to zawsze mocno wzrusza. Ktoś ze znajomych powiedział, że jak w końcu dojadę do Japonii i stanę na obok Dzwonu Pokoju w Hiroszimie, to nawet uderzenia w tamten Dzwon nie będzie potrzeby. Na pewno znów i mocno zaszklą mnie się oczy. Fakt, to nawet więcej niż pewnik. Bo tam też Pamięć i Pojednanie się dokonało, choć jakby trudno to zrozumieć. Ale tak naprawdę, kto matkę Historię zrozumie…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x