Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jaropełka, Marii, Niny , 3 maja 2024

Ferie w galeriach i na Schodach Donikąd

2017-01-31, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Na maszynach budowlanych to ja się nie znam. Ale od zawsze podobają mnie się takie małe koparki na gąsienicach. No i takie urządzonko pojawiło się właśnie w okolicach ul. Walczaka.

Generalnie na placu budowy przy ul. Walczaka jest cicho i spokojnie. Za ostatnie dni tam nikogo nie było. Aż tu nagle, no nie, nie masz babo placek, ale są. Ludzie i urządzenia są. W każdym razie wczoraj tak było.

Szłam ci ja sobie rano do pracy. Cisza i spokój była. Nikogutko. Ale co się dziwić, dobrze przed 8.00 było. Ale potem w sprawach służbowych musiałam pójść tamtędy jeszcze raz. I tu zaskok. O proszę, coś tam niemrawo się działo. Jacyś ludzie w kamizelkach odblaskowych się snuli. Ale mnie urzekło takie jedno urządzonko. Taka mała koparusia na gąsienicach. Sunęła sobie statecznie, wolniutko. Tak dostojnie. Przez te muldy i koleiny. No i widok był przedni, na tyle, że sobie przystanęłam, żeby się pogapić. Nic na to nie poradzę, że mam słabość do takich urządzeń. I jak tak sobie tam stała i się gapiłam, to się zastanawiałam, co taka koparusia tu będzie robić. Tym bardziej, że jakiś kawałeczek dalej jakaś niewidzialna ręka ustawiła wielkie elementy chyba z betonu. I jak dla mnie wyszła nam uliczna galeria sztuki, bo te gabaryty zwyczajnie za sztukę nowoczesną mogą uchodzić. Może więc zamiast szumnie zapowiadanego ronda hybrydowego i innych cudów rozwiązań technicznych inżynierskich ma być właśnie stały poligon czołgowy wraz z galerią pod chmurką? Kto wie. Ale wszystko jest prawdopodobne. Bo jakoś w równą drogę ta ja jakoś nie wierzę.

A jakbym była milionerką, to bym sobie taką koparusię kupiła, tylko po to, żeby mieć.

No i z drugiego kątka. Ferie szkolne się zaczęły. Dotarło to do mnie, kiedy poszłam do Askany wykłócić się o swoją rację w pewnym sklepie. Wszędzie w galerii snuły się tabuny dzieci i młodzieży. No jednym słowem, zrobiło nam się wielkomiejsko. Bo w jednym takim raporcie przeczytałam, że właśnie wielkomiejskie dzieciaki właśnie tak ferie i wakacje spędzają. Snując się po galeriach. No i mnie się zwyczajnie żal ich zrobiło. Bo co to za ferie, co to za czas wolny, kiedy się go w galeriach spędza? Drzewiej to jak szkoła nic nie organizowała, wówczas ekipa sama się skrzykiwała i coś sobie tam organizowała. Fakt, nie ma śniegu, więc za bardzo nie można zrobić zawodów zimowych ani coś w podobie. Ale jednak nie było łażenia po galeriach. Fakt i galerii wówczas nie było. Ale podtrzymam swoje stwierdzenie, że jednak żal mi tych młodych.

A skoro przy feriach jestem, to nie wiem, czy to zbieg okoliczności, ale znów widziałam ludzi – młodych dodam, na Schodach Donikąd, ponoć od zamkniętych od niepamiętnych czasów, bo zwyczajnie zawaleniem grożą. Tak sobie tam siedzieli, głośno gadali, może mieli ze sobą termos z herbatą, albo może i co innego. W każdym razie świetnie się bawili i za nice sobie mieli tabliczki z ostrzeżeniem, że to zawalisko i lada chwila może runąć. I jak sobie tak na tych ludzi patrzyłam, to pomyślałam sobie, że oto w centrum miasta mamy kolejne potwierdzenie prostej polskiej prawdy, że wszelakie budowle na chwilkę tylko postawione trwalsze są niż wszystko inne. No cóż. A tak przy okazji, ciekawe, kiedy to się naprawdę zawali i czy rzeczywiście się zawali?

No i z następnego kątka, tym razem kulturalnego. Widziałam tłumy w kinie Helios. Ludzie szli i szli, i szli na historię Michaliny Wisłockiej. Raz przez historię niebanalnej kobiety, dwa ze względu na Lubniewice. Nawet przemili znajomi, których dawno nie widziałam, wybrali się razem, bo – jak mówili, to musi być coś fascynującego. No i proszę, jednak jak się sięga po takie biografie, takie postaci, doda się odrobinkę lokalnych dla nas smaczków, to i ludzie przyjdą. Jedni dla Wisłockiej, inni dla Lubniewic…

Ps. Przeczytajcie koniecznie tekst dr Krystyny Kamińskiej w jej zakładce „Czytaj ze mną” na naszym portalu o nowej książce, tomiku poetyckim Krystyny Konckiej, a potem sięgnijcie po tomik. Bo ja tak na pewno zrobię. Ten jeden sonet, który zamieściła, jest zachętą największej wody… Przeczytajcie. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x