Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Beniny, Filipa, Judyty , 6 maja 2024

I kolejny rok za nami, ciężki i trudny, trzeba mieć nadzieję, że będzie lepiej

2016-12-31, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

To był ciężki rok zarówno w skali mikro, jak i makro. Krajem wstrząsa klincz polityczny. Przekłada się on niestety na nasze życie. Ten rok nie był też nadzwyczajny dla nas, żyjących tu i teraz nad trzema rzekami.

Mamy rozkopane miasto i końca tych robót poligonowych nie widać. Ludzieńki już nawet nie wyklinają, tylko w zadumie nad dziwnymi decyzjami i niemocą decydentów kręcą głowami. Miasto kupiło Przemysłówkę, o której nawet sami radni, przynajmniej niektórzy, mówią, że lepiej budę wyburzyć, niż ją remontować. Powstał sławny i wyśmiewany kibelek w centrum miasta, w miejscu najmniej do tego odpowiednim. Miasto wydaje wielki pieniądz na imprezy, które nie są tego godne. Bo zwyczajnie kasy szkoda na takie coś.

Nie udało się zdobyć pieniędzy na remont willi Jaehnego. Nie udało się skłonić prywatnych właścicieli do zadbania o swoje – vide Łokietka 17, była siedziba LOK, Czerwony Spichlerz. Nie dba się zupełnie o Zawarciański Zameczek, czyli willę Hermanna Pauckscha. Kolejny już rok nie przyniósł rozwiązań w sprawie kładki w moście kolejowym. Zapadła kontrowersyjna ze wszech miar decyzja w sprawie remontu ul. Kostrzyńskiej. Nadal szkoły artystyczne mieszczą się budynkach urągających zarówno powadze kształcenia, jak i przede wszystkim bezpieczeństwu uczniów. W atmosferze lokalnego skandalu zmieniono logo miasta. Takich nietrafnych decyzji i zadziałań było więcej.

Ale było też trochę dobrych rzeczy. Kolejne budynki zostały przyłączone do miejskiego ciepłociągu, znaczy KAWKA, choć droga, jednak się sprawdza. Historyczny sukces odnieśli „Mali Gorzowiacy” na Bali ‒ rzeczywisty, osobiście oraz z dużym zaangażowaniem wypracowany przez sam zespół, autentyczny ambasador marki miasta w świecie. W mieście dzięki różnym instytucjom i ludziom zaangażowanym w działalność kulturalną zagościło kilku bardzo ciekawych artystów. Stal Gorzów została mistrzem Polski na żużlu. Bartek Zmarzlik został najlepszym zawodnikiem. Nasi paraolimpijczycy tylko wielką chwałę miastu przynieśli. Zaczął się długo oczekiwany remont estakady kolejowej, szkoda, że o elektryfikacji tej linii jednak zapomnieć trzeba.

Jak widać, trochę dobrego też się zadziało.

Czas więc na życzenia na ten nowy, niepewny, jak zwykle rok. Na 2017 rok. Jak napisałam na początku ‒ życzmy sobie, aby tych dobrych, bardzo dobrych i ku chwale tego miasta chwil było jak najwięcej. Życzmy sobie spokoju, dobrostanu, zrozumienia i dyskusji. Życzmy sobie, aby władze o naprawdę ważnych rzeczach, w tym i nie tylko tym mieście, dyskutowały z ludźmi, bo władzom często się coś wydaje, a owo wydaje jest dalekie od tego, co rzeczywiście jest oczekiwane. Życzmy sobie, aby jednak dobrobyt zapanował taki, że instytucje kultury już nie będą się bać, że budżetu im nie wystarczy na nic. Życzmy sobie, aby inwestycje tak były przygotowywane i tak prowadzone, by mieszkańcy kląć albo kręcić głowami nie musieli. Życzmy sobie wszystkiego tylko najlepszego. Tylko najlepszego. Życzmy sobie i też tego, żebyśmy my sami, mówiąc tym samym językiem, umieli się porozumieć i żeby już nigdy żadne płoty czy też inne mury nas nie dzieliły. Tego najbardziej w sferze publicznej życzę państwu i sobie.

A ja osobiście życzę Państwu, Czytelnikom moich złośliwców, jak pieszczotliwie moje felietony nazywam, abyście mimo wszystko je czytali (jak was znudzi, to dawajcie znaki na pocztę redakcyjną), wszystkiego najlepszego, a za takie mam: zdrowie, zdrowie, zdrowie; pomyślność; dobrą pracę; dobrych szefów; dobre lektury; dobrą muzykę; dobry film w kinach; dobre koncerty i dobry teatr; ciekawe podróże – wcale niekoniecznie dalekie, ale ciekawe; odporność na plugawy język polityki; odporność na politykę ogólnie; popróbowanie świeżych daktyli; baletowe tutu dla córek i wnuczek; baletki dla tych, którzy je lubią, choć tańczyć może nie koniecznie; dobre szpilki, bo czasem trzeba je mieć; smoking na wyjścia, bo bez niego wygląda się…, no tak… wygląda się z lekka byle jak; najlepsze mapy na świecie; dobre przepisy kulinarne; dobre podejście do zwierząt. Dobrego w końcu postrzegania sąsiadów. Bo to skarb największy. I odporności na plugawy i kłamliwy język. Odporności na hejt. Oraz wsparcia Jurka Owsiaka. Nie tylko w przypadku zimowej zbiorki Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, ale zawsze. Słowem, wszystkiego najbardziej i najlepiej jak umiem na ten nowy, ważny rok 2017 wszystkim życzę.

A teraz prywata. Czego ja sobie życzę? Tego, co już napisałam. Bo to oblig. Ale jeszcze jednego – tego, żebym znów mogła sobie do Lwowa i Tbilisi pojechać oraz tego, żeby ta Buchara też była w zasięgu… Tego. No i jeszcze tego Teheranu… O Japonii nie wspominam.

Wszystkiego najbardziej dobrego na ten nowy, niekoniecznie dobrze na starcie wyglądający 2017 rok. Najlepszego. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x