2016-11-13, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Nie wiem, czy państwu czytającym moje złośliwce się zdarzają takie momenty, że nagle w pociągu, autobusie , jakkolwiek, spotyka się kogoś, z kim się gada, choć pierwszy raz się daną osobę spotkało. Mnie się to zdarzyło… Nie pierwszy raz, ale pierwszy tak pięknie.
To niebywała historia była. Jechałam do miasteczka w widłach dwu rzek, jak to mam w zwyczaju, bo tak trzeba. Przyjszłam sobie na dworzec pociągowy na tyle wcześnie, żeby bilecik kupić oraz kawę z automatu. Przy kawie z automatu spotkałam przemiłą znajomą, z którą słówko zamieniłam. Było przepięknie. Potem poszłam sobie długim korytarzem na peron czwarty i usiadłam w szynobusie. Małym, na 90 osób on był. I nagle zahaczyli mnie bardzo młodzi ludzie. To Janusz i Mirosława mnie zagadnęli, bo nie ja ich, że mnie kojarzą. Oboje jechali do Winnego Grodu. Pani Mirka to poetka, oj, i to jaka. Pan Janusz to towarzysz życia. Okazało się, że wcześniej się widzieliśmy, tylko widzieliśmy w pewnej kawiarni.
I zadarzyła się świetna rozmowa. O mieście naszym, o Winnym Grodzie, o ludziach stąd i stamtąd. Generalnie gadałam ja. Błąd ostateczny, bo trzeba było bardziej pani Mirki i pana Janusza słuchać.
Ale w tej gadaninie urzekło mnie jedno. Pani Mirka i pan Janusz, ludzie bardzo młodzi, z Winnego Grodu, znakomicie wiele wiedzieli o naszym, ups, przepraszam uprzejmie, mieście nad trzema rzekami. Pani Mirka pytała o różne tematy, ja uprzejmie odpowiadałam. Gadulec się toczył. Szybko się okazało, że pani Mirka to poetka. Z Winnego Grodu, ale zaproszona przez Beatę Patrycję Klary na spotkanie autorskie. Poetka, pisarka, twórcza osoba. Na spotkaniu w Jedynce nie byłam, ale rozmowa w pociągu mnie tylko upewniła, że błąd to był. A że to błąd wielki był, przekonała mnie lektura książeczki, którą dostałam.
Proza poetycka znakomita. Pisać prozę poezją to duża sztuka. Pani Mirosława Szott to umie, i to jeszcze jak. Mnie było trochę mało. Tych tekstów. Tomik szczuplutki. Nosi tytuł „Anna” i dedykowany jest Annie Tokarskiej, zmarłej poetce z Winnego Grodu. Mnie najbardziej uwiodły słowa o tym, że śmietnik oraz i o tym, że spotkania na klatce schodowej były ważne.
Beacie Patrycji Klary dzięki, że takich ludzi do miasta zaprasza. A ludzi takich, jak pani Mirosława i pan Janusz to tylko podzięka wielka gościć. Oboje z Winnego Grodu, ale bardzo mocno zorientowani w historii wspólnej, kulturalnej obu miast.
Przyjemnością wielką było z państwem Mirką i Januszem rozmawiać. Przyjemnością. No i nich mi już nikt nie gada, że z Winnym Grodem jesteśmy w sporze. Politycznym tak, ale znajomościowym nie. Bo każdy z nas ma znajomych, których lubi. I każdy ze znajomych deklaruje... – No coś ty Ochwat, lubimy do was jeździć. Lubimy, jak do nas przyjeżdżacie. Teraz też wiem, że pani Mira i pan Jarosław też tak mają
Jednym słowem. Jednym. Zasypujemy ten okropny i złudny poligon urazów. Zasypujemy. Bo i u Osterwy goszczą ludzie z Kruczkowskiego, i to jak goszczą. Chwała panu Janowi Tomaszewiczowi, że właśnie tak. Beata Patrycja Klary zaprasza poetów i poetki z Winnej Góry. My zwykli ludzie cieszymy się że znów jest normalnie. I tak proszę państwa trzymać. Ja tam Zieloną Górę zwyczajnie lubię, a jak kogoś nowego z tego miasta poznaję, to to jest coś świetnego. Vide Pani Mirosława i pan Janusz…
I tylko tyle. Ale i jeszcze dodam, że jak na derby żużlowe chodzę, a chodzę, to owszem tak, wydzieram się źle i bywa okropnie, ale jak się mecz kończy, to nigdy nie mam tak, że lecę i bić, czy pluć na Winnogrodzkich chcę. Owszem inaczej to jest. Serdecznie współczuję, że muszą długo czekać, żeby z klatki ich wypuszczono. Serdecznie. A sobie też serdecznie współczuję, że nie dane mi jest spotkać się z ludzią z Winnego Grodu na zwykłym piwku po meczu. Na takim, żeby pogadać. Nasi dziś świetnie, wasi dziś może trochę okropnie, albo też, nasi dziś źle, wasi super pojechali, bo i tak bywa. Takie małe piwko…
Jednym słowem, nie dzielmy się, kiedy nie trzeba. Nie dzielmy się, bo to bez sensu jest…
Pięć dni odpoczynku za nami. Przed nami majaczy kolejny długi weekend. No cóż, my Sławianie lubimy świętować…