Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

Debata o nazwie miasta odłożona

2016-10-10, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Magistrat zdecydował, że nie będzie deliberowania nad zmianą nazwy miasta. Powód? Trwa dyskusja i prace nad nową marką miasta.

O pracach nad nową marką pisałam wcześniej, więc nie będę do tego wracać. Niech sobie prace nad marką, znakami wizualnymi i wszystkimi innymi rzeczami wiążącymi się z tymże trwają.

Ale jednak myślę sobie, że debata publiczna, nie konsultacje, ale debata właśnie, otwarta i nastwiona na poznanie myślenia o nazwie powinna się odbywać. Bo jednak się okazuje, że to ważna rzecz jest. Wielu ludzi jednak jest mocarnie zainteresowanych zmianą, czyli za odrzuceniem przymiotnika Wielkopolski z nazwy. Wielu ludzi o tym pisze w mediach społecznościowych, wielu dyskutuje w realu. Znaczy coś na rzeczy jest.

Myślę sobie, że jednak nie wolno lekceważyć głosu ludzi. Ja wiele razy podkreślałam, że moją idealną nazwą jest Gorzów nad Wartą. Dla przykładu i w historycznej konotacji nazwy Landsberg. Bo Landsbergów było i nadal jest kilka. Te dwa dla nas ważne to am Warthe oraz am Lech (celowo pomijam Gorzów Śląski). Am Warthe, to od 70 lat polski Gorzów. Am Lech, czyli nad rzeką Lech jest stale Landsbergiem. I bywa, że jeszcze dziś obie nazwy się turystom mylą. Ten L nad Wartą zapisał się w historii tym, że w XV wieku oparł się Sierotkom. Ten L nad Lech zapisał się tym, że tam Adolf Hitler w więzieniu siedział i tam w tej Bawarii napisał swoje dzieło życia, znaczy „Mein Kampf”. No i właśnie dlatego, żeby tych Lansbergów nie mylić, stosuje w notacji historycznej dodatkowy określnik. Podobnie jest z Gorzowem. Nasze miasto, ups., moje przysposobione, to miasto nad Wartą. Ten inny Gorzów, to Śląski.

Skoro odrzucimy przymiotnik, to jednak musimy znaleźć określenie, tak ja uważam. Żeby jednak nie mylić. Dlatego miano Gorzów nad Wartą mnie się wydaje najlepsze. Ale tylko mnie. Jak kto woli tylko sam Gorzów, niech tak zostanie. Skoro większość zainteresowanych i aktywnych mieszkańców chce tylko Gorzowa, to niech tak zostanie, że powtórzę.

Co wyjdzie w praniu? Zobaczymy. Miejskiej dyskusji nie ma, bo trwa opracowywanie strategii. Mam tylko nadzieję, że w nowej strategii nie będzie fioletów. Kolor bardzo lubię, ale nie dla marki miasta. Żółto-niebieskie też nie, bo to kolory Stali, ale tak naprawdę Ukrainy… Trudne zadanie dla think-tanku, który nad marką się głowi… Ale skoro think-tankiem się mieni, to da radę albo i nie.

No i z jeszcze innego kątka. Rozpoczyna się wielce chwalebna akcja sprzątania i przywracania do rzeczywistości zapomnianych cmentarzy. Medium publiczne ten temat wywołało. No i chwała tym, co temat wywołali. Bo w naszej rzeczywistości zapomniane i porzucone cmentarze to tylko dwa rodzaje nekropolii. Jedne to ewangelickie, na które jednak ktoś czasami przyjeżdża. Wówczas bywa wstydliwie, że miejsca, o które należało zadbać, wyglądają tak, jak wyglądają. Czyli generalnie śmietnik. Drugie natomiast to żydowskie kirkuty. Tam nikt nie zagląda, co dziwić nikogo nie powinno. Przecież Żydów już w Polsce nie ma. Wszyscy ostatecznie wyjechali w 1968 roku. A te niedobitki, które się ostały, zwyczajnie boją się przyznać, bo kibole, bo ONR, bo biała siła, którą legitymizuje ten rząd. I co moim zdaniem straszne jest. Bo każdy z nas ma prawo w tym kraju mieszkać i czuć się tu dobrze.

Ale wracam do tematu. Jak dobrze, że ktoś wymyślił akcję – sprzątamy i palimy znicze. Ja pójdę sprzątać każdy ewangelicki i zapomniany cmentarz, jak tylko będę wiedziała, gdzie i o której trzeba się stawić. Jeśli chodzi o kirkuty, to sprawa trudniejsza jest. Zgodnie z obyczajem, na kirkut w generalności się nie wchodzi. Ale nie ma wśród nas Żydów. Nie ma, bo po 1968 roku Żydów prawie nie ma. Wszyscy wyjechali. Prawie wszyscy. Jednak jeśli pomysłodawcy znajdą taki zapomniany kirkut, gdzie trzeba będzie macewy czyścić, to ja się zgłaszam na ochotnika. Będę to robić. Choć Bogiem a prawdą, zwyczajnie w promieniu 50 km od miasta na G/L nie znam takich.

Niezależnie od wszystkiego, pomysłodawcom tej chwalebnej akcji gratuluję. My cały czas podnosimy, że Łyczakowski, Rossa, że zaniedbanie, że bieda. Ale sami nic nie zrobiliśmy, aby Niemcy, byli mieszkańcy, nie mówili tego samego pod naszym adresem. Sami wiele cmentarzy ewangelickich zniszczyliśmy, o kirkutach nie wspomnę.

Niech się więc uda…

I na tym koniec, bo złośliwiec musi mieć rozsądne granice. Ps. nie będzie, bo czasami bez Ps. trzeba się obyć.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x