Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

Zobaczyłam i zwyczajnie nie uwierzyłam

2016-10-15, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Myślałam, że jak pewna strefa jest wpisana do rejestru zabytków, to raczej nic nie powinno się tam dziać. Zwłaszcza takiego, co ten pejzaż w końcu chroniony, szpeci. Jednak okazało się, że to tylko wrażenie.

Było tak. Szłam sobie niespiesznie do własnego domu Traktem Królewskim, o którym już chyba wszyscy zapomnieli. Jakby nie patrzeć, główna oś komunikacyjna Nowego Miasta i zapomniany oraz porzucony samemu sobie deptak. No i tak sobie szłam, gapiłam się na elewacje, bo jednak cały czas są ładne. Gdzieś tam się zatrzymałam, strzeliłam focię, bo czemu nie.

Aż tu nagle – zonk. Nie, to jakieś koszmarne nieporozumienie – pomyślałam. Bo moje oko nagle zatrzymało się na jednej z kamienic. Do tej kamienicy jeszcze kilka dni temu wiodła stara brama. No wiecie, drewniana, dwuskrzydłowa, taka z epoki, czyli z początków XX wieku, jak i cała kamienica. A teraz w miejscu bramy zobaczyłam jakieś płyty paździerzowe, w które zamontowano zwykłe metalowe drzwi. Płyty pewnie za jakiś czas zostaną pomalowane, albo co innego, a paskudne wejście, niczym moje pancerne drzwi na podwórko zostaną. Stałam tam dłuższą chwilkę i się gapiłam, no i robiło mnie się coraz bardziej smutno. Bo czyjaś decyzja zniszczyła, przynajmniej na razie, wygląd pięknego jednak budynku.

Nie wiem, czy konserwator zabytków wie o tym fakcie. Nie chciałam się u źródła upewniać, jako że późnopopołudniowa pora była. Ale mam wrażenie, że chyba jednak nie wiedział. Bo zwyczajnie by się na takie coś nie zgodził. Wiem to stąd, że jak w mojej kamienicy robiliśmy remont klatki schodowej, to chcieliśmy pomalować fronton, znaczy zaledwie kawałeczek przy naszej może niepięknej bramie, bo popaćkanej przez jakichś chuliganów sprejami. No i usłyszeliśmy w naszym ADM, że nie można. Bo to jest ingerencja w wygląd zewnętrzny. A na to potrzebna jest zgoda konserwatora, czyli uruchomienie całej wielkiej procedury. No opinie i inne takie zgody. Słowem cały wielki zachód, stos kwitów, jednym słowem problem. Uznaliśmy, że nie będziemy tego robić, bo starań za dużo. A przypomnę tylko, chodziło o pomalowanie na neutralny kolor kawałka zniszczonej elewacji, czyli malusia ingerencja we wpisany w rejestr zabytków pejzaż. Dodam, że kamienica nasza nie ma paradnej elewacji ani niczego takiego, co ma ta na Trakcie Królewskim.

A tu, wow, zmiana bramy, zastąpienie starej takimi nowymi drzwiami i to na Szlaku Królewskim, to moim zdaniem, megaingerencja. Inna rzecz, że nie rozumiem mieszkańców, którzy zdecydowali się oszpecić swoją kamienicę. Bo to naprawdę oszpecenie. I jestem więcej niż pewna, że nikt nikogo o żadne zgody nie pytał. Mam tylko nadzieję, że jednak konserwator wyjdzie z biura, popatrzy na tę kamienicę w tempie ekspres nakaże przywrócenie stanu poprzedniego. I mało mnie obchodzi, skąd mieszkańcy wezmą bramę. Tę starą i ile ich będzie kosztowało przywrócenie stanu poprzedniego.

Nie wolno oszpecać starych kamienic. Nie wolno, nawet kosztem tego, że stare bramy mogą być niefunkcjonalne. Bo w wielu wypadkach są. No i co z tego. Teraz już są takie myki w budownictwie, że i stara brama może być supernowoczesnym wejściem bez konieczności zmiany jej wyglądu. Fakt, kosztuje to dużo.

Ktoś może powiedzieć, że to tylko jedna brama i cóż się stało. Otóż stało się i to bardzo dużo. Bo skoro jedna kamienica zafundowała sobie nówka sztuka paskudne wejście, to czemu inni nie. Bo skoro ktoś może, to czemu inny ktoś nie może? Ano właśnie nikt nie może robić samowoli w pejzażu wpisanym w rejestr zabytków.

Liczę na konserwatora, liczę bardzo mocno. Jestem legalistką. Czasem takim jak ja trudno się żyje. Ale lepiej być legalistą, niż chodzić na skróty, bo konsekwencje mogą być opłakane. Co w tym przypadku może zaskutkować wydatkami i to sporymi.

No i teraz z innego kątka. Decyzja zapadła, umowa jest, znaczy kobyłka u płotu została uwiązana, remont się zaczyna. Remont estakady kolejowej, także wpisanej do rejestru zabytków. Ma potrwać do 2018 roku. Estakada przejdzie bardzo poważny remont. Na ten czas powstanie przystanek przy ul. Teatralnej. I zostanie tam zresztą na stałe. Ale ludzie jadący z Kostrzyna do Poznania będą musieli być przewiezieni z Wieprzyc na Teatralną. Także ci, którzy dojeżdżać będą z kierunku Zielona Góra na Krzyż. No jednym słowem kocioł straszliwy się szykuje. A jak wziąć pod uwagę rozkopane miasto, korki i inne atrakcje, to kocioł może być więcej niż straszliwy. No i nisze też pójdą do remontu. Bulwar nam umrze na jakiś czas. Ale potem ma być pięknie. Pożyjemy, zobaczymy, czy faktycznie tak się stanie. Szkoda tylko, że jednak umarła śmiercią naturalną zresztą nigdy na poważnie nie brana opcja elektryfikacji tej linii. No cóż. Widać urok tego miasta na tym polega, że jednak nie. Dobre jednak i to, że remont estakady jednak będzie, bo skandalem wielkim byłoby, gdyby się zawaliła. A do tego w prostej linii zmierzało.

Ps. Jest! Jest! Jest! Jest najnowszy kryminał Maryli Szymiczkowej „Rozdarta zasłona”. Myślałam sobie, że jednorazowy eksperyment literacki „Tajemnica domu Helclów” autorstwa wybitnego poety i tłumacza Jacka Dehnela oraz równie wybitnego amerykanisty i tłumacza Piotra Tarczyńskiego skrywających się pod nośnym pseudonimem właśnie Maryli Szymiczkowej to będzie jedna książka. Mnie pani profesorowa Zofia Szczupaczyńska, główna bohaterka „Tajemnicy…”, uwiodła bardzo mocno. Pani profesorowa, zacna krakowska mieszczanka, przy zastosowaniu nietypowych metod odkryła, kto i co się kryje za tajemnicą domu Helclów. Okazuje się, że takich jak ja jest więcej. Więc Maryla Szymiczkowa usiadła znów przy biurku i oto jest. Jak pisze wydawca: „Maryla Szymiczkowa, wdowa po prenumeratorze »Przekroju«, królowa pischingera, niegdysiejsza gwiazda Piwnicy pod Baranami i korektorka w »Tygodniku Powszechnym«. Po sukcesie »Tajemnicy Domu Helclów« postanowiła związać się na stałe z kryminałem”. A „Zasłona” jest o tym: Pod willą Rożnowskich wielkie zbiegowisko – Wisła wyrzuciła na brzeg zwłoki młodej dziewczyny. W domu profesorostwa Szczupaczyńskich nie mniejsza tragedia: Karolcia – dopiero co przyuczona do służby – niespodziewanie złożyła wymówienie. A tu zbliża się Wielkanoc i Zofia Szczupaczyńska musi się zająć całym domem, mając do dyspozycji zaledwie jedną służącą! Wie jednak, że jej obywatelskim obowiązkiem jest pomóc w znalezieniu sprawcy morderstwa nad Wisłą. Nawet jeśli będzie zmuszona złamać większość zasad statecznej matrony. Czy uda jej się zedrzeć zasłonę skrywającą mroczne oblicze Krakowa 1895 roku?

„Rozdarta zasłona” wydana przez krakowski Znak leci już do mnie. Najpewniej w środę książkę dostanę. I już się nie mogę doczekać. A przecież, szlag jasny, miałam już nic nie kupować… Znaczy książek. Ale jak nie kupić smakowitego kryminału już bardzo lubianej autorki/autorów? No jak?

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x