Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

O zachowaniach Honorowych Obywateli będzie

2016-10-18, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Zaczęło się od jednego, zeszło na innych. Bo to miasto to ma tak, że jednak nadaje Honorowe Obywatelstwo ciekawym i niebanalnym ludziom.

A było tak. Spotkaliśmy się, my Klub Turystyki Pieszej Nasza Chata, jak to mamy w zwyczaju, w niedzielny ranek obok pomnika Adama Mickiewicza. Ktoś kogoś dawno nie widział, ktoś coś opowiadał i nagle zwekslowało na filmy. No bo filmy dziś w kraju naszym między dwiema rzekami z cezurą tej trzeciej, to ważna sprawa. Trochę dobrych powstało. I tak sobie gadaliśmy o różnych, zeszło na Beksińskich. I od Beksińskich pożeglowaliśmy do „Papuszy” śp. Krzysztofa Krauzego i Joanny Kos-Krauze. No i ja się wówczas odezwałam, bo uważam, że choć artystycznie obraz świetny, pod każdym względem, to jednak nie powinien być tak tytułowany.

Pisałam zresztą o tym wiele razy. Przypomnę, nie wolno brać na warsztat życia kogoś, kto faktycznie żył, a są ludzie, którzy to życie pamiętają i na tej kanwie, na tym nazwisku tworzyć własnej wizji. Zwyczajnie nie wolno. Bo doczepia się łatkę i to dużą. Temu nazwisku, tej nacji, tym ludziom. W przypadku Papuszy państwo Krauze doczepili wielką łatę Romom. Pogardliwą i poniżającą. Zresztą nigdy nie podjęli z Romami gorzowskimi dyskusji na ten temat, co uważam za błąd. Ich, bo nie naszych sąsiadów i przyjaciół, za jakich mam Polską Romę, którą mam za sąsiadów.

Ale do brzegu. Otóż w ubiegłym tygodniu na fb widziałam fantastyczne zdjęcia Edwarda Dębickiego. Rzecz działa się w Lipach. Bawił się Uniwersytet Trzeciego Wieku, druga poważna w moim mniemaniu uczelnia po AWF w tym mieście. Gościem specjalnym był, nie przymierzając, Honorowy Obywatel tego miasta, nagrodzony Złotą Glorią Artis, znakomity, wielki artysta Edward Dębicki.

No i oto ten Honorowy Obywatel, ubrany jak na piknik, w kaszkiecie i z akordeonem w ręce, bo niby z czy miał być, bawił się razem ze studentami UTW. Pan Edward im grał, coś tam śpiewał oraz opowiadał i wszyscy byli szczęśliwi. Zarówno ludzie z Terno, bo jak Edward Dębicki gdzieś jedzie, to trochę Terna tam jest, jak i studenci UTW. Ja zwyczajnie dawno nie widziałam tak szczęśliwego Edwarda Dębickiego. Dawno. Widać było, że Honorowemu dużo radości daje takie spotkanie. A studenci UTW byli i zaszczyceni, ale i przeszczęśliwi, że mieli okazję spotkać właśnie pana Dębickiego. A że część z nich to Chatowcy, więc o tym mówili. Byli zadowoleni.

Bo ma zwyczajnie szczęście to miasto, że jak kogoś honoruje laurem miejskim najwyższym, czyli Honorowym Obywatelstwem, to są to postaci wielkiego formatu. Nie wiem, jak się to dzieje, ale tak jest. Nikt z Honorowych nie celebruje siebie, nie stwarza sztucznych granic. Edward Dębicki jest tego przykładem dobrym. No ten kaszkiet, no ten akordeon, ale i ta radość ze spotkania. Bo jak mnie się udaje spotkać z panem Edwardem, co zawsze jest radością i przyjemnością, to Honorowy zwykle coś pisze, coś komponuje, albo coś tam ważnego robi. I bardzo dobrze, bo sensem życia artysty to jest. Tym razem Honorowy dobrze się bawił.

Honorowym Obywatelem jest też prof. Dariusz Aleksander Rymar, który też jakoś nie celebruje swojego obywatelstwa. Dyrektor Archiwum Państwowego ma tak, że jak kto wpada do archiwum, to jest zwyczajnie przyjaźnie przyjmowany. Prof. Rymar Młodszy, jak o Honorowym sobie tak w kuluarach gadamy, ma to samo, co Edward Dębicki, lubi ludzi. I nie szkoda mu czasu na spotkania i dyskusje. No bo jak by mu było szkoda, jakby się zamknął tylko w marmurowej wieży, jaką może być archiwum, to nie byłoby całej wielkiej serii książek o „Solidarności” gorzowskiej. Dzięki niemu nasze, ups., moje przysposobione miasto ma jedyną w kraju taką bogatą i tak naukowo udokumentowaną bibliotekę działalności podziemnej za lata komuny. No strach się bać. Bo jak kogo prof. Rymar Młodszy nie zna, albo w swoich badaniach nie spotkał, to znaczy, że go nie ma. Znaczy nie było go w podziemiu demokratycznym. I ja tu nie dyskutuję, bo i po co. Prof. Rymar Młodszy wie i do niego i jego badań trzeba i warto się odwoływać. Jak u niego nie ma, to nie ma.

Ale do tego pozytywnego bukietu dodaję kolejnego Honorowego Obywatela, wybitnego mecenasa Stanisława Żytkowskiego. Jakby kto się na wycieczkę z Klubem Turystyki Pieszej Nasza Chata wybrał, to ma dużą okazję przekonania się, że Stanisław Żytkowski jest nie tylko wybitnym prawnikiem, ale też i kwalifikowanym przewodnikiem turystycznym. No i wówczas trzeba się nastawić na łażenie po chaszczach, co ja lubię, klub trochę nie. Bo Honorowy tak ma, że trasa bez chaszczy się nie liczy. Kiedyś stwierdził, a klub bez narzekania przyjął, że droga bez przygody się nie liczy. Ale rozpoznać Honorowego, bez wstęgi i bukietu i bez zadęcia, ale za to z plecakiem i w turystycznych butach może być trudno. Trzeba czekać na powitania… Bo zawsze przewodnika naszego witamy z estymą.

Honorową Obywatelką jest też pani Zofia Nowakowska. Od lat pochyla się nad przeszłością. Trudno się dziwić. Historyk z wykształcenia. Dba o pamięć o pionierach. To właśnie pani Zofia w sposób chyba najlepszy pokazała, jak myśleć powinno się o pionierach, Sama ruszyła do zbierania informacji o nich, ale też zabrała się do szorowania i mycia pomników oraz nagrobków Pionierów. Kiedyś zapytałam panią Zofię, dlaczego to robi. Odpowiedziała mi wówczas, jak nie ja, to kto? Fakt, kto? I czasami tę Damę z szarfą, która gdzieś tam wisi w domu, można zobaczyć, jak mimo wieku porządkuje te groby. Polski obyczaj, już coraz bardziej zapominany. Trzeba posprzątać. Pani Zofia, ta Dama przy szarfie i bukiecie …. Szoruje te groby. A ktoś tam patrzy i się dziwi. No pani Zofia.

No i kolejny z szarfą i bukietem jest Edward Korban. Człowiek instytucja. Jak i wszyscy wielcy poprzednio wymienieni. UTW, myślenie o kulturze, Pszczelnik…, ulubienie teatru. Ale UTW przede wszystkim. I też ta szarfa i bukiet gdzieś w szafie jest.

Oczywiście lista jest dość obszerna. Wielu już odeszło. O nich przy innej okazji więcej  będzie. Ale naszło mnie teraz na pisanie o Honorowych przez Edwarda Dębickiego, jego kaszkiet i radość życia, i chęć spotkań z ludźmi. Bo wszyscy Honorowi tak mają… Honorowi tego miasta, które chyba jednak cały czas potencjału i możliwości właśnie ich nie potrafi docenić. Bo szarfa i bukiet to jedno. A słowa o mieście i dla miasta to drugie. No cóż.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x