Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Beniny, Filipa, Judyty , 6 maja 2024

Takie piękne zwierzątko nam się plącze w pobliżu

2016-10-05, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Co otworzę komputer, to od jakiegoś czasu widzę, że żubr, całkiem spore zwierzątko, spaceruje w pobliżu miasta. Jedni się strachają, inni się cieszą.

Jestem na tyle stara, że pamiętam teksty o żubrach takie: gatunek wymarły, potem gatunek na wymarciu, gatunek w odtworzeniu, gatunek odtworzony, gatunek w specjalnych cielętnikach – trzeba dmuchać i chuchać, może się uda populację odtworzyć. A potem były takie teksty, że w Białowieszczańskim Parku Narodowym (idąc za słynnym szmoncesem żydowskim w oryginalnym wykonaniu Edwarda Dziewońskiego i Wiesława Michnikowskiego, kto nie widział, niech w necie Kabaretu Dudek poszuka) udało się populację w sposób szczątkowy odtworzyć. A jeszcze potem, że na Wolinie też jest.

A teraz proszę, żubr samotnik sobie wędruje przez przepiękne kątki naszych ziem. Znaczy, urwało się piękne zwierzątko, takie jednak trochę duże, ale jednak piękne z jakiegoś chomąta, znaczy z ochronki i zamiast dokarmiania oraz dbałości lekarzy weterynarii woli wolność. Pokazuje się od czasu do czasu w pobliżu nas. Ludzieńki zdjęcia robią, informują się nawzajem, gdzie on jest i jest super. I będzie tak długo, dopóki jacyś myśliwi się na niego nie założą, bo na pewno tak się stanie. Powodów będzie milion i jeden. Bo duży, bo straty w czymś, obojętnie w czym. O trzeba jednak będzie zwierzątko jakoś zagnać do jakiejś koszary albo zwyczajnie coś innego… No nie, tego nie napiszę, bo jako osobnik mocno jednak przesądny wierzę w moc słowa. I uznaję zasadę, że to, co nie nazwane, nie istnieje. Dlatego szalenie się cieszę, że jego majestatyczna wysokość żubr sobie spokojnie spaceruje po podgorzowskich lasach.

Powiem tylko jedno. Żubry nie są szkodliwe. Nie napadają na ludzi ani na dzieci, nie szarżują na samochody. Trochę zielska wyjadają. Jak kto jego wysokość żubra zobaczy, nie powinien z wrzaskiem uciekać. Wycofać się w spokoju, stanąć w pewnej odległości i patrzeć, co ów żubr zrobi. Tym bardziej, że to pojedynczy osobnik. Pewno sam jest mocno zestrachany i nie bardzo wie, co ma dalej robić. Dlatego najlepiej go zostawić samemu sobie, poinformować straż leśną, najlepiej zadzwonić do pana nadleśniczego Tomasza w Kłodawie. On już będzie bardzo dokładnie wiedział, jak żubrowi życie uprościć, ale i nam jakiś tam komfort zapewnić. Choć król puszczy Białowieszczańskiej naprawdę nie jest szkodliwy. Ale ze względu na wielkość budzi respekt. Fakt, wielki jest. I chyba dlatego królem puszczy został nazwany.

A skoro dziś o zwierzętach jakoś tak wyszło, to jeszcze słówko o wilkach. Bo się pojawiły w naszych lasach. Widziałam je na filmikach z kamerek oczywiście Nadleśnictwa w Kłodawie. Piękne stworzenia. Znów są u nas. Znaczy nie jest z naszymi lasami tak źle, jakby można było pomyśleć. Ludzie od zawsze boją się wilków. I słusznie. Bo to dzielne drapieżniki są. Ale współcześni spacerowicze winni wiedzieć jedną prawdę. I zapamiętać ją na długo. Zanim człowiek zobaczy wilka, wilk pięć a może i dziesięć razy wcześniej zauważy i wywącha człowieka. I szerokim łukiem go obejdzie. Tak więc można spokojnie wyruszać na spacery po lesie, bo spotkać wilka to jak znaleźć diament na ścieżce. Raczej się nie wydarzy. A piszę to po to, bo jakiś czas temu z lekka histeria na lokalnych portalach się wydarzyła. Wszyscy pisali – wilki. Ano były, ale nie wataha, a pojedyncze osobniki. I to tak sprytnie schowane w lesie, że kamerek nadleśnictwa trzeba było, aby je zobaczyć. Ze względu na industrializację nie ma żadnej możliwości, aby jakaś wilcza wataha się nam tu w bliskości miasta nad trzema rzekami urodziła. Bać się trzeba. Tylko że strach ten akurat to taki bardziej kulturowy, aniżeli faktyczny.

Ale i tak jest super, że gatunki uznane za wymarłe lub na skraju wymarcia są znów w naszych lasach. Ja tam się cieszę.

No a teraz z innego kątka będzie. Z żużlowego. Bo sezon się  skończył, medale rozdane, ale i gala się przydarzyła, ta ważna. Bartek Zmarzlik w gangu i przy muszce został uznany za najlepszego żużlowca tego roku. Pisali o tym wszyscy, więc ja tylko króciutko. Gratulacje wielkie. Ale i pochwała zawodnika za słowa o przeciwnikach z toru. To naprawdę bardzo młody zawodnik, a jaka klasa. Myślę, że mama i tata bardzo dużo pracy włożyli w wychowanie dziecka. A dziecko, nie dość, że klasowy zawodnik, nie dość, że jeździ jak nie powiem kto, to jeszcze taki ma szacunek dla kolegów z toru. Gratulacje wielkie samemu Bartoszowi Zmarzlikowi, ale przede wszystkim jego rodzinie. Mamie i tacie. Bo właśnie dzięki im Bartek dziś święci sukcesy, odbiera gratulacje i daje radość kibicom. Bo choć się o tym głośno nie mówi, to jednak chyba kindersztuba wyniesiona z domu, słuchanie mamy i taty dało takie efekty.

I zawsze w takim momencie przypomina mnie się Paweł Hlib. Szkoda.

Ps. Dostałam w prezencie od wybitnie przemiłego znajomego książkę „Firmin” Sama Savage’a. To rzecz o przyjemności czytania. A główny bohater jest…. Oj, nie zdradzę. Przyjemność czytania polega między innymi na tym, że się odkrywa, kim jest główny bohater. Bo to może być zaskok. Jeśli chodzi o książki o przyjemności czytania, to mam ich kilka. To choćby „Złodziejka książek” Marcusa Zusaka czy „Księga ksiąg utraconych” Stuarta Kelly. O Sandorze Maraiu nie wspominam, bo jego „Zielnik” zawsze mi towarzyszy… Przemiłemu dziękuję. Zawsze jest świetnie poznawać teksty literackie o przyjemności czytania. A potem czytać już znane teksty, ale trochę inaczej. Ja lubię…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x