Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

Kiedy się w końcu zrobi chłodno?

2016-09-17, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Nie mogę spać, bo jest za ciepło. Ale nie mogę spać też, bo na ulice znów wylegli motocykliści.

Kiedy się robi chłodno, ludzie chowają motory do garaży i jest super. Ciepła pogoda powoduje, że po ulicach znów jeździ ta stonka. Nigdy nie zrozumiem, co może być przyjemnego w kręceniu kółek po mieście i ryczeniu, bo nie wiem, jak określić te dźwięki. Właśnie banda takich idiotów urządziła sobie wyścigi na mojej ulicy. Nie wiem, czy szczególnie podoba im się slalom płotkowy, jaki muszą pokonać, bo ciągle trwa KAWKA? Nie wiem i raczej nie chcę wiedzieć. W każdym razie dla mnie to jest chamstwo ostateczne i powinna się tym zająć policja. Wiem, że nie tylko mnie takie zachowania przeszkadzają. Sąsiedzi też narzekają na takie zachowania.

A teraz z innego zagonka. Otóż zaczyna się chocholi taniec z dekomunizacją ulic. Dlaczego chocholi? Ano dlatego, że wadliwie skonstruowana ustawa odbiera kompetencje samorządom. Polega to na tym, że jeśli samorząd sobie sam nie dokona dekomunizacji, to po określonym czasie z urzędu uczyni to za niego wojewoda, czyli wydłużone ramię rządu, a jakie rząd ma poglądy, wszyscy wiemy. No jak się to tłumaczy dla miasta naszego na wzgórzach siedmiu? Ano prosto. Jeśli radni uznają, że nie chcą zmiany ulicy Franciszka Walczaka, i to z różnych przyczyn, to wojewoda im to załatwi. Zmieni nazwę, bo ustawa mu na to pozwala. Z zainteresowaniem dużym śledzę zamieszanie z historią i próbę, zresztą coraz bardziej udaną z jej kreacją na nowo. A ponieważ się nią interesuję od zawsze, wiem, że manipulacje przy akurat tej dziedzinie nic dobrego nie dają, a prawda i tak zawsze wylezie, choćby po wielu latach.

Oprócz Franciszka Walczaka, którego jedyna winą był młody wiek i krótka przynależność do milicji, do dekomunizacji szykowane są kolejne ulice, jak Marcina Kasprzaka. No tak, to już poważna sprawa. Walczył z carskim zaborcą, fakt w strukturach partii komunistycznej, ale jednak walczył za zaborcą. Zresztą zginał za swoje poglądy, bo został rozstrzelany w Cytadeli Warszawskiej. No i głównym kamieniem winy było u niego to, że uratował życie Róży Luksemburg. Jak dla mnie postać dziwna, intrygująca i tragiczna. Ale dla tych, których świat jest czarny lub biały, wiedzą doskonale, że wróg i trzeba po nim zatrzeć wszelkie ślady. No cóż. Kolejny przykład generał Bierzarin. Fakt, czerwonoarmijny generał, ale żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają, iż za Bierzarina to był porządek. Co to znaczy – ano to, że nie było szabru, nie było rozbojów. Jak kto nie wierzy, niech sobie przeczyta „Rubież” Natalii Bukowieckiej-Kruszony. Tam trochę o nim jest. Kolejna rzecz – Bataliony Chłopskie. Tak się składa, że mam rodzinę na ścianie wschodniej, a tam właśnie Bataliony operowały. Znałam ludzi, którzy w nich walczyli. Jestem ciekawa, jak dekomunizatorzy przekonają ich dzieci i wnuki, ze dziadek był komunistą? No jak? Ich dziadkowie byli przede wszystkim chłopami, którzy ruszyli do walki z okupantem. No i na koniec, niech będzie kamyczek do ogródka dekomunizatorów. Jaśnie państwo, zapomnieliście o jeszcze jednej ulicy. W szale dekomunizowania zapomnieliście o ul. Kosynierów Gdyńskich. Bo pod egida partii socjalistycznej i lewicowych związków zawodowych rzeczywiście walczyli o Oksywie z kosami ustawionym na sztorc. Niech ktoś z państwa dekomunizatorów spotka się z ich potomkami i też ich będzie przekonywać, że przodkowie szli w 1939 roku na Niemca z pobudek komunistycznych. Już takie myślnie daj przykład obskurantyzmu i braku zrozumienia materii, jaką jest historia. Bo nic i nigdy nie było czarno-białe. I na końcu taki oto przykład. Ikoną komunizmu jest Julia Brystygierowa, krwawa Luna, którą podziemni działacze oskarżali o tortury, jakie miała stosować podczas przesłuchań po II wojnie światowej. Ale wybitny historyk, którego szanuję, prof. Andrzej Friszke stwierdził ostatnio, że mimo bardzo szeroko zakrojonych badań, kwerendy dokumentów, rozmów z poszkodowanymi, nie udało mu się znaleźć ani jednego dowodu na tę legendę. I co? I nic. Bo słowa uczonych dziś przykrywa populistyczny bełkot panów i pań, którzy sami mają na karku komunistyczną przeszłość, ale zapisali się znów do odpowiedniej partii i wydaje im się, że mogą pouczać.

A my mieszkańcy miasteczka nad trzema rzekami, powinniśmy pomalutku przyzwyczajać się do myśli, że nie będzie Walczaka, nie będzie MOS w stylowym budynku, nie będzie nic ciekawego i odrębnego…. Smutne.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x