Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

A samochody mają zostać w garażach

2016-09-20, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Będzie dzień bez samochodu. Oczyma wyobraźni widzę, jak rzesza mieszkańców rzuca się do autobusów i jednej bimbki.

W czwartek przypada dzień bez samochodów. Idea jest prosta. Zostawiamy autka w garażach i do oraz z pracy, szkoły, skądkolwiek dokądkolwiek podróżujemy miejskimi środkami komunikacji. Dla mnie to dzień powszedni, bo ja z niczego innego nie korzystam, chyba że mnie znajomi podrzucą. Ale zwyczajnie nie wyobrażam sobie, że większość kierowców tak zrobi. Bo nie będzie im wygodnie, bo nie znają rozkładu jazdy miejskiej komunikacji, bo nie zdążą dowieźć dzieci do szkół i przedszkoli tak, żeby na czas zdążyć do pracy. No i w końcu jak się popatrzy, co się wyczynia na miejskich drogach, tych maks rozkopanych, to się zwyczajnie nie chce przesiadać na miejskie środki lokomocji. Bo to jeszcze większe poświęcenie, aniżeli normalnie, kiedy autobusy i bimbki jeżdżą bez jakichkolwiek ograniczeń.

No właśnie, przecież to co, się wyczynia w mieście, to zwyczajny koszmar. Ja wiem i rozumiem, że remonty są potrzebne, ale chyba pomysł, żeby zamknąć Warszawską i Walczaka to jednak była przesada. Poza tym moje trasy wiodą przez te ulice i jakoś nie widzę tam zbyt wielkiego ruchu, znaczy w sensie pracownicy, którzy uwijają się jak pracowite pszczółki, żeby szybko, bardzo szybko skończyć ważny remont. Wręcz przeciwnie. Jakoś tam stale pusto i stale nic się nie dzieje. No cóż, widać taka to nasza polska specjalność.

A skoro przy miejskich autobusach jestem, to spotkało mnie wczoraj coś niebywałego. Otóż jechałam w określonym kierunku. Na jednym z przystanków wysiadała młoda mama z dzieckiem w wózku i z drugim maluszkiem, który się przy wysiadaniu dość nieszczęśliwie potknął, tak, że się z lekka przewrócił. I co zrobił pan kierowca? Ano wysiadł z autobusu i kilka razy się upewnił, czy wszystko w porządku, czy może jakoś trzeba kobiecie pomóc. Młoda mama równie kilka razy zapewniła, że wszystko jest OK, że nie potrzeba pomocy. A mały nawet się nie popłakał, bo rzeczywiście nic sobie nie zrobił. Za to mocno rozdyskutowali się pasażerowie, którzy całą akcję obserwowali. No i komentarze były nawet więcej niż życzliwe.

Okazuje się, że jednak polepszają się standardy pracy kierowców miejskiego taboru. Kierowcy nie tylko czekają na odbiegających pasażerów, ale jeszcze przejmują się, kiedy widzą, że coś się dzieje. Nie był to odosobniony przypadek, co prawda też takie zachowania nie są nagminne, ale jednak są. Dlatego warto o tym mówić. Ale warto też apelować do MZK, żeby jednak pościągała te okropne reklamy, które skutecznie zasłaniają widok. Bo głupio się pasażer czuje, kiedy jedzie we własnym mieście i czuje się tak, że właściwie potrzebny byłby mu pilot, bo zwyczajnie przez durne płachty na oknach nie wie, gdzie jest. Ale to już chyba naprawdę marzenie ściętej głowy. No cóż.

No i słówko o tym, co nas czeka tej jesieni w jazzowej piwnicy. Otóż zjadą się gwiazdy, będzie się działo i to głównie za sprawą międzynarodowej ekipy, która do nas zjedzie. Trzeba będzie jeszcze chwilkę poczekać, ale jak się zacznie, to już naprawdę nastąpi zawrót głowy.

Ps. No i jak miło skończył się dzień. W skrzynce czekała koperta z dawno wyczekaną książką o barlineckich młynach….  

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x