Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Irydy, Tamary, Waldemara , 5 maja 2024

Kapitan był wielkiego formatu człowiekiem

2016-09-05, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

To jednak w pierwszej części nie był dobry koniec tygodnia. Najpierw wielki smutek, bo odszedł do Niebieskiego Portu człowiek, o którym zawsze myślałam, mój przemiły znajomy. A potem wysoka wygrana Stali.

Dziwnie się życie ludzkie wiedzie. Złe i dobre informacje przeplatają się ze sobą niczym we francuskim warkoczu pasma włosów. Tak było, kiedy nagle przeczytałam, że odszedł kapitan Jerzy Hopfer. Pomyślałam sobie, że to przecież nie jest możliwe. Przecież Kapitan miał zaledwie 70 lat, co w dzisiejszych czasach nie jest jakimś imponującym wiekiem. Nie słyszałam, żeby jakoś poważnie chorował, a przecież takie wieści się rozchodzą. Informujemy się nawzajem, kiedy coś niedobrego się dzieje, ale też kiedy coś dobrego się zadziewa to też i owszem.

Kapitana Jerzego Hopfera poznałam bardzo, bardzo dawno temu. Jeszcze w tych czasach, kiedy nie mówił głośno, że chce reaktywować Kunę, kiedy szefował nadzorowi wodnemu, a ja z racji dziennikarskich obowiązków i pewnego rozdziału ról pisałam wówczas o Warcie i różnych rzeczach wiążących się z wodą. Pan Jerzy Hopfer zawsze służył radą, zawsze tłumaczył i zawsze prostował, jak jaką głupotę strzeliłam. Co się oczywiście zdarzało, bo kiedy filolożka rodzimej mowy zbiera się za poważne sprawy, jakimi jest rzeka, to zdarzało się napisać jakąś głupotę. Bo albo nie zrozumiał, albo przekręciła poważny termin. Pan Jerzy nie raz i nie dwa prostował owe głupoty, ale robił to zawsze z wielką klasą i z dużym humorem. A potem się z nieszczęsną filolożką spotykał, tłumaczył, wyjaśniał…. I tak znajomość trwała.

Aż przyszedł czas na Kunę. Od początku kibicowałam, od początku wierzyłam, od początku trzymałam kciuki. Aż odbył się chrzest odnowionego lodołamacza. Potem bywałam na Kunie wiele razy. Pamiętam, jak kiedyś Kuna cumowała przy Bulwarze Zachodnim. Zlekceważyłam stary zwyczaj, który nakazuje zapytać w formalny sposób, który tak idzie – Panie kapitanie, Renata Ochwat prosi o zgodę wejścia na pokład. Po prostu wlazłam, jak ta nie przymierzając Krasula Kazimierza Pawlaka w żyto Władysława Kargula. Kapitan tylko koso spojrzał, więc ja już na pokładzie wyrecytowałam regułkę. Kapitan wracać na suchy ląd nie kazał, tylko pokazał miejsce, gdzie mam stanąć. A potem i kawą poczęstował oraz gościa swego z Muzeum w Gdańsku przedstawił. To była czarowna chwila.

Pamiętam też, jak pewna ekipa ludzi w zbójnicki, janosikowy w najgorszym znaczeniu tego słowa sposób, odebrała Kapitanowi Kunę. Zadzwoniłam wówczas do Jerzego Hopfera. Ja się gorączkowałam, a Kapitan z ową klasą i taktem mitygował moją gorączkę i zapalenie. Tłumaczył, że takie są koleje losu, że cóż, bywa, że tak się dzieje. Było mu przykro, nawet bardzo, ale jak zawsze zachował klasę. Na koniec tej rozmowy, długiej dodam, wyglądało to tak, że to pan Kapitan tłumaczył i lał oliwę na wzburzone emocje moje. Taki był.

Myślę sobie, że takie podejście do życia i sytuacji granicznych albo mocno konfliktowych w przypadku Kapitana wynikało też z tego, że był ewangelikiem. Bo w tym wyznaniu etos pracy, etos dobrego traktowania człowieka bez względu na to, jak ten człowiek postępuje, etos nienachalnego wyznawania religii i nienarzucania jej innym sprawił, że Kapitan był wielkiego formatu człowiekiem.

To nie była dobra informacja dnia. Oj bardzo niedobra. Teraz pan Kapitan siedzi sobie w Niebieskim Porcie, ma święty spokój, patrzy na nas z góry i tak dobrotliwie się uśmiecha, jak zawsze zresztą. A nam tu na dole zwyczajnie i dotkliwie Go będzie brakować. Mnie na pewno. Bo do kogo ja zadzwonię, jak znów o Warcie rzece będę chciała coś napisać, w sensie o żeglowności i innych ważnych problemach? Kto mi tak klarownie wytłumaczy różne zagwozdki, no kto?

Pamięć i cześć.

No a teraz o tej dobrej informacji weekendowej i z gruntu innej. Otóż w Poznaniu, na całkiem brzydkim stadionie na Golęcinie Stal wygrała z Betardem Spartą Wrocław 49 do 29 (dla mnie jednak zawsze Sparta, jak Stal Gorzów, jak Stal Rzeszów, jak Falubaz Zielona Góra, bo kto o Zgrzeblarkach pamięta, no mało nas jest). 20 punktów przewagi to dobry prognostyk na mecz za tydzień. Oglądałam zawody do 11 biegu, bo potem musiałam się udać do szynobusu, który mnie zawiózł do miasta nad trzema rzekami. Potem zaprzyjaźniony rodzinny osobnik podesłał smsa, że dobrze jest. A portal rodzimy głosem Roberta Borowego doniósł, co i jak. Ale jak oglądałam mecz, to serce zwyczajnie rosło, kiedy się patrzyło, jak Stalowcy jadą. Jak zwiększają przewagę punktową, jak dla przykładu Taia Woofindena objeżdżają (zakopał się biedak gdzieś pod płotem. Inna rzecz, że Taia bardzo lubię. W tej rozgrywce nie lubię tylko jednego jeźdźca, no cóż). No serce rosło.

Jednym słowem, za tydzień na stadion trzeba iść i znów się wydzierać. Inna rzecz, że ja nie znam innego fajniejszego miejsca do wydzierania… Bo przecież nie da się wydzierać na wystawie czy na koncercie w FG, choć ja tam za krótką historię tej instytucji parę razy się wydzierałam i klaskałam na stojąco. Zresztą w Teatrze Osterwy też się zdarzyło. No cóż…

W każdym razie, możemy marzyć o pudle. Nawet jeśli to nie będzie najwyższe, czego nie zakładam, ale jeśli się wydarzy, to ja szczęśliwa będę. Moja Stal znów rządzi.

Ps. Jadę za chwilkę niewielką do Poczdamu. Mam rezerwację na rejs Białej Floty na statek Gustaw. To taki stary parowiec, odremontowany i śliczny, z 1905 roku. Ciągle pływa, podobnie jak i przywrócona życiu Kuna. Tyle tylko, że Gustawa do życia przywrócił sztab ludzi i pewna fundacja, a Kunę to jednak jeden człowiek. Udało się w obu przypadkach. Taka klamra.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x