Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jaropełka, Marii, Niny , 3 maja 2024

Lada chwila zaczną nam katedrę rozbierać

2016-08-17, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Takie słowa usłyszałam od przemiłego znajomego, który poinformował mnie o próbie kradzieży rzeźby Christy Wolf. Co ja sobie pomyślałam, nie nadaje się do zacytowania.

Zadzwonił telefon. Przemiły powiedział mi, że właśnie miała miejsce próba kradzieży rzeźby Christy Wolf. Okazuje się, że ktoś w biały dzień w środku ponoć dużego i pięknego miasta usiłował ukraść całkiem pokaźną rzeźbę. Nawet sobie już grunt pod to przygotował. Na szczęście ktoś zauważył i fundatorzy pojechali szybko ją dokładnie zamocować.

Zagotowało się we mnie. Naprawdę. Dlatego mówię, że to, co sobie pomyślałam, zupełnie nie nadaje się do cytowania w szacownym i szanowanym portalu. Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem, jak to się dzieje, że w dość sporym mieście dochodzi do aktów wandalizmu, bo dla mnie to nie są zwykłe kradzieże. Jak to się dzieje, że można gmerać przy sporej przecież rzeźbie i pies z kulawą nogą się tym nie zainteresuje. A zresztą lepiej się od tego psa odczepić, bo on to pięć razy jest lepszy niż ten co kradnie, co rękę na dobra kultury podnosi.

Inna rzecz, że znów nikt nie zareagował. Nie wierzę, że w tym stale wyludniającym się mieście akurat w tym miejscu nie ma przechodniów ani ciekawskich sąsiadów. Jednym słowem nikt, jakby kompletnie nikt się tym miastem nie interesował. Ostatnio zostałam ofuknięta za to, że porównuję miasto do kurnika. A czymże ono jest, skoro takie rzeczy się tu wyprawiają? No czym, jeśli nie zapyziałym kurnikiem, w którym potrzeby kulturalne to ordynarne disco polo i kawał mięsa z okopconego rusztu. Może to mocne słowa, ale jakby się tak naprawdę przyjrzeć, tak rzetelnie zastanowić, to taki obraz wychodzi. Redukuje się kulturę wysoką, tę tak naprawdę rozwijającą i dającą świerzbienie mózgu, promuje się kiepskie festyny i jeszcze się tym publicznie zachwyca. Wydaje się jakieś kosmiczne pieniądze na ognie sztuczne, zamiast przeznaczyć je na książki, płytki i inne rzeczy dla miejskich bibliotek. Promuje się bylejakość w kształceniu, to potem tak jest.

Taki wandal i złodziej za nic ma zdobycze kultury, bo on nawet nie wie prawdopodobnie, kto to był Adam Mickiewicz, a co dopiero Christa Wolf.

Ostatnimi czasy naprawdę trudno mnie wyprowadzić z równowagi czy wejść ze mną w spór. Ale wczoraj jakiemuś draniowi się udało. I dlatego zgadzam się z przemiłym znajomym, że lada chwila a złodzieje wezmą się za demontowanie katedry, bo po co komu stary ceglany gotycki kościół w środku miasta. Jak go wandale przy cichej zgodzie mieszkańców rozbiorą, to się postawi coś na kształt Lichenia i będzie pięknie. No tak pięknie, że aż oczy będą boleć.

Wcale to nie był dobry dzień. Bo potem poszłam załatwić sprawę w banku, a tam ogon podwójnie zakręcony i co druga kasa czynna. Bank się niedawno przeprowadził do nowej siedziby, ale poza tym, że czyste ściany to nic się nie zmieniło. Klienci narzekali i mieli słuszną rację, że po 15.00 to powinny być wszystkie okienka kasowe czynne, a nie co drugie. Ciasne i niskie pomieszczenie z kłębiącymi się ludźmi tylko potęguje moje poczucie klaustrofobii. No i po raz drugi tego dnia zaczął mnie trafiać jaśnisty szlag. No i podjęłam decyzję, zmieniam bank, bo dłużej już nie mam zamiaru wystawać w kilometrowych ogonach.

Oj to naprawdę nie był dobry dzień.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x