Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Niepotrzebna aleja

2012-07-18, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Kilka lat temu szumnie i dumnie magistrat otowrzył Aleję Gwiazd na Starym Rynku. Wszyscy jednym głosem uznali, że pomysł jest fantastyczny, coś na kształt Walk of Fame w Losa Angeles, lub choćby w mniejszej skali, alei w Międzyzdrojach. Potem było wspólne palenie zniczy przy dźwiękach skrzypiec Lecha Serpiny, składanie kwiatów i wspólne wypinanie piersi po medale za pomysł. Ale od początku z aleją było coś nie tak. A to ktoś zapomniał ją posprzątać – wiem, bo sama wiele razy odgarniałam pety i puszki z płyty Andrzeja Gordona – a to ktoś zastawiał ją ławkami czy namiotami z badziewiem podczas tak zwanych Jarmarków Świątecznych.

Od 2009 środowisko artystyczne naszego miasta walczy o umieszczenie w Alei płyty poświęconej Aleksandrowi Alikowi Maciejewskiemu. Dla tych, co nie wiedzą, kto zacz, i wydziałowi kultury podpowiem tylko, że był to znakomity polski aktor, który zdecydował się grać w Gorzowie. Miał na koncie wiele znakomitych ról, że przypomnę Wojewodę w „Mazepie” Juliusza Słowackiego czy Johna Proctora w „Czarownicach z Salem” Arthura Millera. Film o nim - „Czerwiak” nakręcili Monika Kowalska i Zbigniew Sejwa. Alik, bo tak mówili o nim przyjaciele, nie doczekał premiery, a byłby wzruszony, bo filmowcy pokazali jego walkę o polski paszport. Aktor urodził się bowiem w Wilnie, przez Kazachstan trafił na polskie Mazury, potem losy przez Wrocław przywiały go do Gorzowa. W meandrach życia zaginęła jego metryka urodzenia i nie miał obywatelstwa. Był bezpaństwowcem. Polski paszport dostał na dwa dni przed śmiercią.

No i cóż się okazuje. Otóż Aleja Gwiazd, podobnie jak Alik, jest niczyja. Nikt nią nie zawiaduje, nikt nie może podjąć stosownej decyzji o umieszczeniu kolejnej płyty czy choćby o sprzątaniu i należytym zadbaniu o to oryginalne miejsce. Nie ma żadnych procedur, które by o tym decydowały. Mamy w mieście plastyka miejskiego, konserwatora zabytków wydział kultury, zastępcę prezydenta do spraw między innymi kultury i zabytków i wszyscy są bezsilni . Tak samo Rada Miasta nic w tej gestii nie może.

Może więc zamiast demontować gorzowską kulturę, co czyni obecnie magistracki wydział, należałoby spojrzeć na nią właśnie od strony takiej Alei, od tego że za chwilę w Gorzowie zagra jedna z najjaśniejszych gwiazd światowego jazzu i to tylko dlatego, że za oceanem Bogusław Dziekański ma renomę jednego z najlepszych menedżerów, że jest pracownia plastyczna Zbyszka Siwka, i za chwilę też będzie bezdomna, że praktycznie zamarło życie w Miejskim Ośrodku Kultury, który nagle przestał wspomagać gorzowska alternatywę, bo pani dyrektor tej instytucji tego nie czuje.
No cóż, obawiam się jednak, że takiej refleksji nie będzie i środowiska związane z kulturą nadal będą toczyć bezsensowną walkę o jedną, a właściwie już dwie tablice. Bo w międzyczasie umarł Kazimierz Furman, najlepszy poeta w powojennym Gorzowie i jemu tablica w Alei należy się jak przysłowiowa psia miska.
 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x