Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Agnieszki, Amalii, Czecha , 20 kwietnia 2024

Gwiazdki dla Bałdycha

2012-07-23, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Tak, tak, skrzypek Adam Bałdych i jego płyta „Imaginary Room” nagrana z Bałtyckim Gangiem, dostał pięć gwiazdek w sześciogwiazdkowej skali oceny „Jazz Forum” – najważniejszego branżowego pisma, jakie wychodzi w naszym kraju. Oceniał go Piotr Iwicki, muzyk i dziennikarz muzyczny, znany z tego, że rzadko kiedy cokolwiek mu się podoba. Gorzowscy fani jazzu znają go z występów na Filarowej scenie. Kilka ładnych lat temu zagrał tu bowiem w projekcie „Tribute to Miles Davies”.

Wracając do Adama, to trzeci gorzowski muzyk tak wysoko oceniony przez Jazz Forum. Dobrą passę lokalnej sceny zaczął najpierw Przemek Raminiak ze swoim RGG Trio – też pięć gwiazdek, potem wiele innych tytułów i nagród. Drugim był Michał Wróblewski – rewelacja polskiej pianistyki jazzowej – także pięć gwiazdek. Teraz do elity dołączył Adam Bałdych. Przypomnę tylko, a co niektórym może pierwszy raz powiem, że to wszyscy wychowankowie Bogusława Dziekańskiego, to on ich wyciągał na scenę, niektórych dosłownie, innych z mniejszymi oporami. To on im udostępniał klub na próby i stwarzał możliwości gry z największymi. No i mam nadzieję, że będzie tak robił do końca świata i o jeden dzień dłużej – jak mawia pewien zakręcony facet w okularach w czerwonych oprawkach, za sprawą którego do pobliskiego Kostrzyna przyjeżdżają setki tysięcy fanów.

Piotr Iwicki w swojej ocenie rozpływa się nad klimatem płyty, takim z ducha nordyckim. Ale też i trudno się dziwić, przecież Bałdych do współpracy zaprosił znakomitego szwedzkiego basistę, też dobrze w Gorzowie znanego, Larsa Danielssona, stawkę uzupełniają mniej znani w kraju nad Wisłą muzycy ze Skandynawii (nota bene – oni nie znoszą, jak się ich wrzuca do tego jednego kotła).

Płyta jest zachwycająca. Nie ma już tam pogoni dźwięków, jakichś ekwilibrystycznych sztuczek, jakie Adaś (mam prawo tak pisać, bo znam go od chwili, kiedy miał zaledwie kilkanaście lat, był o pół metra niższy i dopiero zaczynał) z uporem maniaka stosował. To liryczne granie, gdzie pobrzmiewa styl Zbigniewa Seiferta, można usłyszeć odrobinkę tego, co kiedyś grywał Maciej Strzelczyk. Ale ta płyta może się również skojarzyć z liryzmem Krzysztofa Komedy-Trzcińskiego. Boże broń, nie mówię o naśladownictwie czy kopiowaniu. To oryginalny, wysmakowany, świetnie zagrany produkt. Sztuka najwyższych lotów. Powód do dumy, a porównanie do mistrzów akurat w jazzie jest jak najbardziej uprawnione i tylko dobrze o muzyku świadczy.

I tak po latach walki o własny styl, język muzyczny Adaś w końcu chyba odnalazł właściwą ścieżkę. Tylko tak trzymać, to na pewno Nowy Jork, ten z prawdziwymi klubami muzycznymi, liczącymi się salami i wymagającą publicznością też się Adamowi Bałdychowi ukłoni. Bo na razie muzyk tylko do jego bram stuka. Ta płyta na pewno będzie jednym z kluczy do jego bram.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x