Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Ten mural to porażka

2012-07-30, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Magistrat z dumą ogłosił, że kolejny mural, czyli znak firmowy miasta nad Wartą ozdobił koleją ścianę - szczyt kamienicy przy ul. Walczaka. Jest to „Głowa mężczyzny na czerwonym tle” Andrzeja Wróblewskiego. To najbardziej znany obraz z kolekcji gorzowskiego Arsenału, czyli unikatowej w skali całego kraju wystawy nowego malarstwa, jaka odbyła się w 1955 r. w warszawskim Arsenale. I już choćby z tego względu dzieło wymagało poważnego potraktowania. Tak się jednak nie stało.

Bardzo lubię ludzi ze Stowarzyszenia Sztuka Miasta, bo to oni wymyślili akcję, także lubię Beatę Stanek i Sebastiana Nowickiego, którzy mural namalowali. Ale tym razem cała ta ekipa dała olbrzymią plamę, oczywiście za przyzwoleniem lokalnych urzędników. Dlaczego tak uważam? Bo skoro odwzorowuje się dzieło, to powinno ono zostać w wersji kanonicznej, podstawowej. A tu w sferze malarskiej pojawiają się okna - otwory, które rozbijają jedność, słynny „Mężczyzna” ma jakieś dziury w głowie, w okolicach ust i na szyi i jak dla mnie wygląda to rażąco, okropnie. Te okna drażnią oglądającego, nie powinno ich być.

Z rozbawianiem i nutą zadziwienia słuchałam, jak plastyk miejski tłumaczy, że nie miała wyjścia, tylko zaakceptować projekt. Kolejny raz ręce mi opadły, jak usłyszałam wypowiedź pani dyrektor wydziału kultury, że wydział nie jest od oceny dzieła. A przepraszam bardzo, czy tylko od wydawania pieniędzy i szatkowani gorzowskiej kultury? Mnie się wydaje, że jednak jest i od tego, aby czuwać co się w sferze kultury dzieje, i także po to, aby takie gnioty jak ten, po prostu nie powstawały.

Posłużono się rozpoznawalnym znakiem artystycznym i zrobiono to kolejny raz, po gorzowsku, czyli byle jak. Po prostu szkoda.

Pamiętam, jak kilka lat temu pewne wydawnictwo poprosiło Muzeum Lubuskie im. Jana Dekerta o zgodę na wykorzystanie akurat tego obrazu jako motywu na okładkę przerażającej skąd inąd powieści Ladislava Fuksa „Palacz zwłok”. Ówczesne dyrekcja owszem, wyraziła zgodę, ale kiedy została uzgodniona cała okładka, łącznie z krojem pisma. Tu nie mogło być mowy o ingerencję w dzieło. Szkoda że tym razem tego nie zrobiono. Znów mamy ładnego lokalnego bubla, szkopuł w tym, że on, podobnie jak i inne wynalazki urzędników, zostanie na długo, aż farba nie zejdzie. I przypadkowi oglądacze nabiorą przekonania, że Wróblewski kiepskim malarzem był, bo jednolity, spójny, przemyślany obraz poprzecinał jakimiś niepotrzebnymi kwadratami. No bo skąd ci biedni ludzie mają wiedzieć, że to nie malarz, a lokalna inicjatywa, która chyba chciała dobrze, a że wyszło, jak zawsze? No cóż, widać to nasza gorzowska specjalność.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x