Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Bony, Horacji, Jerzego , 24 kwietnia 2024

Co dalej z MCK?

2012-08-16, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Pytanie nie jest bynajmniej retoryczne. Do jego zadania przyczyniło się kilka okoliczności. Po pierwsze kwestia zamknięcia obu sal widowiskowych instytucji. Mam na myśli dawny Magnat, który nie działa od początku kadencji nowej pani dyrektor, a teraz zamknięcie głównej sali widowiskowej. Zamknięcie Magnata zaskutkowało rozproszeniem gorzowskiej sceny alternatywnej, czyli fajnych zespołów grających różne odmiany rocka. Czym może skutkować zamknięcie głównej sali? Nie będzie w nich imprez. Żadnych. Od Ciuch-karuzeli zaczynając, na dużych koncertach rockowych i nie tylko – kończąc. No cóż, zostaje jeszcze amfiteatr, ale w jego nowych szatach zapełnić się go udało tylko ze dwa razy, może trzy.

Pytanie o to, co dalej z MCK jest o tyle zasadne, że tam od czasów nowej dyrekcji niewiele się dzieje. A przecież w planach pani dyrektor wydziału kultury po przeobrażeniach, czyli kosiarce w sferze miejskiej kultury, właśnie MCK ma być jedną z trzech miejskich instytucji.

Jakoś sobie jednak tego nie wyobrażam, bo co to za instytucja, która nie ma bazy do działania, ambitnego szefa, który nie tylko nie przegoniłby rockmanów, a wręcz przeciwnie, hołubił i niańczył, a potem jak Polska długa i szeroka się chwalił, że taki rewelacyjny duet, jak ULKR to też jego dziecko.

Kolejny raz potwierdza się zasada, że Polacy znają się na wszystkim najlepiej na świecie. Tak jest teraz z gorzowską kulturą, którą dowodzą – mam takie wrażenie -  nie bardzo kompetentni urzędnicy. Świadczą o tym ich działania – demontaż tego co jest, mówienie ogólnikami o zastanej materii, badanie stanu kultury przy pomocy ankiet przeprowadzanych nie w tych środowiskach, co trzeba; trzymanie na stanowiskach, a przynajmniej na jednym, osób, które się do tego nie nadają. Brak chęci zadbania o znaki firmowe, jak choćby Jazz Club Pod Filarami, który na siłę i wbrew jakiejkolwiek logice ma być wcielony w struktury Filharmonii Gorzowskiej. Jakiś czas temu naszła mnie taka refleksja, że na razie Gorzów słynie z pokraczności i dziwact. Mam na myśli spektakularny i głośno komentowany proces prezydenta TJ, Dominantę – absurd architektoniczny roku 2010, Grand Prix na żużlu, na który sprzedała się chyba połowa biletów, co w takiej dajmy na to Bydgoszczy nie zdarzyło się nigdy (wiem, bo byłam tam kilka razy). Teraz do wachlarza dziwact dojdzie nam Filharmonio-Jazz Club. I to będzie pokractwo na skalę nie tylko kraju, ale chyba i świata. Nic tylko pogratulować. Mam nadzieję, że radni naszego miasta się w końcu obudzą z tego letargu, w jakim są pogrążeni i zrobią jakiś porządek w tej materii, bo inaczej grozi nam sytuacja taka, jak ze sportem. Zgliszcza i ruiny, ale z zadowolonymi urzędnikami na czele.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x