Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Furmańska strona

2012-09-20, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

 Chciałam dziś napisać o pięknej czerwonej vespie, która od jakiegoś czasu parkuje na mojej ulicy, ale jest coś ważniejszego. Otóż kilka dni temu pani Alicja Maszkowska, jeszcze studentka polonistyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu udostępniła mi swoją pracę licencjacką poświęconą poezji Kazimierza Furmana i jej związkom z poezją Tadeusza Różewicza. Rzecz niezmiernie interesująca, zwłaszcza dla fanów trudnych wierszy obu poetów.
Byłam obecna na pamiętnym spotkaniu obu w Teatrze Osterwy, kiedy to Furmanowi z wrażenia samego puściły nerwy i to tak mocno, że znany z ciętego słowa, niebanalnych point poeta gorzowski pogubił się mocno i musiał zejść ze sceny. A potem to już żadnych chętnych do zadawania pytań Tadeuszowi Różewiczowi nie było, no bo aby o coś pytać, trzeba wiedzieć cokolwiek o poezji.
Otóż w tym samym mailu, co praca, pani Alicja przysłała mi także link do strony poświęconej Kazimierzowi Furmanowi, którą sama założyła i prowadzi. I to była najpiękniejsza informacja dnia. Pochodziłam sobie po tej stronie, ze wzruszeniem pooglądałam zdjęcia Poety z Irlandii. Pamiętam, jak wrócił i rzeczywiście palił papierochy jednego za drugim. - Muszę odrobić straty - żartował ponuro. Na stronie pani Alicja zamieściła także mój tekst o manii zbierania piór wiecznych przez poetę. A tekst wziął się z tego, bo wtedy nie napisałam, że po prostu pewnego wieczoru siedzieliśmy razem w barze w Jazz Clubie i ja coś tam notowałam, pewno jakieś informacje koncertowe. A jako że całe życie piszę piórami wiecznymi, to od jakiegoś czasu używam zwykłego parkera z pozłacaną stalówką, bo wygodne to urządzenie. Takie pisadełko miałam tamtego wieczora. Kiedy skończyłam, Furman mnie zagadnął – Rencia, a pokaż ty mnie swoje pióro. Na co ja, bez najmniejszych oporów, podałam mu moje pióro i to był ostatni moment, kiedy je miałam. – Fajne, pasuje mnie do kolekcji – usłyszałam i na nic się zdały prośby o zwrot. W ramach reparacji wojennych Poeta zgodził się, abym napisała o manii zbieraczej, bo do tej pory tylko kilka osób wiedziało, że Furman ma pokaźną kolekcję różnych pisadełek.
Wzruszyła mnie ta strona i dlatego o niej piszę. Kazimierz Furman był moim przyjacielem, 14 października miną trzy lata od jego śmierci, a mnie go cały czas bardzo mocno brakuje. Kiedy wchodzę do Jazz Clubu, zawsze mam nadzieję, że on tam jest. Niestety, jest tylko jego zdjęcie i od czasu do czasu samootwierająca się barierka do kuchni w barze. Wtedy bywalcy wiedzą, że to Poecie się w literackim niebie znudziło i przyszedł odwiedzić swój ulubiony klub. Taką bajkę sobie zawsze w takiej sytuacji opowiadamy.
A dla zainteresowanych podaję adres, warto tam zajrzeć i może coś o Poecie pani Alicji podesłać: www.kazimierzfurman.art.pl.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x