Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Alfa, Leonii, Tytusa , 19 kwietnia 2024

Karuzela z imprezami

2012-10-25, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Przed nami weekend i znów zakręci się karuzela. Bo już w piątek trzeba wybierać między wernisażem Ani Szymanek, koncertem Torun Ericksen i koncertem Żółtych Kalendarzy, który zakończy pierwszy dzień fesiwalu filmowego w Miejskim Ośrodku Sztuki oraz Festiwalem Teatralnym Bamberka. Dla mnie wybór więcej niż prosty - idę na koncert Torun Ericksen. Ale myślę, że pewna utrzędniczka będzie miała trudniejszy wybór. Bo jako znana miłośniczką i propagatorką festiwali właśnie, nie jest ważne zresztą czego, to pewno będzie chciała uczestniczyć w obu. A tak się nie da.

Także w sobotę karuzela zatoczy koło. Bo to będzie drugi dzień wyżej wymienionych festiwali, poza tym swoje prace pokaże także grupa plastyczna Wena. A wieczorem w Teatrze Osterwy zaśpiewa Michał Bajor. I tu dla mnie wybór też jest prosty - idę na Bamberkę, choć nie ukrywam, chętnie poszłabym do kina 60 Krzeseł. Na pewno, nawet pod groźbą kary, nie wybiorę się na koncert Michała Bajora. Jego maniera drażni mnie od zawsze. I jeśli można go za coś pochwalić, to na pewno za rolę Nerona w gniocie Jerzego Kawalerowicza pt. „Quo vadis”, na motywach równie złej powieści Henryka Sienkiewicza pod tym samym tytułem. A tak przy okazji, od czasu do czasu, kiedy się natykam właśnie na ów harlekin w starym stylu, bo za coś takiego mam tę powieść, zastanawia mnie, jak silne lobby musiał mieć pisarz, że Komitet Noblowski właśnie za ten kicz przyznał mu Nobla. Niebywałe. Zresztą potem nagrodził choćby Dario Fo czy Elfride Jelinek, równie dla mnie niepojęte.

Ale wracając do naszych zabawek, kolejny raz mamy raz sytuację, kiedy trzeba wybierać. No i bardzo dobrze, oznacza to, że żyjemy w normalnym mieście, w którym dużo się dzieje, dużo ciekawego.  I oby jak najwięcej takich sytuacji nam się przytrafiało. Ale co niektórzy chcą to zmienić, i oby im się nie udało. Ale gdy usłyszałam, jak zmianami interesują się radni naszego miasta, to zwątpiłam. Mam coraz mocniejsze wrażenie, że radni tak naprawdę się nie interesują, owszem, mówią ludziom, co ci chcą usłyszeć, a potem ze spokojem robią swoje, czyli trudno powiedzieć, co tak naprawdę.
W sumie co się dziwić, takie miasto. Zrobiło się szare, zaniedbane, brudne i źle zarządzane. Ale od czasu do czasu pojawia się fajne światełko w tunelu. Tym światełkiem jest VOOVOO z Wojciechem Waglewskim na czele, które zagra i zaśpiewa kawałki z nowej płyty zatytułowanej po prostu „Nowa płyta”. Myślę, że pisanie czegokolwiek o VOOVOO to przesada, bo raczej nie ma nikogo, kto by Waglewskiego i spółki nie znał. I tym razem dobra informacja - VOOVOO zagra w Miejskim Centrum Kultury, nie w jakiejś knajpie czy małej salce, ale w sali, gdzie wejść może nawet 250 widzów (w złotych czasach tej instytucji bywało dwa razy więcej. Ale sala jest warunkowo dopuszczona do użytku, bo grozi nie wiadomo czym). Nawet jeśli Wojtka Waglewskiego przyjdzie posłuchać setka widzów, to też będzie sukces. Dlaczego? Bo to ambitna muzyka, dla osłuchanych w różnych stylach i kierunkach, dla ambitniejszego słuchacza, którego drażni wata muzyczna wylewająca się z komercyjnych radiostacji.
A w odległej perspektywie benefis trzech, więcej napiszę kiedyś tam potem.

A oko spuchło i boli, wyglądam jak jakiś żul. Nawet przyłożenie surowego ziemniaka nie pomogło. Co gorsza, boli też obtłuczony nos. Makabra z tym wszystkim.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x