Idą porządki, idą

2012-12-29, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Mam na myśli przede wszystkim spektakularny pomysł uporządkowania handlu stolikowego w mieście. Radni w końcu dostrzegli ten problem i postanowili chwycić byka za rogi. No i chwała im za to. Ale obawiam się, że to znów będą tylko deklaracje. A dlaczego tak sądzę?

A z prostego powodu. Na prywatnym gruncie właściciel może robić, co mu się rzewnie chce. Tak jest w polskim prawie. A mówię to na przykładzie tureckiego bazaru w samym centrum, czyli mini targowiska przy ul. Hawelańskiej. Można tu kupić tanią bieliznę, kapcie, obrusy, i sto tysięcy innych rzeczy. Taki szwarc, mydło i powidło, jak z żydowskiego szmoncesu. Miasto już kilka razy próbowało pogonić ów bazarek precz, ale za każdym razem mu się to nie udawało. Bo handlujący korzystają z ziemi prywatnego właściciela. Płacą co prawda targowe, ale jak widać, handel w tym miejscu musi być żyłą złota, skoro nadal tam są.

Podobnie jest na mostu nad Kłodawka przy ul. Chrobrego. Tam obok babć z kwiatkami, suszonymi grzybami i innymi dobrami dostępnymi na działkach, swoje kramy rozkładają chyba Bułgarzy, bo karnacje troszkę ciemniejsze od naszych i po słowiańsku się porozumiewają. Parę razy widziałam, jak z tego miejsca przegania ich Straż Miejska. Ale jak strażnicy tylko ginęli za najbliższym rogiem, handlarze natychmiast się pojawiali.
Nie jestem za odbieranie ludziom chleba, ale jednak ten bałagan, to straganiarstwo powinno zostać ukrócone. Przynajmniej w samym centrum. I widzę tylko jedno wyjście – maksymalna zwyżka opłat targowych, bo raczej w uchwalenie miejscowego prawa zabraniającego handlu na straganach nawet w ścisłym centrum, jakoś nie wierzę.

A przy okazji mała dygresja. Jak to jest, że w takich Czechach, Słowacji, że o Niemczech nie wspomnę, jakoś nie ma takiego problemu. Inna kultura, czy co?
Inne porządki szykują się w gorzowskiej kulturze. Będą bowiem konkursy na dyrektorskie stanowiska w miejskich instytucjach. Ciekawie się to zapowiada, tym bardziej, że ja mam w głowie pierwszą debatę o zmianach akurat w tej materii, która odbyła się w Teatrze Osterwy i tam słowo konkurs wypowiedziane na scenie zabrzmiało jak groźba. Zgodnie z rozporządzeniem ministra kultury z 26 lipca 2012 r. w sprawie instytucji kultury, gdzie dyrektora wyłania się na podstawie konkursu, w Gorzowie muszą być one przeprowadzone w takich instytucjach: Biblioteka Herberta, Teatr Osterwy, Miejski Ośrodek Sztuki i Grodzki Dom Kultury. Ciekawe co z pozostałymi instytucjami, o których nie ma w tym rozporządzeniu ani słówka? Na jakich zasadach i z jakim uzasadnieniem, oraz w oparciu o które akty prawne zostaną ogłoszone? Bardzo ciekawe, zwłaszcza w kontekście tego, co się ostatnio w kulturze zadziewa.
A teraz z innej mańki. Zdumiała mnie reklama – życzenia świąteczno-noworoczne od dyrektora Filharmonii i jego ludzi dla mieszkańców miasta na siedmiu wzgórzach. To już nie ma na co pieniędzy wydawać, tylko na prasowe anonse? I to w dobie, kiedy ponoć instytucje oglądają każdą złotówkę pięć razy? Widać niektórym wolno więcej niż innym. Szkoda.

A teraz smutki. Zmarł pan Zenon Bauer, jeden z najbarwniejszych i najdłużej rządzących w mieście jego włodarzy. Dożył sędziwego wieku 99 lat. Pamiętam, jak będzie ze trzy lata temu rozmawiałam z nim przez telefon, prosiłam o opinię w jakiejś ważnej sprawie – mówił piękną komunikatywną polszczyzną, miał wyrobiony pogląd na to, o co go pytałam. No cóż, nasze pokolenie takie na pewno nie będzie. Cześć pamięci pana Bauera.

Ps. A straszna buda, co stoi przy Łokietka na najpiękniejszym skwerze na Nowym Mieście, wzbogaciła się o kolejne paciagi, czyli mazańce udające graffiti . Też w tym miejscu przydałby się porządki, oj bardzo by się przydały. Ale obawiam się, że to kolejna rzecz nie do ruszenia.