Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Rozważania o centrum i nie tylko

2013-01-01, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

 Wraz z nowym rokiem naszły mnie dwie konstatacje. Pierwsza – to gdzie właściwie w naszym mieście jest centrum.

A do przemyślenia na ten temat skłoniło mnie jedno wydarzenie. Otóż szłam sobie ostatnio wolnym krokiem z pracy do domu i przy wylocie z ul. Teatralnej zagadnął mnie starszy pan. – Zentrum, center of that city? – usłyszałam pytanie. No to grzecznie powiedziałam, że najpierw w lewo, potem prosto. Mężczyzna wsiadł do auta na szwedzkich numerach i pojechał wyraźnie ucieszony. A ja się nagle zmartwiłam, że zapomniałam mu powiedzieć, że centrum jest tam, gdzie katedra. No i w sumie zaczęłam się zastanawiać, gdzie ów miły pan trafi? Gdzie znajdzie owo centrum? No bo w przypadku takiego Krakowa czy Poznania sprawa jest prosta. Centrum jest tam, gdzie Stare Miasto i rynek. W przypadku Warszawy – w okolicach Pałacu Kultury, ale u nas? Pewno przy katedrze. Ale tu jest tylko plac, Tesco i kiosk z gazetami. I jak się dłużej pozastanawiałam, doszłam do wniosku, że właściwie w Gorzowie centrum jako takiego nie ma. Centrum to wyboista i nierówna ul. Sikorskiego, ale też Trakt Królewski (jak z uporem maniaka Wysoka Rada tytułuje ul. Chrobrego i kawałek Mieszka I prowadzące do placu Grunwaldzkiego). Ale za centra można też wziąć pewne fragmenty Manhattanu czy innych nowych dzielnic. No i teraz na pewno się pięć razy zastanowię, zanim komukolwiek powiem, gdzie w mieście na siedmiu wzgórzach jest jakieś centrum.

A druga konstatacja jest smutna. Otóż po latach działania z mojej ulicy znika mały zieleniak, rodzinny sklepik prowadzony w piwnicy. Szkoda, bo miłe panie tam pracowały, warzywa były dobre. Ale widać taki znak czasu. Okolica woli kupować w pobliskiej Biedronce, bo standardy trochę jednak inne, niż w osiedlowych zieleniakach. Nie pierwszy to taki sklepik, który padł w starciu z sieciówką. Kończy się pewna epoka i to zdaje się nieodwołalnie. Szkoda.

No a teraz z zupełnie innej mańki. Za cztery dni koncert Leszka Żądły!!!!!!!!!!! Legendarny polski saksofonista tenorowych zagra w Filarach. Towarzyszyć mu będą Wojtek Groborz na fortepianie, Tolek Lisiecki na basie i Wiesław Jamioł na perkusji. Gościem specjalnym wieczoru będzie niemiecki saksofonista: August-Wilhelm Scheer. Będzie to o tyle specjalny występ, jako że muzyk zagra na rzadko spotykanym basowym saksofonie. W Polsce praktycznie na nim gra Jan Ptaszyn Wróblewski i jeden z muzyków Zakopowera. Jestem ciekawa. O Leszku Żądle dość powiedzieć, że jest bardziej znany za granicą, gdzie od lat mieszka, niż w rodzimym kraju. Zresztą do państwa nad Wisłą i Odrą zagląda rzadko, tym bardziej cieszyć się trzeba, że zagości właśnie w mieście na siedmiu wzgórzach. Ja tam już liczę dni, bo miałam tę przyjemność i słyszałam Żądłę na żywo, co prawda sto lat temu to było, ale jednak. I pamiętam ciarki, jakie mnie po krzyżu latały z tych oto emocji. Podobnie miałam, kiedy siedziałam w poznańskiej katedrze, a grał Jan Garbarek z The Hillyard Officium czy też ostatnio w Teatrze Osterwy Josh Redman, lub też za każdym razem, kiedy przychodzi mi słuchać Tomasza Stańki. Tak już mam.

A potem zagrają bracia Oleś, ale o tym przy innej okazji.
 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x