Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Alfa, Leonii, Tytusa , 19 kwietnia 2024

Święto nie dla wszystkich

2013-01-30, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Dziś jedno z najfajniejszych świąt, jakie wymyślono w mieście na siedmiu wzgórzach. Ale tradycyjnie wziąć w nim udział nie może każdy.

Dzień Pamięci i Pojednania dla Polaków to dzień, kiedy do Landsbergu weszła Armia Czerwona, a za nią przyjechali pierwsi polscy kolejarze i potem osadnicy. To dzień, kiedy rdzennie niemieckie miasto stało się polskim Gorzowem. Dla Niemców to straszny dzień panicznej ucieczki przed Rosjanami, dzień wypędzeń, upokorzeń, utraty ojczyzny.

Dla jednych i drugich od paru już lat dzień pogodzenia tych dwóch stanowisk. To moment wybaczenia sobie, wybaczenia historii za jej okrutne tryby, dzień spotkania z dwiema tradycjami. Przez lata wydawało się to niemożliwe, a jednak stało się i to jedna z największych zdobyczy cywilizacji. Od lat lubię bardzo ten dzień, bo to symbol tego, że nawet tak kłótliwy i podzielony naród, jak Polacy, potrafi się wznieść ponad partykularyzm, ksenofobię i fałszywie pojmowany patriotyzm. W tym roku uczestnicy Dnia najpierw złożą kwiaty przy kamieniu pamięci i na cmentarzu wojennym, a potem przejadą na plac Grunwaldzki, gdzie w południe zadzwoni Dzwon Pokoju. Fajnie, że tym razem nie zaplanowano przejścia tzw. Szlakiem Królewskim, czyli coraz bardziej koślawymi ul. Chrobrego i Mieszka I. Chodniki są tu coraz bardziej krzywe, drzewek coraz mniej, kamienice na powrót popaćkane do maksa. Jednym słowem wstyd.

No cóż, szkoda, że ja nie mogę pójść na plac. Powód – proza życia. Święto obchodzone jest w takich godzinach, że udział mogą wziąć tylko ci, co nie pracują. Szkoda. No cóż, pójdę sobie na plac po południu, w głowie odtworzę uderzenia dzwonu i też będzie fajnie.

A teraz z innego kątka. Oto jest pierwszy odprysk likwidacji Domu Kultury Małyszyn, czyli zmian w gorzowskiej kulturze. Przy okazji z Małyszyna niknie filia biblioteki. Bo nie będzie tam pomieszczeń na książki i bibliotekarza. No i na całkiem sporym osiedlu nie będzie ani pół placówki kultury, jakiejkolwiek. Biblioteka wojewódzka już poinformowała, że od lutego filia zamyka swoje podwoje. Książnica czeka na decyzję miasta w sprawie przyszłej siedziby. Myślę, że może sobie poczekać jeszcze długo.

A dlaczego o tym piszę? Bo oto sprawdzają się moje czarne scenariusze. Zamykana jest pierwsza instytucja i już jest problem. A co będzie dalej, kiedy urzędnicze nożyce potną w drebiezgi kolejne instytucje? Też będziemy słyszeć, że nie ma miejsca na to, to i tamto? Jestem święcie przekonana, że tak właśnie będzie. No cóż, jakie miasto, taka władza i taka kultura.

Mam ogromny sentyment do bibliotek. Być może dlatego, że moim rodzinnym miasteczku nad Wartą właśnie biblioteka była jedynym miejscem, gdzie coś się działo. Dlatego zwyczajnie mnie boli, kiedy wypożyczalnie, które tylko z nazwy są bibliotekami, bo robią znacznie, znacznie więcej, niż tylko wypożyczanie książek, są zamykane. Bo coś zamknięte potem jest strasznie trudno otworzyć.

 

P.S. Zaczynam już odliczanie do Festiwalu Muzyki Współczesnej w Filharmonii. Pisałam, że muzyka Henryka Mikołaja Góreckiego i Wojciecha Kilara dla mnie jest balsamem na duszę. Dlatego jestem ogromnie ciekawa, co tym razem Filharmonia nasza napisze w programie do koncertu, jeśli takowy oczywiście będzie. Bo to zawsze duża uciecha jest, czytać takie programy.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x