A jednak jakieś centrum

2013-02-14, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Koncerty – bardzo dobre, wystawa znanego artysty, ambitne filmy w obu kinach – to znaczy, że miasto na siedmiu wzgórzach staje się małym centrum kultury? Nie, od dawna nim jest, tylko jakoś nikt o tym zbyt głośno nie mówi.

Szczebiotnęły jaskółki, że chyba coś się w mieście nad trzema rzekami zmieniło, bo w ostatnim czasie aż trzęsie się od imprez i zaczęły wymieniać. Dziś bowiem zaczyna się trzydniówka muzyczna w Filarach. W roli głównej wokalista i gitarzysta Leszek Dranicki. Na afiszu muzyka filmowa, przeboje Beatlesów i trochę innych też. Akcja wspiera Fundację Ad Rem, która tak ofiarnie zbiera pieniądze na pomoc potrzebującym. Teraz dla Eweliny. Nic tylko przyklasnąć i się włączyć.

Już jutro marzenie moje, czyli Festiwal Muzyki Nowej w Filharmonii. Impreza startuje od cudnej „Orawy” Wojciecha Kilara i „Symfonii pieśni żałosnych” Henryka Mikołaja Góreckiego. Lepiej być nie może.

W sobotę w Miejskim Ośrodku Sztuki zagości Robert Kuśmirowski, jeden z najbardziej rozpoznawanych artystów średniego pokolenia. Robert już bywał w mieście nad trzema rzekami i za każdym razem było frapująco. Tak samo pewno będzie i tym razem. W Heliosie już można oglądać „Nieulotne”, w przyszłym tygodniu też „Piata pora roku”. Jak do tego dołożyć kilka wystaw, sesję historyczną, kilka odczytów, to nagle się okazuje, że zwyczajnie braknie czasu, aby we wszystkim uczestniczyć.

Zastanowiłam się głęboko i kiedy zajrzałam wstecz, doszłam do wniosku, że zawsze tak było, zawsze dużo się działo. Więc jednak nie jest z nami aż tak źle, choć są tacy, którzy tylko marudzą, że tu się nic nie dzieje.

A propos gorzowskiej kultury, to radny Jan Kaczanowski dostał od szeryfa TJ odpowiedź na swoją interpelację w sprawie Jazz Clubu Pod Filarami. Wynika z niej, że w tej, jak też i innych sprawach wszystko jest w rękach radnych. Pożyjemy, zobaczymy.

A teraz z innego przyjemnego kątka. Otóż już w niedzielę rusza akcja Food not bombs robiona przez Michała i spółkę. Około 13.00 w okolicach dworca PKP znów zaczynają karmić bezdomnych jarskim jedzeniem. Jak możecie wesprzeć akcję w jakikolwiek sposób, to to zróbcie. Nie ma nic lepszego, niż solidarność z drugim człowiekiem. Ja być nie mogę, bo pewno będę się plątać wokół jeziora w Marwicach, ale na pewno w inny sposób pomogę tej ekipie. No i proszę, w takim mieście bez wyrazu są jednak ludzie, którzy nadają mu kolor i smak.

A teraz gratulacje. Otóż wczoraj wieczorem kolejny odcinek arcyciekawego teleturnieju „Jeden z dziesięciu” (prowadzi go Tadeusz Sznuk – jeden z najpiękniejszych głosów polskiego radia) wygrała pani Urszula Wawrzyniak z pobliskiej Witnicy. Nieczęsto się zdarza, aby ziomkowie z naszych stron stawali do walki w takich programach i ją wygrywali. Co więcej, pani Urszula ma szansę na walkę w wielkim finale programu. Trzymam mocno kciuki i bardzo serdecznie gratulują.

No i jeszcze o jednym. Nie wiem, kto namówił pana dyrektora Edwarda Jaworskiego do wystawy malarstwa Walentego Żemojtela. Ja w każdym razie na dzisiejszy wernisaż się nie wybiorę. Byłam, widziałam, wystarczy.

Ps. A mój guru - Piotr Sarzyński z „Polityki” w swoim prestiżowym rankingu 20 najlepszych galerii wystawienniczych w kraju umieścił po raz kolejny BWA w Zielonej Górze pod zacnym kierownictwem Wojciecha Kozłowskiego. Gratuluję serdecznie i zwyczajnie zazdroszczę. Bo to prestiż jakich mało. O mieście nad Wartą słówka nie było żadnego. Niestety.