Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Kornela, Lizy, Stanisława , 8 maja 2024

No i był czar i magia

2013-02-21, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Już kiedyś dawno, dawno temu Jerzy Waldorff powiedział, że muzyka łagodzi obyczaje. Ja dodam, muzyka nie tylko łagodzi obyczaje, muzyka jest balsamem dla duszy i ukojeniem w troskach.

A skąd to wiem? Ano stąd, że jak mnie jakaś nagła cholera trapi, to słucham muzyki. Zwykle jazzu lub klasyki, najchętniej kompozycji na wiolonczelę lub skrzypce Jana Sebastiana Bacha. Czasami bardzo mocnego rocka, jak choćby Rammsteina lub reggae – tu Marley lub Maleo Reggae Rockers (nota bene już jutro Darek Malejonek i spółka zagrają w pobliskim Sulęcinie, szkoda, że nie u nas). Tym razem przekonałam się, że balsamem i ożywczą iskrą może być słuchanie muzyki nowej, która idealnie wpisuje się w winietkę – klasyczna, ale nie odstraszająca.

Mam na myśli koncerty I Gorzowskiego Festiwalu Muzyki Nowej. Środowego wieczoru z wielką przyjemnością słuchałam sobie trudnego, ale jakżeż urzekającego poematu „Rozświetlona noc” Arnolda Schoenberga. Po przerwie zaczął się recital fletowy. I to było COŚ. Ewa Liebchen i Rafał Jędrzejewski z duetu Flute o’clock zabrali melomanów w niezwykłą podróż przez klimaty muzyczne Polski, Japonii, Hiszpanii i Egiptu. Zwłaszcza ta ostatnia wycieczka – w stronę mitu, czasu świętego, niezwykłej duchowości była, jak dla mnie, rzeczą niezwykle ciekawą. Dlatego właśnie rozszerzyłam maksymę Jerzego Waldorffa, którego do dziś mam w oczach, jak opowiada o muzyce tym swoim charakterystycznym głosem, jak czaruje słuchaczy. A u jego stóp siedzi oczywiście Puzon, najbardziej muzykalny jamnik Polski, w moim prywatnym żargonie po prostu Sznurówka.

A teraz na poważnie. Pisałam już kilka razy, że nie sądziłam, aby taki eksperyment – jak festiwal muzyki nowej  udał się w mieście na siedmiu wzgórzach. Przed nami jeszcze tylko dwa koncerty muzyki nowej. Ale frekwencja – blisko 80 procent miejsc zajętych na wszystkich koncertach, świadczy, że chyba tak, że jednak jesteśmy otwarci na nowe, na ciekawe, na nieodkryte i dostępne tylko w wielkich centrach kultury. Chwała i wielkie dzięki tym, którzy festiwal wymyślili i realizują. Zastanawia mnie tylko jedno. Pewni urzędnicy w tym mieście z wielkim przekonaniem perorowali o konieczności urządzania takowych festiwali, ale jakoś na nie chadzają. Zaskakujące, ale jakżeż gorzowskie.

A teraz z innego kątka (ano, bo mańka tu nie pasuje). Jestem od wczoraj szczęśliwą posiadaczką tomiku wierszy Kazimierza Furmana, który wydała biblioteka wojewódzka wraz z Sonarem. No i kolejny raz wielkie dzięki obu firmom za tytaniczny wkład pracy w owo dzieło. (O tomie napisze na pewno moja przesympatyczna znajoma, więc ja sobie dam spokój). I kiedy wczoraj wieczorem siedziałam w wiadomej piwnicy przy ul. Jagiełły i się gapiłam na zdjęcie Kazimierza Furmana i jak zwykle się z nim w myślach wadziłam o różne rzeczy, pomyślałam sobie i tak – Boże, jak to dobrze, że choć książki są, i podobnie jak muzyka, dają chwilę wzruszeń. Jak kto nie zdążył kupić sobie tomiku Furmana, niech zajrzy na stronę internetową Sonaru, tam znajdzie ofertę. A za kilka dni tomik znajdzie się na bibliotecznej półce (no wiecie, II piętro gmachu przy ul. Kosynierów Gdyńskich, przyjazny bibliotekarz w dziale regionalnym na pewno pomoże odnaleźć) i można sobie będzie usiąść i w ciszy poczytać.

No i trochę znów o muzyce. Dziś kolejny koncert kameralny, jutro zamknięcie festiwalu (a wielka szkoda i o tym wydarzeniu w innym miejscu), no a w sobotę jazz w wydaniu rodzimym. Forbidden Souls zagra w piwnicy przy Jagiełły– a jak ktoś zechce wydać 20 zł, to dostanie ich płytę. Koncert odbywa się w ramach pomocy Ewelinie chorej na jakąś okropną, nierozpoznaną dobrze chorobę, wypada być. Nie, trzeba, bo chłopaki grają świetną muzę.

No i jeszcze jedna rzecz. W piątkowe popołudnie w muzeum przy Warszawskiej będzie można obejrzeć skarby i monety z Ostrowa Lednickiego, tak, tak, z kolebki państwowości polskiej. Oj, będzie intrygująco. Początek o 17.00.

 

P.S.  A w niedzielę, a w niedzielę poplączemy się, mam na myśli fantastyczne towarzystwo Naszej Chaty (napisała o nas Encyklopedia Wirtualna Gorzowa - tak, poczytajcie), po Puszczy Nadnoteckiej, czyli moje lasy. Super.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x