Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Sergiusza, Teofila, Zyty , 27 kwietnia 2024

Braterstwo i zachwytów ciąg dalszy

2013-02-22, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Dziś wszyscy skauci, skautki, harcerze i zuchy obchodzą bardzo radosne i fantastyczne święto. Gorzowscy harcerze też. No a w innych sferach życia, trochę skrzypi, trochę się kula, ot tak normalnie.

Cały harcerski świat obchodzi dziś Dzień Myśli Braterskiej. Prawda, że fajnie się nazywa. To takie specyficzne święto, kiedy się siada w kręgu, zawiązuje wspólnotę, śpiewa się wówczas kanon: „Bratnie słowo sobie dajem, że pomagać będziem wzajem, zuch – zuchowi druhnie – druh, hasło znaj, Czuj Duch”. To taki dzień, kiedy wspomina się znajomych, wraca myślami do fantastycznych chwil przeżytych w harcerskiej wspólnocie. To dzień urodzin lorda Roberta Baden-Powella i jego żony, zresztą dużo od niego młodszej, lady Olive. To oni wymyślili i spopularyzowali skauting. W Polsce to dzień, który obchodzą wszyscy harcerze, spod różnych lilijek, a więc i ZHP, i ZHR, i organizacje katolickie. My też, ze znajomymi usiądziemy dziś razem, może nie w klasycznym kręgu, zanucimy kanon i wrócimy myślami do tamtych czasów, kiedy się latało po lesie i robiło różne dziwne rzeczy.

Tak więc wszystkim przekazuję bratnie słowo.

A teraz będzie o zachwyceniu. Otóż przedostatni koncert I Gorzowskiego Festiwalu Muzyki Nowej powalił melomanów na kolana. Już kanon Bartosza Kowalskiego „Where are you” w wykonaniu sekstetu proModern sprawił, że od przemiłego znajomego usłyszałam – „Jeśli w raju jest taka muzyka, to ja tam chcę”. A dalej było tylko lepiej. No i kiedy wybrzmiał ostatni utwór „Responsoria tenebrae” Pawła Łukaszewskiego, pomyślałam sobie, że jaka szkoda, że to już, że to koniec tak czarownego czasu. A zachwycić się było czym, bo i kompozycja Andrzeja Borzyma poświęcona opowieści o tragedii Laokoona, zaklętej w mit, w święty czas przypowieści sprawiła, że ciarki latały mi po krzyżu. Tak samo z I koncertem smyczkowym Pawła Łukaszewskiego w brawurowym wykonaniu Kwartetu im. Henryka Mikołaja Góreckiego fantastycznie zagrana przez naszych muzyków pod kierunkiem Macieja Grygla. Super, tylko niestety, znów ta sama pani przeczytała przed koncertem z tej samej kartki, jak podejrzewam, że to najważniejsze wydarzenie muzyczne tegorocznego sezonu, oraz że sponsorem jest ZUO. Fajnie, tylko ja myślę sobie, że akurat ten festiwal powinien mieć godniejszą oprawę. Koncerty powinien prowadzić ktoś, kto ma do tego predyspozycje, charyzmę, czuje scenę. Bo tak zwyczajnie powinno być. Zresztą jaskółki są dokładnie tego samego zdania. No, OK. Dziś gala zamknięcia, pożyjemy, zobaczymy.

A w poniedziałek wydział kultury będzie zaznajamiał pracowników kultury ze swoją światłą strategią. Czyli kolejne porcje kwitów, które dyrektorzy i inni działacze będą musieli wypełniać, bo jak ćwierkają jaskółki, do tego zaczyna się sprowadzać gorzowska kultura.

Że niech przypomnę – nie ma pieniędzy na Romane Dyvesa, Wigilię Narodów, o której zresztą opowiadają na całym świecie, bo informacja o niecodziennym wydarzeniu, wręcz bez precedensu, poszła na świat za sprawą telewizji Polonia, nie ma na album poświęcony historii parku Wiosny Ludów w jego stulecie, ale jest na przykład na rzeźbę Orkiestry Dętej, cokolwiek to znaczy. To już nie jest smutne, ani żałosne. To tragifarsa w wielu odsłonach.

Dlatego dobrze, że są takie Dni Myśli Braterskiej, kiedy można spotkać się z przyjaciółmi i po prostu oderwać się od badziewnej rzeczywistości.

Dlatego też super, że jest muzyka, bo bez niej ciężko byłoby żyć.

 

P.S. No i pod znakiem zapytania stanęła moja niedzielna wyprawa do Puszczy Nadnoteckiej. Powód? Smarkanie ogromne i kaszel na mnie naszły, ot taki life.

 

P.S. 2. Zaćwierkały do mnie jaskółki z daleka, że słyszą o planach zamknięcia Jazz Clubu Pod Filarami. I usłyszałam, że w tych oto dalekich stronach ich przyjaciele w głowę się pukają na takie plany, bo choć nigdy w Gorzowie nie byli, to jednak znają miasto i klub za sprawą „Gorzów Jazz Celebrations”. Prawdziwe to niestety i smutne jest. A dalekie jaskółki pocieszają, że może ktoś odpowiedzialny za władzę w końcu z tego oczadzenia wyjdzie i sprawę nie tylko z piwnicą przy Jagiełły wyprostuje. Oby.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x