Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Majstrowanie przy zdrowiu

2013-03-05, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Nie znam się na medycynie. To znaczy, umiem rozpoznać, kiedy boli mnie głowa, ząb lub cokolwiek innego. Nie wiem, gdzie jest wątroba czy jakaś tam grasica. Wiem natomiast, że w Gorzowie od jakiegoś czasu dziwne rzeczy dzieją się z organizacją ochrony zdrowia.

Szpitalem wojewódzkim po raz pierwszy zainteresowałam się, kiedy dla bliskiej a chorej osoby szukałam pewnego specjalisty. Pojechałam do wojewódzkiej lecznicy przy ul. Dekerta i tu przeżyłam szok. Kolejki do informacji, niezbyt miłe panie w okienkach, brak specjalisty, którego szukałam.

Potem zaczęły mnie dochodzić słuchy o planach zmian – w spółkę, czyli prywatną firmę. Jeszcze później poszłam na debatę o lecznicy, kiedy wszystkie karty były już rozdane, kiedy wiadomo było, że dzięki dwóm głosom szpital jednak stanie się spółką. Poraziła mnie wówczas po raz pierwszy hipokryzja koalicyjnych polityków, którzy z otwartymi twarzami przekonywali, że tak będzie lepiej dla wszystkich.

Potem doszła zadyma ze związkami zawodowymi – i słusznie, ludzie mają prawo bać się o pracę. No a teraz dochodzą pomruki o likwidacji Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, bo drogi on jest, bo brak lekarzy.

No i sobie zadałam trochę trudu i pośledziłam losy lecznicy i wyszło mi z tego bardzo ładne równanie – powstanie województwa lubuskiego równa się równia pochyła gorzowskiego szpitala ku jego przemianowaniu w spółkę.

Nigdy nie wierzyłam w spiskowe teorie dziejów, że Zielona Góra, czytaj politycy stamtąd, świadomie będą dążyć do pomniejszenia roli swego północnego partnera w wojewódzkości. Ale jak się przyjrzeć tej akurat historii chłodnym okiem, to coś na rzeczy jest. Złe zarządzanie przy pełnej akceptacji marszałków doprowadziło do tego, że lecznica ma gigantyczny dług, który teraz przyspieszył, niczym kierowcy formuły I w swych fantastycznych bolidach.

Nie wierzę zapewnieniom marszałek Elżbiety Polak, że ona sobie nie wyobraża akurat tej lecznicy bez SOR-u. Nie wierzę, bo widziałam parę razy, jak sprytnie podaje informacje, choćby dotyczące rozdziału unijnej dotacji na różne cele, tak aby skutecznie ukryć faworyzację Winnego Grodu.

Myślę, że to będzie tak. Politycy znów sobie pogadają, padnie milion pustych słow. A w końcu marszałek stwierdzi, że rzeczywiście, ten SOR w Gorzowie aż tak bardzo nie jest potrzebny, bo przecież jest w Zielonej Górze, a to tylko 100 km na południe od miasta nad Wartą, każdy dojedzie. Partyjni i uwięzieni takową dyscypliną radni sejmiku wojewódzkiego znów zagłosują, jak im koalicja nakaże. I znów lubuskie – cokolwiek to znaczy – będzie uratowane.

A gdzie w tym wszystkim człowiek? Ano tam i tylko wtedy, kiedy trzeba głosować na partie, partyjeczki, programy i programiki.

Beze mnie tym razem. Przynajmniej będę mogła z czystym sumieniem powiedzieć – tym razem nic nie wybierałam, bo nie było z czego. Już starożytni filozofowie mówili, że demokracja wcale nie jest tym najlepszym z ustrojów. Przykład gorzowskiego szpitala pokazuje, że mieli rację.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x