Jaskółkom odebrało mowę

2013-03-07, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

I mnie zresztą też. A to wszystko za sprawą wywiadu, jakiego udzielił prezydent Tadeusz Jędrzejczak w lokalnym radiu. Czegoś podobnego z ust bardzo wysokiego urzędnika nigdy jeszcze nie słyszałam.

W ostatnim wywiadzie w Radiu Gorzów prezydent rozprawił się z radnymi, Krzysztofem Świtalskim – dyrektorem Filharmonii i Bogusławem Dziekańskim – dyrektorem Jazz Clubu Pod Filarami. Ci pierwsi usłyszeli, nie po raz pierwszy zresztą, że są niekompetentni, ale po raz pierwszy, że chcą doprowadzić prezydenta do śmierci, a samo miasto i jego mieszkańców w niwecz i na zatracenie. A poszło o stawki za wywóz śmieci, bo radni nie zgodzili się na stawki prezydenckie i jeszcze chcą ulgi na dzieci. Pan Świtalski usłyszał, że robi karierę artystyczną i polityczną w PO, a nie po to był zaproszony i gwiazdorzyć to może sobie gdzie indziej. No a Dziekański dowiedział się, że robi jakieś dziwne interesy i miasto nie wie, jakie.

Po adresem trojga bohaterów tegoż wywiadu padło bardzo wiele słów złych, niesprawiedliwych, zwykłych pomówień. W dawnych, dobrych czasach, kiedy obowiązywał Kodeks Boziewicza za takie teksty wzywało się na udeptaną ziemię i było po sprawie. Dziś tak to nie działa.

Zabolały mnie zwłaszcza okropne słowa pod adresem obu dyrektorów. No cóż, być może Krzysztof Świtalski nie został powołany na artystycznego szefa placówki, ale żadną tajemnicą dla nikogo nie było, że on jest przede wszystkim skrzypkiem, muzykiem, artystą właśnie.

Natomiast obrzydliwe pomówienie Dziekańskiego o jakieś tajnowojenne działania „na majątku miasta” – jak to się prezydent Jędrzejczak wyraził, to podłość jest ostateczna i nieprawda. Bo klub, podobnie, jak inne jednostki, kontrolowany jest co dwa – trzy lata i nigdy nie było żadnych zastrzeżeń. Rewidenci mają pełen wgląd w całe finanse, łącznie z umowami sponsorskimi, nie ma mowy o dziwnych przepływach pieniędzy. Podobnie jest z barem, który nagle stanął solą w oku najwyższemu urzędnikowi. A przecież bar działa i w Lamusie, i w Teatrze, i przy Filharmonii w czasie koncertów.

Prezydent oznajmił miastu i światu, że za ciężkie pieniądze wyremontował klub. Tak, zapomniał tylko powiedzieć, że miasto dało 40 procent potrzebnych pieniędzy, reszta była od sponsorów, których sam Dziekański wychodził i uprosił.

Dziwni mnie tylko jedno, że różną miarą w tym mieście traktuje się dyrektorów. W MCK, że przypomnę, zadyma trwała całe urzędowanie byłej dyrekcji, zastrzeżenia były natury bardzo poważnej, bo łamanie przepisów płacowych, o finansach publicznych, dotyczących zarządzania ludźmi, że o zwykłej przyzwoitości nie powiem, i urząd nie przedsięwziął żadnych kroków. Pozwolił odejść pani dyrektor, bo poczuła się zmęczona. A tu, gdzie nikt nic nie łamie, wszystko hula, koniecznie trzeba podstawić nogę i zniszczyć.

Zły to urzędnik, który ludzi traktuje z taką pogardą, jaką pokazał prezydent Jędrzejczak w ostatnim wywiadzie. Zły to szef, który insynuuje różne obrzydliwości wobec swoich podwładnych. Jaskółki wczoraj oniemiały na początek, a potem sformułowały taki wniosek. Skoro cały czas nie trybi między radą, dyrekcjami różnych urzędów, zwykłymi ludźmi a prezydentem, to może winny za to nie jest cały świat i okolica, a może prezydent właśnie, który otoczył się takimi, a nie innymi doradcami. Jestem zupełnie pewna, że prezydent oderwał się od realiów i pozwala swoim ludziom niszczyć to, co dobre, co się poprawia. Szkoda tego, szkoda miasta, szkoda nas w końcu.

PS. I tylko dla porządku domu. Dziś w Jazz Clubie Pod Filarami zagości słynny krakowski aktor Jan Nowicki z programem na motywach tekstów Jana Pawła II.