Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Sergiusza, Teofila, Zyty , 27 kwietnia 2024

O zaglądaniu na różne podwórka będzie

2024-03-25, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Zupełnie niedawno odkryłam pewien balkon w kamienicy, o której lubię myśleć, że jest ładna. Teraz, żeby zajrzeć na czyjeś podwórko, trzeba mieć dużo szczęścia.

medium_news_header_39716.jpg

Generalnie większość kwartałów Nowego Miasta ma pozamykane podwórka. I odkąd wspólnoty pozakładały domofony, to zaglądanie na podwórka jest sztuką nie lada. Bo trzeba przede wszystkim pokonać barierę bramy, a to bywa trudne. Ale jak się już pokona pierwszą przeszkodę, to potem można dokonać różnych przeciekawych odkryć.

Jak choćby ów balkon, który kojarzy mnie się z żydowskim świętem namiotów. I chyba skojarzenie dobre, bo jak raz w tamtej okolicy do 1935 roku mieszkali zamożni Żydzi.

Można też odkryć ławeczki z infrastrukturą do stawiania kawy. Specjalnie używam zwrotu infrastruktura, bo bywają to urządzonka różne – od zwykłego, starego stolika, przez przemyślą konstrukcję z jakiejś ramy, po stolik z wykorzystaniem starych opon.

Można zobaczyć rabatki kwiatowe, ale też i wielki śmietnik opodal kałuży. Jednym słowem, oswojony i po swojemu urządzony świat. Świat, który ma jakiś porządek, jakiś spokój i jakiś urok. Świat schowany na szczęście przed nielitościwymi oczyma miejskich urzędników, co sobie wszyscy chwalą. Bo jak już jakieś oko spocznie na czymś, to strach się bać. Zaraz będzie jakiś dramat.

Zaglądanie na miejskie podwórka – bardzo to lubię. Zaglądam na berlińskie podwórka, które są dla mnie wzorcem, zaglądam na praskie – oj to już inny rodzaj zagospodarowania jest. Ostatnio zauroczyły mnie podwórka beginek, które oglądałam w Holandii. No po prostu bajka.

A dlaczego o podwórkach? A dlaczego nie? Przecież to też jest miejska przestrzeń, szczęściem bez „ubogacania” w wersji magistrackiej… I oby jak najdłużej tak zostało.

Renata Ochwat

Ps. Mija dziś 390 lat od chwili, gdy w czasie wojny 30-letniej Szwedzi po raz drugi zajęli Gorzów, a oddziały cesarskie, zgodnie z warunkami kapitulacji, z rozwiniętymi sztandarami i zapalonymi lontami, ale bez broni i amunicji, wymaszerowały przez Wartę na południe. Na skutek działań wojennych spalonych zostało w Gorzowie 40 stodół i wszystkie przedmieścia, rozebrano 170 domów w mieście, a ich drewno zużyto do palenia. Wszystkie jadalne zwierzęta zostały wybite, wszystkie konie zrabowane; w mieście pozostało tylko 20 mieszczan, reszta zbiegła. Taka oto historia.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x