Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Anieli, Kasrota, Soni , 28 marca 2024

Cały czas się kręci

2013-03-28, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Niestety. Jakoś nie chce być normalnie. A wszak w czasie początku Triduum Paschalnego jesteśmy. Czasu wyciszenia, wybaczania, czasu jedynego w dziejach. Powtarzalnego jak mit. Ale widać nie u nas.

Chodzi mnie o prostą sprawę. Szeryf TJ oznajmił miastu i światu (tu czytelna paralela, nie bez kozery), że miał posadę dla pana Krzysztofa Świtalskiego, ale po występach radnych naszego MIASTA, ją zarzucił. Skąd inąd ciekawe, co za pozycja była. Ale skoro jej nie ma, no cóż, będziemy się tylko domyślać.

Otóż radni PO wystąpili w obronie dyrektora i dyrygenta. No cóż, ja do miłośników sztuki dyrygenckiej pana Świtalskiego nie należę, ale wydaje mnie się (jaskółek nie pytam o zdanie, bo za zajęcie w trybie pilnym płytki Hariet Tubamnn zwyczajnie mnie ignorują. Sąsiedzi nie oszaleli z hałasu i chwała Bogu, oraz mojemu wyczuciu sytuacji. Znaczy – zabrać płytę, schować i mieć nadzieję, że przez te zakręcone w obrazie dzioby nie znajdą), że nie tak to powinno wyglądać. Jestem jak najdalsza od pomawiania szeryfa naszego miasta o małostkowość. Zresztą od lat mówiłam i mówię – ceniłam za wyczucie- choć ostatnio się to trochę zmieniło. Nie tak to było zrobić. Trzeba było wziąć pana dyrygenta na dywanik, swój własny, w krótkich, wojskowych słowach (a wiem, co piszę, bo jestem ostatnim kobiecym rocznikiem na uczelniach wyższych w tym nie najlepszym z krajów, który miał obowiązkowe studium wojskowe, o tym przy okazji) powiedzieć mu, co ma robić. A potem rozliczać. Wiem, wiem, były rozmowy, jakieś, gdzieś, kiedyś. Ale nic w światłach reflektorów, a to błąd.

Ale niestety, cały czas prezydent TJ, którego cały czas jednak mam za mądrego człowieka, idzie w jakieś dziwne niedomówienia, prawie blisko plotek. Szkoda na to czasu i atłasu – jak mawiał światły władca, aczkolwiek mocno nieudaczny król, czyli Stanisław August Poniatowski (a tak swoją drogą, on na słynnych obiadach czwartkowych podawał kurczaki w śmietanie – ktoś zna przepis, wie jak to się robi? – będę wdzięczna za przepis).

Wiem, że prezydent nie czyta naszego portalu. Powiedział to publicznie. No cóż, szkoda, ale może ktoś mu szepnie na ucho, bo warto się zastanowić, warto na chwilę pójść nad Wartę, pomyśleć, odrzucić sączone do ucha informacyjki i zrobić surowy skan danych.

- To wiem na pewno, to usłyszałem, to ktoś mi podawał. I wyrobić sobie własne zdanie.

I wiem, że szeryf naszego miasta – no wiecie – tego nad Wartą, Kłodawką i Srebrną potrafi. I oby, dajcie wszystkie bogi tego świata, włączając w to dżina z lampy Alladyna, jak najszybciej nastąpiło.

Bo choć miałam wątpliwości, kiedy pan Krzysztof Świtalski do nas zawitał, to jednak nie robi się tego tak, jak robiła caryca Katarzyna II – koniec i kropka. Wylatujesz gościu – bo nie. Bo ciebie już nie lubię. Miasto i wszystko, co się z nim wiąże, to nie folwark. I ufam, że szeryf sobie to przemyśli na zaś ale potem, jak mówią w Poznaniu. I nie bez kozery o tym, bo wszak official statement – że teraz droga dla gorzowian w konkursie otwarta jest – jest prostym sygnałem, dyrektor już jest.

A teraz z innego kątka. Cały czas wiszą sople. Jakie pięknie. Tak, tak, jak w dzieciństwie. Jak zachwyt dziecka nad tym czymś niewytłumaczalnym, nad tajemnicą natury. Bo skąd nagle? Ano z zimy, z mrozu znad Dalekiego Wschodu, przekleństwa naszych już chyba dziadków i pradziadków, bo na pewno nie naszych No i jeszcze jeden kątek. U nas na portalu dr Maciej Dudziak diagnozuje, co się stało ze świętami Wielki Nocy. Smutna to diagnoza jest. Ja dziś do katedry nie pójdę, bo msza kapłańska zwyczajnie za wcześnie jest, ale jutro – w Wielki Piątek, chociem niewierząca, to kolana wygniatać sobie będę. Zachwyca mnie ta mistyka. Zawszeć w cienkim odzieniu, a tym razem w grubej kurtce ( jaskółki, choć obrażone do maksa. No wiecie, najpierw zakazałam szczebiotu, potem Hariet Tubamm, też się wybierają, strach się bać) mam nadzieję, że dam radę, tym razem. Bo to długa liturgia jest.

A potem już Liturgia Światła i znak, że wszystko będzie dobrze.

P.S. A te wredne ptaszory (odobraziły się na moment, jak mają coś okropnego mnie powiedzieć, za płytki i inne rzeczy) świergotnęły tylko, żebym nie zapomniała napisać, że nie tylko święta, muzyka i dolce vita, ale jeszcze o lekarzach pamiętać potrzeba. No dobrze, o tym przy okazji.

P.S. 2 Nie żegnam się jeszcze, bo do świąt dwa dni. Obiecuję, napiszę fajną bajkę dla nas wszystkich na Święta (a te wredne ptaszory – znaczy moje ukochane jaskółki już sobie dworują  - nie napisze, bo nie potrafi  – zobaczymy – wredne ptaki. O cholera, znów się obraziły, i to i to chyba tym razem znów bardzo mocno. No cóż, zobaczymy). Napiszę. Będą kaptury, biczownicy i poza tym wszystko dobrze.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x