Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Alfa, Leonii, Tytusa , 19 kwietnia 2024

No i wylazło brudno

2013-04-04, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Miałam chwilkę czasu i poszłam na spacer po centrum. Przygnębiający widok. A potem posłuchałam prezydenta i jeszcze bardziej się przygnębiłam.

Nie warto wchodzić do centrum miasta. Zlazły śniegi, wylazł brud. Dosłownie. Okropnie wygląda przystanek przy Arsenale i otaczające go trawniki. Pety, puste butelki, puszki po piwie. Strasznie to wygląda. I nic nie wskazuje, że w najbliższym czasie coś się zmieni. Nie lepiej wygląda na skwerku nad Kłodawką, gdzie dwaj malarze malują wieczny Gorzów. Taki sam badziew. Zwyczajnie paskudne miasto wyszło spod śniegu. A jak do tego dodać jeszcze dziurawe jak rzeszoto drogi i chodniki, to obraz raczej rozpaczliwy się wyłania.

Dlatego jak ironia i satyra w jednym brzmią dla mnie słowa szeryfa TJ, z uporem zresztą ponawiane, o konieczności rozbudowy miasta na siedmiu wzgórzach w jakąś wielka metropolię. Z różnych przyczyn podróżuję ostatnimi czasy między miastem na Wartą, Kłodawką i Srebrną a miasteczkiem nad Warta i Obrą i siłą rzeczy jeżdżę przez Deszczno. Wioska wypiękniała, jest zadbana, oko cieszy odnowiony Urząd Gminy czyli dawna proboszczówka pastora Feliksa Hobusa, Schliemanna znad Warty. Nota bene kudy do wójtowskiej siedziby obecnemu Urzędowi Miasta. No może gdyby pieczołowicie odremontować stary Ratusz, to byłoby można zawalczyć o honor pierwszeństwa, ale tak?

Po drugie, kiedy się jedzie przez Deszczno, od razu wpada w oko wyremontowana fasada zespołu szkół. Urzeka fantazyjną formą. Po kolejne, nie ma dziurawych dróg i chodników. Jakoś się wszystko kupy jednej trzyma.

Popatrzmy więc na Kłodawę. Co prawda siedziba wójta nie jest imponująca, ale wieś czysta, wysprzątana, zadbana. Szkoła nowa jak malowanie, jest się czym zachwycać. No to niech będzie Bogdaniec – jak wyżej. Nie sądzę, aby mieszkańcy tych gmin zechcieli stać się nagle sztucznymi gorzowianami. No bo i po co? Tu trawa zielona, świeże powietrze i dużo korzystniejsze warunki do życia. A w aglomeracji co? Nic z tych rzeczy. Tylko miliony kłopotów.

No i niesmacznie mnie się zrobiło, kiedy posłuchałam, jak szeryf TJ znów pojechał po radnych. Być może nie najlepsi oni są, ale są, z wyboru mieszkańców tego miasta. I to oni mają sprawować faktyczną władzę w tym mieście, bo tak chce demokracja. A już pomawianie części radnych o to, że działają na korzyść Zielonej Góry to jednak mocne przegięcie i w sumie żałosny argument, myślę niegodny prezydenta sporego miasta. Ujawnia jakieś kompleksy, braki wiary w możliwości nadwarciańskiego grodu? Inna rzecz, że w Zielonej Górze wszyscy maja kręćka na punkcie tego miasta. I mogą się lubić lub nie, być w zwaśnionych partiach i partyjkach, ale działają na rzecz i dobre imię Winnego Grodu. U nas niestety nie. Liczy się partyjny interes. Jakoś tak to dziwnie działa. A szkoda tego wszystkiego, znaczy miasta i nas samych, mieszkańców jego

No ale dość narzekań. Bimbka nam ożywa. No wiecie, ta zabytkowa, tfu, replika zabytku. Ma być przekąskowo, herbacianie i kawowo, a przy okazji turystycznie. Zobaczymy, choć jak do tej pory nikomu się ta sztuka nie udała. Bo być może też i nie o to w tym wszystkim chodzi. Ja i jaskółki nie wiemy, bo jakbyśmy wiedziały, to by już dawno coś tam hulało. Zresztą jak te wredne ptaszory dodają – my to się znamy na jazzie i trochę na klasyce i lepiej nie udawać, że na czymkolwiek innym też.

No i jeszcze jedno, choć z odległego podwórka. Otóż przestałam się interesować polityką już dość dawno. Szkoda czasu i atłasu, jak mawiał król Stanisław August Poniatowski. Ale od czasu do czasu dochodzą mnie głosy różne, co tam na Wiejskiej się wyczynia. Nasi posłowie – cisza i spokój, nie wyczyniają nic. Może to i lepiej. Natomiast z urzeczeniem wielkim patrzę na posłankę z tytułami naukowymi przed nazwiskiem i uwierzyć nie mogę, co ta pani wyczynia. Chodzi mnie o prawniczkę Krystynę Pawłowicz. No cóż, widać w każdym sejmie musi być jakaś Bogusława Boba, nota bene, też z tytułem naukowym przed nazwiskiem.

P.S. Już tylko godziny zostały do koncertu profesora Krzysztofa Pendereckiego. Cały czas żyję w nieuwierzeniu, że to się stanie faktem. Jaskółki też żyją w niedouwierzeniu i twardo się wybierają na koncert. Nawet ogony przygładziły na te okazję. Strach się bać, co mogą nawyczyniać.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x