Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Sergiusza, Teofila, Zyty , 27 kwietnia 2024

Piec na miarę Europy

2013-04-11, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Jednym słowem rzadkość wielka, zagadka archeologiczna i coś, co może do miasta na siedmiu wzgórzach przyciągnąć zainteresowanych historią. Skarb nazywa się po prostu piec i zbudowany jest z unikatowych kafli.

Tak po prawdzie, to on na razie jest w częściach w pracowni archeologicznej w Spichlerzu. Zrządzeniem losu odkryli go w grudniu przy ul. Łużyckiej gorzowscy archeolodzy. I okazało się, że średniowieczny piec, to unikat, jakich próżno szukać gdziekolwiek indziej.

Ale do rzeczy. Po pierwsze jest stary – datowany na przełom XV i XVI wieku. Zbudowano go w formie prostokąta, a do tej pory znane były tylko okrągłe. Na ceglanej podmurówce ułożono warstwami kafle garnkowe o zakończeniu kwadratowym, a trzecia ich warstwa ma zakończenie koniczynkowe, czyli ozdobne. Do tej pory odkrywano tylko kafle o zakończeniu okrągłym. W Polsce wcześniej znaleziono takie stare piece tylko w Sulechowie i Międzyrzeczu, i tam wszystkich razem kafli było może ze 20, w Gorzowie udało się ich odkopać ponad 50. No i co więcej, podobnego urządzenia nie znaleziono nigdzie w Europie. A przynajmniej źródła pisane o tym milczą. No i choćby dlatego warto było pójść na wykład do Muzeum Dekerta, bo znalezisko naprawdę robi wrażenie. A zajmująco o tym mówi pan Stanisław Sinkowski.

No i ja i jaskółki jesteśmy pod ogromnym wrażeniem. Wredne ptaszory na chwilę zapomniały o muzycy i szczebioczą o tym, że gdyby tak przekopać wszystkie gorzowskie trawniki, to być może znalazłoby się jeszcze trochę skarbów. Muzeum by się wzbogaciło, nasza wiedza o historii też, no i samym trawnikom by to też na zdrowie wyszło, bo już wymiana zieleni też by się im przydała.

Ale spotkanie w muzeum miało przedziwne zakończenie. Otóż przemiła znajoma wywołała dyskusję na temat paciag, którymi straszą gorzowskie kamienice. Tak, tak, tych paskudnych mazajów, które udają grafitti. Otóż podczas świąt miała gości z dalekich kresów południowo-wschodnich naszego nienajlepszego kraju i ci zapragnęli obejrzeć miasto nad Wartą, Kłodawką i Srebrną. I byli zdegustowani, a wręcz przerażeni tym, co zobaczyli – czyli popaćkanymi murami, zaśmieconymi ulicami, jednym słowem tym zaniedbanym czymś, czym stało się miasto na siedmiu wzgórzach. Staliśmy w kilka osób i dyskutowaliśmy, co z tym fantem zrobić. I doszliśmy wspólnie do wniosku, że dopóki za chuliganów nie wezmą się sami mieszkańcy, to na pewno nie zrobią tego urzędnicy i inne służby. A potem wolnym krokiem wracałam sobie z muzeum z inną przemiłą znajomą i razem byłyśmy coraz bardziej przerażone szpetotą centrum. Zgroza ogarnia, kiedy się człowiek tak bliżej temu wszystkiemu przyjrzy. I ta zgroza rośnie coraz bardziej, bo człowiek wie, że niewiele może, żeby to zmienić. Zresztą wystarczy przeczytać list na forum naszego portalu od pewnej gorzowianki, to też daje do myślenia.

No a teraz dobre informacje. Otóż puzonista Bartek Pernal, wychowanek Jazz Clubu Pod Filarami dostał specjalną nagrodę na 49 Festiwalu Jazz Nad Odrą we Wrocławiu!!! Poinformował mnie o tym późną nocą sam osobiście Prezes Dziekański i za to mu dziękuję, a Bartkowi gratuluję. Super sprawa. Nasze chłopaki co i rusz jakieś nagrody zdobywają, co tylko potwierdza sens Małej Akademii Jazzu. No a z wrocławskich wieści jest jeszcze jedna – otóż w sobotę zagra tam, już jako gwiazda Adam Bałdych, skrzypek, którego raczej przedstawiać za bardzo nie trzeba.

No i niestety, muzyka znów sprawiła, że jaskółki szczebiocą o piątkowym koncercie mozartowskim w Filharmonii. Bilet już jest i ochota wielka na słuchanie, tylko ptaszorom dzioby trzeba będzie na kokardki powiązać, żeby nie szczebiotały (że wypomnę, nie jaskółkom, bo one grzeczne były, tylko jakiemuś gamoniowi, co to nie wyłączył komórki na ostatnim koncercie, i sam mistrz Krzysztof Penderecki w trakcie dyrygowania zwrócił mu uwagę - wstyd na pół Polski był). A dyryguje i prowadzi koncert mistrz Marcin Sompoliński, więc już wiadomo, że będzie fajnie.

P.S. A w sobotę nie będzie spektaklu muzycznego „Dworzec” w wykonaniu gorzowianek na warszawskich rubieżach – Alicji Gałązki i Magdy Kujawskiej. Powód – zbyt mała liczba biletów się sprzedała. No cóż, gorzówek chadza tylko na gwiazdy znane z seriali. Taki life.

P.S. 2 Pomyślałam sobie, że habilitację dr Dariusza Aleksandra Rymara załatwić jedną uwagą, to jednak nietakt jest i obiecuję, że napiszę więcej.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x