Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

Zimny prysznic i bestseller

2013-04-15, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

No tak, smutny to był początek ligi żużlowej. Gdybym była prezesem Stali, a dzięki Bogu nie jestem i nigdy nie będę, to za wczorajszy mecz zapłaciłabym tylko jednemu, nie, dwóm zawodnikom. Jak tak dalej pójdzie, to będziemy mieli najpiękniejszy stadion w I Lidze, a Stal zmierzy się z Wandą Kraków.

Skąd ta Wanda Kraków? Ano stąd, że to drugi klub, któremu od lat kibicuję. Kiedyś to było prosto. Wiadomo, Wandzia zamykała tabelę II Ligi. A potem coś się zmieniło i klub z miasta smoka zaczął się piąć do góry. No i jak dobrze, tfu, fatalnie pójdzie, to Stal spadnie do I Ligi, Wanda do niej wejdzie i będzie historyczny pojedynek moich dwóch ulubionych klubów. I komu wtedy trzeba będzie kibicować? No, nic. Jak mawiała moja ulubiona bohaterka, pomyślę o tym jutro, albo wręcz zaś ale potem – jak mawiają w Poznaniu.

A teraz do meczu. Po wczorajszym meczu pieniądze należą się tylko Nielsowi Kristianowi Iversenowi. Objechał kilka razy Nickiego Pedersena, przywiózł punkty, walczył. Tak samo zresztą jak Bartek Zmarzlik. Reszta – należy zapomnieć. Wstyd mi było, kiedy patrzyłam na wyczyny stalowców na własnym torze. No jednym słowem czarne rozpoczęcie ligi, choć na początku nic nie wskazywało, że będzie porażka. A był prysznic, i to dość zimny. Ale nic, pożyjemy, zobaczymy.

A teraz z innej mańki. Otóż natknęłam się na jednym z portali na sensacyjnie dla mnie brzmiącą informację, że szeryf miasta na siedmiu wzgórzach napisał książkę, ukazać się ona ma na dniach i będzie hitem. Bo szeryf postanowił uchylić wszystkich rąbków tajemnicy dotyczących swego władztwa. No i ten lokalny thriller ma się ukazać przed rozprawą w apelacji szczecińskiej.

No i przyznam, że czekam z niecierpliwością. A to z kilku powodów. Bo po pierwsze nie sądziłam, że szeryf ma talenta literackie. A o zatrudnienie gohst writera raczej nie chcę go posądzać (dla tych, co nie śledzą życia literackiego – ghost writer – dosłownie pisarz duch – osoba wynajęta do napisania czyjejś książki, za kasę, ale bez nazwiska na okładce i w jakiejkolwiek wiadomości). Po drugie każda prawda ma dwa lub trzy dna i jestem ciekawa, którego dnia sięgnie szeryf. No i po kolejne wydaje mnie się mocno ryzykowne takie działanie, zwłaszcza w okolicznościach apelacyjnych. No cóż, poczekamy, pożyjemy, zobaczymy, przeczytamy.

No i jeszcze innej mańki. Otóż byłam na koncercie Mozartowskim w Filharmonii ze słowem wiążącym Marcina Sompolińskiego i filmikami z nimże o wielkim Austriaku. No i muszę przyznać, że troszeczkę byłam rozczarowana. Bo jak dla mnie za dydaktycznie, za szkolnie, zbyt dużo słowa wiążącego, za mało muzyki. Może to nie dla mnie było, ale dla tych, co dopiero się oswajają z muzyka poważną? Mocno się zastanowię nad kolejnym Speaking Concerts. Jaskółki szczebioczą wręcz, że nie idą, wolą w domu płytkę odpalić i po sprawie. Ale ja lubię na żywo, lubię, jak orkiestra się stroi, lubię tę chwilkę oczekiwania na dyrygenta. Lubię.

P.S. A jutro w bibliotece wojewódzkiej wykład dr Kingi Zamelskiej-Monczak o wykopaliskach w Santoku. Obecność dla regionalistów obowiązkowa. Początek o 17.00.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x